Ubogie i głodne święta w Libanie i Syrii

W Syrii i Libanie obchody Bożego Narodzenia naznaczone są przez wojnę, brak stabilizacji politycznej, islamski ekstremizm i brak podstawowych środków do życia.

„Nasze święta są podobne do tego, co wydarzyło się w chłodzie i ubóstwie betlejemskiej stajni. Być może dlatego bardziej odkrywamy prawdziwe znaczenie Bożego Narodzenia” – mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Firas Lufti, odpowiedzialny za te kraje, z ramienia franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej.

Franciszkanin zwraca uwagę na dramat Libanu skąd w ostatnich czterech miesiącach wyemigrowało 240 tys. chrześcijan. Przypomina, że z kolei w Syrii są wciąż regiony kontrolowane przez dżihadystów, gdzie chrześcijanie muszą świętować w ukryciu.

„W trzech chrześcijańskich wioskach w okolicy Idlibu posługuje dwóch franciszkanów. Mówili mi o naprawdę dramatycznej sytuacji, rosnącym głodzie i desperacji ludzi. Są kompletnie odizolowani od świata, ich życie kontrolowane jest przez islamistów. Także nasi bracia nie mogą opuszczać tego terenu. Nie widzieliśmy ich od ponad dwóch lat. Te wspólnoty muszą świętować w ukryciu, a ich wiara jest dla nas wielkim świadectwem – mówi papieskiej rozgłośni ojciec Lufti. – Większe syryjskie miasta są wprawdzie wolne od dżihadystów, ale panuje w nich głód, brakuje prądu, a z powodu inflacji życie cały czas drożeje. Podobnie jest w Libanie. Bez pomocy, którą przekazują organizacje kościelne najubożsi nie daliby rady. Naprawdę umarliby z głodu i desperacji.“

Ojciec Lufti podkreśla, że dramatyczna sytuacja społeczno-gospodarcza w Libanie znacząco przyczynia się do wzrostu migracji. „Chrześcijanie stają się mniejszością choć są przecież najstarszym składnikiem mozaiki religii w tym kraju. Bolesne jest również to, że wyjeżdżają lekarze, inżynierowie i inni wykształceni ludzie, co sprawia, że kraj wykrwawia się z tych, którzy mogliby dać mu lepszą przyszłość” – podkreśla franciszkanin. Wyznaje, że w czasie Adwentu nie zabrakło znaków nadziei, dzięki wsparciu chrześcijan z całego świata. W Trypolisie otwarto specjalistyczne ambulatorium, w Bejrucie centrum dla dzieci i osób w podeszłym wieku, a w Aleppo jadłodajnię dla najbardziej potrzebujących wydającą 400 posiłków tygodniowo.

Franciszkanin wyznaje, że mieszkańcy Syrii i Libanu życzą sobie w tym czasie przede wszystkim pokoju. Wciąż ufają, że wspólnota międzynarodowa zwiększy wysiłki na rzecz ustabilizowania sytuacji w tym regionie i przywrócenia jego mieszkańcom godnego życia.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama