Patriarchat Moskiewski błędnie ocenia sytuację na Ukrainie, co może doprowadzić do tragicznych skutków w świecie prawosławnym i do odejścia z patriarchatu wielu wspólnot ukraińskich. Wskazuje na to zwierzchnik wiernych rosyjskiej Cerkwii prawosławnej w Europie zachodniej, który po rosyjskiej agresji publicznie odciął się od postawy patriarchy Cyryla.
Metropolita Jan już trzy tygodnie temu wystosował list otwarty do moskiewskiego patriarchy, na który, jak mówi, do tej pory nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Wyznał, że napisał go, ponieważ zabrakło zdecydowanego potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę ze strony Cyryla. Wskazał, że bólem napawa go fakt, iż patriarcha popiera Putina nazywając jego działania „wojną metafizyczną”. – Poprosiłem Cyryla o zdecydowaną interwencję u władz rosyjskich w sprawie dokonywanych masakr. Nie może być tak, że ludzie wywodzący się z tego samego chrztu Rusi zabijają się nawzajem – mówi metropolita Jan podkreślając, że tego co się dzieje na Ukrainie nie można niczym usprawiedliwić.
Prawosławny metropolita Paryża wskazuje, że jego wspólnota nadal pozostaje w kanonicznej jedności z Patriarchatem Moskiewskim, ale otwarcie wielu jego działań nie popiera. Przypomina, że w ramach patriarchatu wielu teologów i duchownych nie podziela tej wizji podboju przemocą, co może się zakończyć izolacją Cyryla. Pytany, czy widzi realne zagrożenie oderwania się Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego stwierdza, że ta wspólnota najbardziej cierpi w wyniku obecnej agresji. Dodaje, że patriarcha Onufry, który stoi na czele 12,5 tys. parafii, jest w straszliwej sytuacji. – Wysłałem mu list z wyrazami wsparcia, ale myślę, że ten Kościół odejdzie z Patriarchatu Moskiewskiego – mówi metropolita Jan wskazując, że Cyryl błędnie ocenia sytuację i rosyjskie prawosławie za to zapłaci.