Indie mają swoje religie, do których nie należy chrześcijaństwo; zachwyt Ghandim jest naiwny; historia kraju to historia konfliktu między muzułmanami, a wyznaniami indyjskimi – to wizja świata wyznawców hindutwy. Radykalna ideologia, którą podziela partia rządząca Indiami jest niebezpieczna dla wyznawców Chrystusa.
W styczniu 2024 r. premier Indii Narendra Modi wziął udział w ceremonii otwarcia świątyni boga Ramy w mieście Ayodhya. W uroczystości brało udział 7,5 tys. osób, w tym wielu przedstawicieli elity biznesowej i politycznej. Sypano kwiaty z helikoptera, a premier upadł na twarz przed postacią Ramy. Świątynię zbudowano w miejscu czczonym jako miejsce narodzin hinduskiego boga. Jednak od XVI w. w tym miejscu stał meczet. W 1992 r. został on zburzony przez tłum. W 2019 r. po długim sporze Sąd Najwyższy Indii uznał ten akt za „rażące naruszenie prawa”, ale uznał prawa hinduistów do tego miejsca, a muzułmanom dał inną działkę.
Udział Modiego w wydarzeniu odbywającym się na kilka miesięcy przed zaplanowanymi na wiosnę wyborami odebrano jako wyraźne poparcie dla zwolenników ideologii zwanej hindutwą. Mniej więcej miesiąc później zwolennicy tej ideologii rozbili spotkanie chrześcijańskiej grupy odbywające się w hotelu w mieście Bharatpur w rządzonym przez BJP (partia premiera Modiego) Radżastanie. Z kolei w stanie Assam policja aresztowała dwóch amerykańskich turystów biorących udział w otwarciu budynku biurowego kościoła baptystów. Zarzucono im działalność misyjną, której Indie zabraniają. Szkoły chrześcijańskie działające w tym samym regionie dostały od zwolenników hindutwy ultimatum: usunięcie symboli religijnych, albo „tragiczne konsekwencje”. Do incydentów, takich jak fizyczna lub słowna agresja wobec chrześcijan czy muzułmanów ze strony wyznawców hinduskiej ideologii dochodzi codziennie, zwłaszcza w tych stanach, którymi rządzi BJP.
Kilka religii na raz
Hindutwa bywa określana jako radykalna wersja hinduizmu. To jednak uproszczenie. Hindutwa jest nacjonalistyczną ideologią polityczną, która narodziła się w latach 20. zeszłego wieku. Wyznawała ją wówczas organizacja Rashtriya Swayamsevak Sangh, czyli Narodowy Korpus Ochotniczy założony w 1925 r. Silne powiązania z nim ma Indyjska Partia Ludowa, czyli BJP, założona w 1990 r. i święcąca triumfy wyborcze w krajowych głosowaniach w 2014 i 2019 r.
Zgodnie z założeniami hindutwy, istnieją cztery religie, które są dla Hindusów rodzime. To dżinizm, hinduizm, buddyzm i sikhizm. Inne, jak chrześcijaństwo czy islam mogą mieć w Indiach wyznawców, ale są czymś obcym. Pierwsze cztery religie łączy to, że uznają idee karmy (prawo przyczyny i skutku oznaczająca, że każdy jest odpowiedzialny za szczęście i cierpienie sprowadzane na siebie i innych) oraz dharmy (to wieloznaczny termin, oznacza m.in. konieczność wypełniania pewnych obowiązków), a ich święte miejsca leżą w Indiach. Religie te łączy też traktowany bardzo poważnie kult krowy. Choć trudno to zrozumieć Europejczykom czy Arabom, Hindusi przyjmują, że można być jednocześnie wyznawcą kilku spośród tych religii.
Naiwny Gandhi?
Zwolennicy hindutwy rywalizują ze świeckimi Hindusami. Różnice między oboma światopoglądami dotyczą m.in. oceny wydarzeń historycznych. Liberałowie zakładają, że ten, kto mieszka w Indiach, jest Hindusem, także muzułmanie, którzy przez wieki osiedli na tych ziemiach i walczyli z brytyjskimi kolonizatorami.
Zwolennicy hindutwy patrzą na ostatnie 800 lat jako na historię rywalizacji między muzułmanami a wyznawcami hinduskich religii. Okres brytyjski to tylko rodzaj przerywnika; panowanie Anglików oceniają zresztą lepiej niż wieki dominacji islamu. Liberałowie przeciwnie – lepiej wypowiadają się raczej o czasach muzułmańskich niż o brytyjskich.
Nacjonaliści nie darzą większym szacunkiem Mahatmy Gandhiego. Niektórzy czczą nawet jego zabójcę, Nathurama Godsego. Zdaniem wyznawców hindutwy, naiwne jest przekonanie, że pokojowy opór Gandhiego przyniósł Indiom wyzwolenie. Ich zdaniem zasługę tę należy przypisać przede wszystkim Subhasowi Czandrze Bosemu, który był zwolennikiem walki zbrojnej i współpracował przeciw Brytyjczykom z państwami Osi. Nacjonaliści uważają, że Brytyjczyków zmusiła do opuszczenia ich kraju obawa przed bojownikami Bosego. Zwolennicy hindutwy lubią mówić o militarnych tradycjach Indii, zwłaszcza o oporze przeciw muzułmanom.
Kłopotliwą sprawą dla nacjonalistów jest kwestia języka. Liberałom podoba się to, że w całym kraju w użyciu jest angielski. Wyznawcy hindutwy wolą języki miejscowe. Jednak w Indiach występują aż 22 języki. Hindi rozumie połowa kraju. Druga połowa nie chce, żeby jej go narzucano.
Rozbieżności między nacjonalistami a liberałami dotyczą też podejścia do systemu kastowego. Jedni i drudzy zwracają uwagę na dyskryminację, jaką on powoduje. Jednak liberałowie dodają, że kastowość szkodzi też gospodarce. Zwolennicy hindutwy powołują się z kolei na opracowania, według których Indie przez wieki przewodziły światowej gospodarce. Skoro więc w systemie kastowym kraj rozwijał się lepiej od innych, to ów system musiał mieć swoje zalety. Paradoksem jest to, że liberalni politycy wywodzą się często z wyższych kast, a Narendra Modi pochodzi z niemal najniższej warstwy, sytuującej się tuż ponad tzw. niedotykalnymi.
Aktualizowane na bieżąco
W styczniu 2024 r. dziwne problemy zaczęły nękać organizację Hindutva Watch. Jej profil w serwisie X został zablokowany, problemy miała też strona internetowa. Grupa założona przez mieszkającego w USA dziennikarza od dłuższego czasu dokumentuje przypadki agresji ze strony organizacji odwołujących się do ideologii hindutwy. W tej chwili jej profil jest dostępny.
Hindutva Watch jest oskarżana o niechęć do BJP, ale nagłaśniane przypadki są prawdziwe. Wiele z nich dotyczy agresji słownej, lecz na profilu można znaleźć też nagrania z pobicia muzułmanina przez grupę Hindusów, podpalenia meczetu i szkoły koranicznej, a także informacje o działaniach policji lub ulicznego tłumu przeciwko chrześcijanom. Szokować może nagranie, na którym podczas demonstracji, lub raczej ulicznej imprezy, podczas której młodzi mężczyźni radośnie śpiewają, że pozabijają „tych, którzy zarzynają krowy”.
Kolejne doniesienia pojawiają się w zasadzie bez przerwy. Ideologia hindutwy ma wielu zwolenników, w tym przedstawicieli rządzącej krajem partii. Dla 65 mln miejscowych chrześcijan i posługujących w Indiach misjonarzy nie zapowiada to niczego dobrego.
Źródła: x.com, asianstudies.org., aljazeera.com,