Wojska rządowe w Erytrei dopuszczają się w kościołach porwań nastoletnich chłopców i dziewcząt, którzy siłą wcielani są do wojska i wysyłani do walki w spornym regionie Tigraj. Ostatnie takie porwanie miało miejsce podczas niedzielnej Mszy w miejscowości Ad Akrur.
Świadkowie informują, że oddziały wierne dyktatorowi Isayasowi Afewerki, który od dwudziestu lat rządzi Erytreą otoczyły kościół o świcie, gdy rozpoczynała się w nim największa niedzielna liturgia. Żołnierze weszli do świątyni i – zastraszając młodzież bronią – kazali młodym opuścić kościelne ławki i wyjść na zewnątrz. Wśród porwanych są również dziewczęta. Przedstawiciele lokalnego Kościoła nazwali to jawnym podeptaniem praw człowieka, w tym prawa do wolności religijnej. Przypomnieli jednocześnie, że młodzi ludzie porywani są także w szkołach i siłą wcielani do armii.
Jak informuje erytrejski kapłan ks. Mose Zerai, uprowadzeni w minioną niedzielę po podstawowym szkoleniu wojskowym zostaną wysłani do walki w regionie Tigraj, gdzie od dwóch lat toczy się wojna między Etiopią a Erytreą. Wywołała ona największy w tym regionie kryzys humanitarny. Pogłębiający się brak bezpieczeństwa sprawił, że większość międzynarodowych organizacji humanitarnych zaprzestała działalności w Tigraj. Dotyczy to także działań Caritas Internationalis, której konwoje były rekwirowane przez erytrejskie wojska rządowe i pokazowo niszczone. Szacuje się, że od wybuchu konfliktu życie straciło tam ponad 500 tys. osób, z czego aż 200 tys. zmarło z głodu.