Nuncjusz w Kijowie: nie ma teraz warunków dla podróży papieskiej

„Bez minimalnego zawieszenia broni podróż papieża byłaby zbyt ryzykowana dla niego samego oraz dla wiernych” – taka opinię wyraził w wywiadzie dla tygodnika „Famiglia Cristiana” nuncjusz apostolski na Ukrainie abp Visvaldas Kulbokas. Zaznaczył, że trudno sobie wyobrazić wizytę Franciszka w tajemnicy i ukryciu. Poprzez kanały dyplomatyczne poprosił Moskwę o ochronę najsłabszych.

Watykański dyplomata przebywający cały czas w Kijowie opowiedział o życiu w ciągłym zagrożeniu atakami bombowymi oraz nalotami samolotowymi.

Od kiedy wybuchała wojna nie są używane wyższe kondygnacje budynku nuncjatury. Mieszkańcy przebywają na parterze i tam również odprawiane są Msze. Kiedy w pobliżu rozlegają się hałasy spowodowane wybuchami i rozlega się dźwięk syren ostrzegawczych wszyscy schodzą do piwnic. Abp Kulbokas zauważa, że dwa miasta: Charków i Mariupol zostały całkowicie zniszczone, szczególnie to drugie, liczące 300 tys. mieszkańców jest dzisiaj miastem męczeńskim, z którego praktycznie nic nie pozostało. Brakuje światła, wody i gazu. Ludzie od dwóch tygodni nie mają kontaktu ze swoimi bliskimi, nie wiedzą, czy żyją, czy nie.

Wspominając poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi nuncjusz podkreśla, że pozostaje ono bardzo silną bronią duchową przeciwko wojnie. Nazywa ją interwencją diabelską, a najmocniejszym orężem przeciwko szatanowi i najmożniejszą wspomożycielką jest Maryja, która pozostaje matką wszystkich, a szczególnie zabitych i rannych dzieci oraz matek, które uciekają. Powierzenie się ufnym i skruszonym sercem Maryi to słuszny wybór, ponieważ ona miażdży głowę węża.

Abp Kulbokas podkreśla wielkie zaangażowanie obydwu ukraińskich Caritas i wolontariuszy, którzy przyjmują i rozdzielają pomoc wśród potrzebujących. Wiele osób jest zaangażowanych w ewakuację cywilów, szczególnie dzieci, które często nie są w stanie dotrzeć do miejsca przeznaczenia i umierają pod bombami.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama