W artykule zamieszczonym na stronie First Things Charles C. Camosy sugeruje, że Joe Biden nie jest politykiem „twardogłowym”, odpornym na argumenty i naciski, co dla katolików stwarza przestrzeń do działania w kwestii obrony życia.
Charles Camosy jest profesorem teologii i etyki na Uniwersytecie w Fordham, autorem wielu książek dotyczących kwestii etycznych w życiu społecznym (m.in. „Resisting Throwaway Culture” i „Beyond the Abortion Wars”). W jego przekonaniu podczas nadchodzącej kadencji, nowowybrany prezydent Joe Biden będzie z pewnością podejmował kwestię aborcji, a katolicy nie mogą dać za wygraną już w punkcie wyjścia, ale muszą zmierzyć się z ewentualnymi próbami dalszej liberalizacji prawa do przerywania ciąży.
Jak zauważa Camosy, Joe Biden, choć uważa się za katolika, „nie zgadza się we wszystkim z amerykańskimi biskupami, ale zwraca uwagę na ich głos i stara się uwzględniać ich stanowisko w politycznych propozycjach Demokratów”. W dziedzinie polityki nowy prezydent uchodzi za mediatora pomiędzy różnymi opcjami. Nieraz wprost oskarżany jest o brak wyraźnego opowiedzenia się w różnych kwestiach, a także o niekonsekwencję, co potocznie określa się mianem „miękkiego kręgosłupa moralnego”.
Paradoksalnie jednak ta cecha może się okazać szansą dla katolików. Autor artykułu przypomina, że nowy prezydent „był kiedyś dość blisko frakcji pro-life w Partii Demokratycznej, ale w ostatnich latach radykalnie zmienił swoje poglądy, zwłaszcza w okresie poprzedzającym kampanię 2020. Jeśli, zgodnie z obietnicą, jego administracja zmieni tzw. politykę Mexico City w ten sposób, że pieniądze amerykańskich podatników będą mogły finansować aborcje za granicą, to Biden bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej, bezpośrednio stanie się współsprawcą aborcji. Biden zmienił także swoje stanowisko w sprawie tzw. poprawki Hyde’a, co oznacza, że uważa za właściwe, aby pieniędzmi z podatków finansować aborcję” – wbrew oczywistej woli obywateli wyznających poglądy pro-life. Skoro jednak w przeszłości Biden popierał poprawkę Hyde’a, zakaz tzw. późnej aborcji, a także wypowiadał się, że w Partii Demokratycznej powinno być miejsce dla prolajferów, nie należy sprawy traktować z góry jako przegranej.
Camosy stawia pytanie: „Czy jest nadzieja, że odzyskamy tego faceta?”. Nie ma tu, rzecz jasna, oczywistej odpowiedzi, ale właśnie fakt, że Biden nie jest twardym doktrynerem, stwarza taką nadzieję. Jakimś sygnałem może być otwarcie nowego biura prezydenckiego, mającego docierać do osób o poglądach konserwatywnych. Jak twierdzi Camosy, „Biden jest zwierzęciem politycznym”, co oznacza, że katolicy mogą i powinni starać się wywierać na niego nacisk dążąc do osiągnięcia konkretnych celów, takich jak obniżenie progów legalnej aborcji oraz znacznie wyższy poziom wsparcia dla kobiet w ciąży i rodzin. „Katolicy zaangażowani w obronę pełnego nauczania Kościoła mają szansę. Możemy zachęcać Bidena do powrotu do jego korzeni proliferskich” – pisze katolicki etyk.
„Nikt nie popiera bardziej spójnej etyki dotyczącej życia niż ja”, mówi Camosy, „Ale opowiadanie się za pełną wizją Evangelium Vitae św. Jana Pawła II, nie oznacza, że musimy nadać równe znaczenie wszystkim kwestiom”. Ustalając jasne priorytety, łatwiej osiągnąć polityczne cele. Jednym z nich jest niedopuszczenie, aby kwestia prawa do aborcji stała się obowiązującym prawem federalnym (chodzi przede wszystkim o zapowiedź Bidena, że uczyni to w przypadku zmiany przez Sąd Najwyższy werdyktów w sprawach Roe vs. Wade i Planned Parenthood vs. Casey).
Camosy odniósł się też do mającej miejsce debaty dotyczącej aborcji w Argentynie, gdzie Senat właśnie zatwierdził ustawę dopuszczającą aborcję do 14. tygodnia. Według tamtejszego ministra zdrowia nie ma mowy o tym, że w przypadku ciąży chodzi o dwa odrębne życia, które mamy chronić i kochać. Jego słowa mówią wiele o podejściu aborcjonistów: „co oczywiste, jest tu tylko jedna osoba, a ta druga to [tylko] zjawisko. Gdyby tak nie było, stanęlibyśmy przed największym powszechnym ludobójstwem, ponieważ więcej niż połowa cywilizowanego świata pozwala na aborcję”. Tak więc sami proaborcjoniści przyznają, że tylko odmówienie ludzkiemu płodowi godności ludzkiej pozwala zdjąć z sumień ciężar winy za ludobójstwo o wymiarach globalnych.
Warto dodać, że sam Charles Camosy wcześniej złożył rezygnację z członkostwa w Partii Demokratycznej i Radzie Demokratów na rzecz Życia Ameryki (DFLA). Swą decyzję uzasadnił w artykule zamieszczonym w New York Post, pisząc, że skrajne poparcie Partii Demokratycznej dla aborcji nie pozostawiło mu „żadnego wyboru”, jak tylko opuścić tę partię.
Pełny tekst artykułu Comosy'ego przeczytać można w języku angielskim na stronie magazynu First Things: https://www.firstthings.com/web-exclusives/2020/12/catholics-and-the-incoming-biden-administration.