Ostatnio wytwórnia The Walt Disney Company zwolniła dyrektora ds. różnorodności. Latondra Newton przez sześć lat odpowiadała za ideologiczną wymowę filmów, umieszczając w nich „inkluzywne” postacie. Okazało się jednak, że swoimi działaniami przyniosła firmie ogromne straty.
To właśnie Latondra Newton była odpowiedzialna za ideologiczne wstawki w filmach dla dzieci. W „Buzzie Astralu” wprowadziła postać czarnoskórej lesbijki i pierwszy lesbijski pocałunek w historii kina animowanego. W filmie „Między nami żywiołami” główną bohaterką uczyniła osobę niebinarną. Natomiast w nowej ekranizacji „Małej syrenki” zdecydowała, że blada rudowłosa Ariel została zagrana przez czarnoskórą aktorkę. Ingerowała także w funkcjonowanie parków rozrywki Disneya, zakazując używania przez pracowników zaimków i słów wskazujących na płeć gości – „pan/pani” lub „on/ona”. Usunęła również powitanie „Panie i panowie! Chłopcy i dziewczęta!”.
Okazało się, że działania dyrektor Newton nie przyniosły oczekiwanego efektu. Zamiast wzrostu zainteresowania i zysków spowodowały ogromne straty finansowe. Produkcje przesycone „różnorodnością” zostały zbojkotowane głównie przez rodziców, którzy nie chcieli dopuścić do indoktrynacji ich dzieci w duchu LGBT. Stało się tak w USA, Chinach, Japonii i Korei Południowej.
„Zwolnienie Latondry Newton to nie tylko przyznanie się do błędu, który kosztował koncern utratę pieniędzy oraz reputacji w oczach wielu rodzin. To także sygnał, że wytwórnia zamierza dokonać korekty ideologicznego kursu, który przyniósł jej tak wiele strat. Świadczą o tym pierwsze wypowiedzi osób, które zatrudniono, by wyciągnęły firmę z tarapatów” – komentuje Grzegorz Górny.
Jak zaznacza, przypadek Disneya nie jest jedyny. Propagowanie LGBT przynosi straty także innym firmom, m.in. Anheuser-Busch, Target czy Gillette. Wygląda więc na to, że narzucanie społeczeństwu lewicowych ideologii nie jest tak mile widziane, jak wydaje się to dyrektorom ds. różnorodności.
Źródło: wPolityce.pl