W Korei Południowej, na obrzeżach stolicy, włoski misjonarz o.Vincenzo Bordo i 600 wolontariuszy przyjmują każdego wieczoru na posiłku ponad 700 ubogich, którzy żyją na ulicy lub pozostają bez pracy z powodu pandemii.
„Prawie żaden z nich nie jest chrześcijaninem, ale mówimy im, że Jezus też został odrzucony i zmarginalizowany" – podkreśla zakonnik.
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
O. Vincenzo dodaje, że w Święta Bożego Narodzenia nie będzie tradycyjnej Mszy Świętej, ani koncertu dla wolontariuszy i gości, ale potrzebujący otrzymają bardziej okazały niż zwykle obiad, rozdawany pod gołym niebem. Nie zabraknie śpiewu, Święty Mikołaj wręczy praktyczne prezenty dla tych, którzy mieszkają na ulicy, znajdą się w nich: bielizna, środki higieny osobistej oraz czekolada.
O. Vincenzo, wraz ze swoimi wolontariuszami stara się dać ludziom potrzebującym poczucie, że są kochani w imię Pana. Uważa, że hojność staje się z czasem zaraźliwa i wyznaje, że trzydzieści lat temu, kiedy przyjechał na Daleki Wschód, solidarność była słowem mało znanym. Ostatnio jeden ze starszych mężczyzn przyniósł mu swoje roczne oszczędności w kwocie 1, 5 tys. euro dla jeszcze biedniejszych niż on sam.
„Boże Narodzenie to przestrzeń, miejsce, czas powitania. W Boże Narodzenie Jezus nie był mile widziany, nie znalazł miejsca do życia, a nasi przyjaciele na ulicy są wykluczeni, niechciani, odrzuceni, trochę jak Jezus. Tak więc moim dążeniem i pragnieniem wolontariuszy jest przyjęcie ich w szczególny sposób, powiedzenie im: «jesteście mile widziani, jesteście kochani przez Boga». Wygłaszam na początku krótką mowę, aby wyjaśnić, czym jest Boże Narodzenie, ale to bardziej naszą postawą chcemy dać im do zrozumienia, czym ono jest. Chcemy, aby nasze czyny mówiły do nich: «witajcie, kochamy was w imię Pana». Można zamknąć salę gimnastyczną, bo można uprawiać sport w domu, można zamknąć teatr, bo można oglądać kulturę w telewizji, można nawet zamknąć kościół i modlić się w domu, ale bez wyjścia do ludzi nie można nakarmić głodnych – podkreślił o. Bordo. – Siedemdziesiąt procent naszych przyjaciół spożywa jeden posiłek dziennie. Otrzymują go od nas. Wstrzymanie naszej działalności oznaczałoby dla nich głód i naraziłoby ich na zakażenie koronawirusem więc nie możemy przestać pracować. Nie wiem, jak to zrobimy, Pan nam pomoże, ale pójdziemy dalej, bo nie możemy porzucić przyjaciół, którzy są naszą rodziną.“