Zwracając się do uczestników międzynarodowego spotkania w Berlinie bp Krywicki z Kijowa podkreślił, że pokojowe deklaracje i modlitwa o pokój muszą iść w parze z realnymi działaniami na rzecz pokoju, odnosząc to do obecnej sytuacji międzynarodowej i dwuznacznej postawy wielu państw wobec wojny na Ukrainie.
W Berlinie kończy się dziś międzynarodowe spotkanie, które zgromadziło przywódców głównych religii świata, wraz z ludźmi kultury i polityki z 40 różnych krajów. Wywodzi się z ono z dziedzictwa Dnia Modlitwy o pokój przedstawicieli religii świata, które miało miejsce w Asyżu z 1986 r., a zostało zainicjowane przez św. Jana Pawła II.
Jednym z obecnych na tym spotkaniu był biskup rzymskokatolicki kijowsko-żytomierski Witalij Krywicki. Podkreśla on, że ludzie rozumieją, iż wojna w Ukrainie i kryzys humanitarny w innych częściach świata są połączone. "Społeczeństwo rozumie, że sytuacje wojny na Ukrainie i sytuacja kryzysu humanitarnego w innych częściach świata są połączone. Widzimy, że nie ma ludzi, którym trzeba udowadniać, że agresor – Rosja nie atakuje tylko samą Ukrainę, ale inne części świata. I dlatego cieszę się, że widzę przedstawicieli naszego Kościoła i innych wyznań, którzy mówią, że się modlą za Ukrainę i czynią wszystkie inne wysiłki, aby sytuację zmienić".
Biskup z Kijowa zaznaczył, że jeśli się modlimy o pokój, powinniśmy też pracować na rzecz pokoju. "Wydaje mi się, że społeczeństwo musi uświadomić sobie, że pokój sam nie przychodzi. Wojna przychodzi wtedy, gdy ludzie zapominają o sprawiedliwości i dopuszczają do tego, aby zacierały się granice dobra i zła. Możliwe, że kolejny raz w historii świata przychodzi taka okazja, abyśmy rzeczy nazywali po imieniu. Po drugie, wydaje mi się, że musimy być konsekwentni w naszych modlitwach i w naszych działaniach".
"Jeżeli modlimy się o to, aby nastał pokój, to musimy też wszystko robić, aby on nastał. Jeżeli umiemy dzisiaj pomagać tym państwom, gdzie są wojny, musimy się nauczyć nie dopuszczać do tych wojen" - powiedział bp Krywycki.