Kościół od lat stoi na pierwszej linii walki z trądem prowadząc leprozoria dla chorych i ośrodki edukacyjne dla dzieci z rodzin trędowatych. Chrześcijanie często są jedynymi, którzy niosąc im pomoc w praktyce walczą z wszechobecnym systemem wykluczenia społecznego, jaki generuje ta choroba. W ostatnią niedzielę stycznia obchodzony jest Światowy Dzień Trędowatych. W tym roku pod hasłem „Zjednoczeni dla godności”.
Choć ta choroba jest dziś całkowicie uleczalna, to na całym świecie żyje co najmniej 3 mln osób widocznie okaleczonych trądem, co pogłębia ich wykluczenie. W minionym roku odnotowano 127 tys. nowych zakażeń, czyli prawie 40 proc. mniej niż rok wcześniej. Specjaliści podkreślają jednak, że nie oznacza to pokonania trądu, tylko związane jest z pandemią i faktem, że chorzy nie byli diagnozowani.
Najwięcej osób chorych na trąd wciąż mieszka w Indiach, gdzie znajduje się też najwięcej z 532 leprozoriów prowadzonych przez Kościół na świecie - 216. Inne kraje boleśnie dotknięte tą chorobą to Wietnam i Indonezja, a w Afryce Madagaskar i Demokratyczna Republika Konga. Leprozoria prowadzone są też m.in. w Brazylii i Kolumbii oraz Papui Nowej Gwinei.
Kościół misyjny zapisał piękną kartę w historii, gdy chodzi o opiekę nad ludźmi chorymi na trąd. Wśród pionierów są Polacy. Bł. ojciec Jan Beyzym zamieszkał wśród trędowatych na Madagaskarze, gdzie stworzył wzorcowy ośrodek pomocy. Trwają też procesy beatyfikacyjne doktor Wandy Błeńskiej i ojca Mariana Żelazka, którzy całe swe życie oddali na służbie trędowatym odpowiednio w Ugandzie i w Indiach. Od ponad 30 lat o zdrowie i edukację dzieci z rodzin trędowatych dba doktor Helena Pyz z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, która kieruje ośrodkiem Jeevodaya w centralnych Indiach.