Jego wystąpienie o złu aborcji poruszyło wielu ludzi i szeroko rozeszło się w internecie. Aktor grający Jezusa w popularnym serialu „The Chosen” przyznał jednak, że odradzano mu przemawianie w obronie życia.
20 stycznia odbył się 50 Marsz dla Życia w Waszyngtonie i zgromadził ponad 100 tys. uczestników. W tym roku świętowali oni zanegowanie prawa do aborcji przez Sąd Najwyższy. Wydarzenie podkreślało potrzebę kontynuowania prac nad ustawodawstwem, zarówno na szczeblu federalnym, jak i stanowym, które będzie chronić życie najbardziej bezbronnych.
Jednym z mówców podczas wydarzenia był Jonathan Roumie, odtwórca roli Jezusa w „The Chosen”. Jego przemówienie poruszyło wielu ludzi i zdobyło ogromną popularność w internecie. Aktor mówił m.in. o wartości życia i o tym, że aborcja jest dziełem szatana.
Podkreślił, że w społeczeństwie toczy się duchowa walka w związku z aborcją i przestrzegał słuchaczy, aby poważnie traktowali swoją wiarę w obliczu oporu wobec wartości, jaki płynie ze strony kultury popularnej i mediów. Powiedział, że szatan „chce, abyśmy wierzyli, że aborcja nie jest szkodliwa”, a ci, którzy nie są ugruntowani w solidnej wierze w Boga, „są gotowi do zepsucia”.
„Tak jak Bóg jest prawdziwy, tak Szatan jest również prawdziwy. Popycha cię do zwątpienia, kiedy w swoim sercu wiesz, co należy zrobić” — ostrzegł Roumie w przemówieniu.
Jak przyznał w wywiadzie dla Catholic News Agency, wzięcie udziału w Marszu dla Życia i przemawianie obudziło w nim strach.
„Nie chciałem tego robić. Nie chciałem zanurzyć palca w tym basenie. Pomyślałem: «Co się stanie?» I to wywołało najgorsze scenariusze w moim umyśle. To był głos strachu i to był wróg próbujący dostać się do mojej głowy” – mówił aktor.
Kiedy pytał bliskich o radę, mówili, że nie jest to najlepsza rzecz, jaką może zrobić pod względem zawodowym. Mogłoby się to skończyć utratą pracy i szykanami w środowisku aktorskim. Mimo strachu rozeznał, że taka jest wola Boża i się jej poddał. „Bóg mnie o to poprosił” – wyznał.
„Myślę, że postąpiłem właściwie. To była dla mnie niekomfortowa czynność. Ale jak zwykle Bóg mnie wspiera i prowadzi mnie przez każdą chwilę, kiedy robię coś, co wydaje mi się trochę niezwykłe. I kończy się to o wiele lepiej, niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić – o wiele lepszą decyzją, niż kiedykolwiek mogłem przewidzieć” – powiedział.
Źródło: catholicnewsagency.com