Działacze antyaborcyjni zostali uznani winnymi. Sześciu osobom grożą drakońskie wyroki za protest w przychodni aborcyjnej.
W wtorek 29 stycznia sąd uznał aktywistów za winnych zarzucanych im czynów. Podczas późniejszej rozprawy zapadnie decyzjia w sprawie wymiaru kary.
Amerykański wymiar sprawiedliwości ściga działaczy pro-life na podstawie tzw. FACE, czyli ustawy gwarantującej swobodny dostęp do przychodni aborcyjnych. W marcu 2021 r. przed takim zakładem w Mount Juliet w stanie Tennessee doszło do protestu. 11-osobowa grupa obrońców życia śpiewała hymny i rozmawiała z klientkami przychodni, namawiając je, by nie poddawały się aborcji. Kiedy policja kazała im odejść, odmówili.
Funkcjonariusze aresztowali 11 osób. Zarzuty postawiono 7 z nich. Jedna z oskarżonych w zeszłym roku przyznała się do winy i teraz zeznaje przeciwko pozostałym.
Zarzuty dotyczą złamania ustawy FACE i „spiskowania przeciwko prawom (obywatelskim)”. Łącznie grozi za to nawet 11 lat pozbawienia wolności i grzywna w wysokości 250 tys. dol.
Oskarżeni mają od 50 do 70 lat. To Coleman Boyd, Chester Gallagher, Dennis Green, Heather Idoni, Paul Vaughn i Calvin Zastrow.
Działania przeciwko działaczom pro-life wzbudziły oburzenie amerykańskiej prawicy. Media społecznościowe obiegło w zeszłym roku nagranie z zatrzymania Paula Vaughna. Akcję przeprowadziło kilku funkcjonariuszy FBI mających ze sobą broń maszynową i noszących kamizelki kuloodporne. Vaughn, kóry jest ojcem 11 dzieci został wyprowadzony z domu na ich oczach.
Prawnicy oskarżonych zwracają uwagę, że zarzuty są niespójne. Działacze mieli uniemożliwić pracownikim przychodni wyjście z budynku, tymczasem na nagraniu widać, że ludzie wchodzą do niego i wychodzą. W dodatku, jak zaznaczają, przyjęta forma protestu uchodzi w USA za normalną i jest karana tylko wtedy, kiedy dochodzi do niej w placówce aborcyjnej. Adwokaci podnoszą też, że oskarżenie opiera się głównie na zeznaniach jednej osoby, mając w dodatku powody, by oskarżać dawnych kolegów.
Wyrok ma zapaść w lipcu.
Źródło: lifenews.com, tennessean.com