Dramatyczne sceny rozgrywają się we włoskich więzieniach. W 30 zakładach karnych wybuchł bunt. Do tej pory zginęło 12 więźniów, a rannych zostało 40 pracowników służby więziennej.
Kilkudziesięciu więźniom udało się uciec, większość z nich została już zatrzymana, na wolności pozostaje 16 zbiegłych przestępców. W sumie w bunt zaangażowało się 6 tys. więźniów. Wiele oddziałów więziennych zostało zniszczonych bądź spalonych.
Bunty we włoskich więzieniach są związane z epidemią koronawirusa. Zakłady karne są tam przepełnione. Dopuszczalna liczba przetrzymywanych osób została przekroczona o 140 proc. Od kilkunastu dni obowiązują w nich drastyczne normy bezpieczeństwa mające chronić przed epidemią. Kontaktu z więźniami zakazano również kapelanom. Zawieszono też widzenia z rodzinami, co stało się bezpośrednią przyczyną buntu. Przypuszcza się, że dzięki widzeniom do więzień przedostawały się narkotyki. W konsekwencji uzależnieni więźniowie byli na narkotykowym głodzie. Jak podał minister sprawiedliwości wszystkie zgony spowodowane zostały przedawkowaniem leków, zdobytych w więziennych przychodniach.
Najtrudniejsza sytuacja jest w Modenie. W tamtejszym więzieniu zginęło 8 osób. Jak mówi ks. Angelo Lovati, który jest tam kapelanem, lęk przed koronawirusem jest odczuwany również wśród więźniów. Ubolewa jednak, że rządowe obostrzenia odcięły go od jego podopiecznych.
Kapelan więzienia w Modenie: nie jesteśmy dopuszczani do więźniów
- Od wielu już dni, na skutek obowiązujących restrykcji, nie możemy wchodzić do więzienia. Raz tylko udało mi się wejść do środka. Było to w ubiegły piątek. Odprawiłem Mszę dla grupy więźniów. Czułem, że są zaniepokojeni koronawirusem, ale nie było jeszcze atmosfery buntu. Nie wiem, czy tego dnia był już zakaz widzeń. A zatem w więzieniu panowała już inna atmosfera, ale wtedy ten lęk przejawiał się raczej w większym skupieniu, nie mogłem przypuszczać, że coś się szykuje – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Angelo Lovati. – Potem przyszedłem również w niedzielę, by odprawić Mszę, ale nie pozwolono mi wejść do więzienia. Rozmawiałem ze strażnikami, ale nie było jeszcze u nich widać większego zaniepokojenia.
źródło: vaticannews.va