Kapucyni pracujący na Ukrainie nie przerywają swojej posługi - pomagają w ewakuacji, stanowią punkt kontaktowy dla uchodźców
Kijów jest zabezpieczony i kontrolowany przez ukraińską armię. Wojska rosyjskie znajdują się w odległości ok. 30 km od stolicy, jednak – jak informuje doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz – są rozbite i nie ma póki co bezpośredniego zagrożenia zajęcia miasta. „Jest spokojnie, ale to cisza przed burzą” – mówi z kolei w rozmowie z Radiem Watykańskim przebywający w stolicy o. Błażej Suska, kustosz kustodii kapucynów na Ukrainie i w Rosji.
Rano Rosjanie ostrzelali blok mieszkalny w dzielnicy Obołoń. Pomimo dużych strat materialnych zginęły tylko dwie osoby. Ludzi w mieście jest coraz mniej, zostali właściwie wyłącznie starsi i chorzy, dla których coraz bardziej brakuje leków. „Jako kapucyni pomagamy w ich ewakuacji. Stanowimy punkt kontaktowy, który pośredniczy w wymianie informacji pomagających w wywozie mieszkańców. Nie boimy się. Coraz mniej wzruszają nas alarmy przeciwlotnicze, przywykliśmy do nich” – mówi o Błażej.
„Mam kontakt z żołnierzami, jeżdżę z posługą na posterunki i punkty kontrolne, patrzę na ofiarność starszych i dzieci, ale to, co mnie najbardziej porusza i wyciska łzy, to jest pomoc Polaków dla uchodźców z Ukrainy. Kiedy widzę Polaków, którzy oddają swoje mieszkania, pieniądze i czas; wolontariuszy, którzy za darmo rozwożą ludzi, to mnie niezwykle wzrusza, nawet bardziej niż ta wojna. Te informacje o wielkiej ofiarności docierają do mnie poprzez współbraci kapucynów, z którymi mam ciągły kontakt. Ich ofiarność też jest wielka, wciąż przyjmują kolejnych uchodźców, podobnie jak bracia z Niemiec, Włoch i Austrii – mówi w rozmowie z papieską rozgłośnią o. Błażej Suska. – Jeśli chodzi zaś o emocje negatywne, to oczywiście dostrzegam u siebie i innych strach, niepewność, ale one przychodzą falami i szybko odpływają. Modlimy się codziennie, czytamy Słowo Boże, które egzorcyzmuje te wszystkie strachy. Otrzymaliśmy informację od współbraci z innego miasta, że alarmy bombowe wyprowadzają ich bardzo z równowagi, a my już trochę się przyzwyczailiśmy i już nas tak to nie przeraża. Człowiek jest takim stworzeniem, że się przyzwyczaja nawet do wojny.“