Ostre słowa prezydenta Ukrainy Wołodimira Zełeńskiego po rosyjskim ataku na prawosławną katedrę w Charkowie: „Bóg widzi” mają głęboką wymowę.
W przemówieniu do narodu z 3 marca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński wspomniał, że także miejsca kultu religijnego stały się celem rosyjskich bomb. Odniósł się w ten sposób do ostrzelania dzień wcześniej przez wojska rosyjskie katedry Wniebowzięcia NMP w Charkowie, we wschodniej części kraju. Opatrzność uchroniła znajdujących się wewnątrz ludzi, którzy nie odnieśli obrażeń, jak poinformowała służba prasowa charkowskiej eparchii Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Straty materialne są jednak duże – okna i witraże w katedrze zostały wybite, a wnętrze katedry zostało poważnie uszkodzone.
„Katedra w Charkowie stała się celem ataku" - powiedział Zelenski w swoim wystąpieniu. „Jest to jeden z najstarszych zabytków na Ukrainie. W tej chwili służy jako schronienie dla mieszkańców Charkowa, zarówno dla tych, którzy wierzą, jak i dla tych, którzy nie wierzą”.
„To święte miejsce, teraz poranione w czasie wojny” - kontynuował prezydent. „To jednak ich nie odstrasza. Oczekują, że Boża odpłata nie nadejdzie od razu. Ale On widzi i odpowiada. Przed Jego odpowiedzią nie można się ukryć. Żaden bunkier nie ochroni cię przed Bogiem”.
Słowa Zełeńskiego zostały zinterpretowane jako skierowane do dyktatora Rosji Władimira Putina, który prawdopodobnie przebywa w bezpiecznym bunkrze.
W przemówieniu Zełeńskiego pojawiły się także słowa o niemożliwości przebaczenia Rosji militarnego spustoszenia, którego dokonuje teraz na Ukrainie. Słowa te mogą wydawać się niezgodne z chrześcijańskim nakazem przebaczania „siedemdziesiąt siedem razy”, jednak nie ma tu żadnej sprzeczności. Zawarty w ewangelii Mateusza nakaz przebaczania nawet „siedemdziesiąt siedem razy” trzeba odczytywać łącznie z analogicznym fragmentem z ewangelii Łukasza: „Jeśli brat twój zawini, upomnij go i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśli siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: żałuję tego, przebacz mu” (Łk 17,3-4).
Przebaczenie nie oznacza ignorowania zła, nienazywania go po imieniu, ale pojednanie z bratem, który żałuje za popełnione zło. Tymczasem po stronie rosyjskiej nie widać najmniejszego nawet cienia żalu. Putinowska propaganda usiłuje przedstawić władze Ukrainy jako „faszystów”, „banderowców”, „narkomanów”, siebie zaś kreuje na wyzwolicieli. Do tej propagandy dołącza moskiewski patriarcha Cyryl, nawiązujący do idei „Wielkiej Rusi” i w pokrętny sposób uzasadniający militarną agresję na Ukrainę walką przeciwko cywilizacji Zachodu, która pozwala na gejowskie parady.
Argumenty w stylu „a u was biją Murzynów” należą do żelaznego arsenału sowieckiej propagandy. Jak widać, patriarcha Moskwy mentalnie dalej funkcjonuje w post-sowieckiej przestrzeni propagandowej. Jego wywody nie mają nic wspólnego z Ewangelią i choć powołuje się na Chrystusa, proponowana przez niego ideologia nie zasługuje na miano chrześcijaństwa. Należałoby ją raczej nazwać „rosyjską religią obywatelską”. Dostrzegają to już niektórzy prawosławni wierni i ich pasterze, zwłaszcza przedstawiciele rosyjskiego Kościoła prawosławnego rozproszeni na emigracji na całym świecie. Wielu z nich odmawia wspominania imienia Cyryla w modlitwach.
Gdyby Cyrylowi faktycznie chodziło o obronę Rosji przed wpływem „cywilizacji śmierci”, w pierwszej kolejności powinien zwrócić uwagę na grzech aborcji. To Rosja bowiem ma najwyższy wskaźnik aborcji w przeliczeniu na mieszkańca na całym świecie! Wynosi on 53,7 aborcje na tysiąc kobiet. Dla porównania – na „zepsutym” zachodzie wynosi on 20,8 (USA), 7,5 (Belgia) czy 1,3 (Austria). Łatwiej jednak przymknąć oczy na przerażający grzech o wymiarach społecznych dotyczący własnego kraju, a głośno domagać się ukarania grzechów sąsiada...
Zełeński dodał, że Rosjanie mogą zniszczyć wszystkie katedry i kościoły, ale nie wiarę Ukraińców, stwierdzając, że wszystkie zburzone budynki zostaną odbudowane - za odbudowę zapłaci zaś Rosja po zakończeniu wojny.
Rosyjski pocisk rakietowy skierowany na Charków wcześniej, 1 marca rano, uszkodził prezbiterium rzymskokatolickiej katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Rakieta zniszczyła dach kancelarii katedralnych oraz jedno z pomieszczeń na poddaszu. „Właśnie skończyła się msza. Cudem udało nam się przeżyć. Dzięki Bogu nikt nie został ranny, bo byliśmy w piwnicy” – wspominał ks. Wojciech Stasiewicz.