reklama

O co chodzi w propalestyńskich protestach w USA? W zasadzie o nic, to czysta destrukcja i nihilizm

W felietonie zamieszczonym w First Things prof. Carl Trueman w mocnych słowach podsumowuje to, co ma miejsce obecnie na wielu amerykańskich kampusach uniwersyteckich. Propalestyńskie protesty ujawniają coś bardzo niedobrego, co dzieje się z amerykańskim społeczeństwem.

MG

dodane 07.05.2024 14:04

Cała sytuacja wydaje się tak absurdalna, że na pierwszy rzut oka nie da się powiedzieć, o co właściwie chodzi studentom. Nie jest to jednak szaleństwo, a raczej kompletny brak rozeznania, polityczna niedojrzałość, która po prostu nie przystoi osobom pobierającym edukację na poziomie uniwersyteckim. Jak kąśliwie zauważa prof. Carl Truman „nie tyle wariaci przejęli szpital psychiatryczny, co przedszkolaki przejęły kontrolę nad przedszkolem.”

Być może większość ludzi obecnie za bardzo liczy się ze zdaniem młodzieży:

„Wydaje się, że jest to niewypowiedziane założenie, że młodzi, gniewni i opiniotwórczy ludzie, powinni być traktowani jako ważni. Światowi przywódcy domagali się zdjęć z Gretą Thunberg, gdy po raz pierwszy zyskała rozgłos. Typy Thunberg obfitują obecnie po lewej i prawej stronie spektrum politycznego. Często łączą swoje niedoinformowane opinie z pewnym siebie młodzieńczym ekstremizmem, który powinien być bez litości odrzucany lub wyśmiewany, a nie prezentowany w wiadomościach.”

Niestety gloryfikacja młodości ma swoją cenę: „jest jednocześnie wywyższeniem ignorancji i niekompetencji. Wczesne twierdzenia o izraelskiej okupacji Gazy i ciągłe niefrasobliwe używanie terminu «ludobójstwo», podsycane przez ludzi w ONZ, którzy mogliby skorzystać ze słownika, to dwa oczywiste przykłady tego pierwszego. Jeśli chodzi o to drugie, to kiedy, na przykład, dorośli rewolucjoniści organizowali strajki głodowe trwające całe dwanaście godzin lub zajmowali budynki, a następnie domagali się od władz uniwersyteckich, by dały im jedzenie i wodę?”.

Czy nie wolno krytykować rządu USA? Ależ oczywiście wolno, jednak gdy przyjrzymy się tym konkretnym protestom, trudno uznać, że chodzi tu o dobro Stanów Zjednoczonych albo los Arabów. Jak zauważa prof. Truman,

„gdyby tak było, Izrael nie byłby jedynym, a nawet głównym celem. Liczba ofiar śmiertelnych ponad dekady rządowego rozlewu krwi w Syrii jest katastrofalna, ale nie poruszyła wyobraźni aktywistów kampusowych. Rzeź trwa tam do dziś, choć można wybaczyć, że się o tym nie wie, biorąc pod uwagę brak zainteresowania konfliktem ze strony mediów i studentów. Protesty na kampusach są raczej motywowane nienawiścią do Żydów. Można się zasłaniać tym, że manifest Hamasu z 2017 roku mówi o syjonistach, a nie o Żydach jako wrogach. Hamas uważa jednak, że Izrael jest wynikiem żydowskiego spisku. Zastąpienie słów „Żydzi” i „judaizm” słowami „syjoniści” i „syjonizm” jest zatem zmianą słów, ale nie zmianą kierunku.”

Nie chodzi tu jednak tylko o antysemityzm, ale o kryjący się pod powierzchnią nihilizm. Osoby popierające Palestynę to często te same osoby, które promują prawa LGBT (tak jakby prawa te były szanowane wśród muzułmanów). Gdy przyjrzeć się spektrum aktywistów działających na campusach, tym co ich łączy, „nie jest ani troska o życie Arabów, ani szacunek dla kultury islamskiej. Łączy ich tylko to, że chcą burzyć. Krótko mówiąc, protesty te są przejawem diabolicznego ducha negacji lub, w kategoriach religijnych, ducha profanacji.” Protesty te nie są więc „za czymś”, ale jedynie „przeciw czemuś”, motywowane nienawiścią do Żydów, Izraela, tradycyjnej Ameryki i ogólnie wszystkiego, co tradycyjne.

Prof. Carl Trueman zwraca też uwagę na głęboki paradoks: „Amerykanie mają prawo protestować przeciwko izraelskim działaniom wojskowym i amerykańskiemu wsparciu dla Izraela. Takie prawo jest kluczem do zdrowej i dobrze funkcjonującej demokracji. Jak często mówiono, to właśnie odróżnia kraje takie jak Ameryka od miejsc takich jak Iran, gdzie szesnastolatki, które zdejmują hidżaby w proteście przeciwko ograniczeniom kulturowym, są gwałcone i mordowane, a nie wychwalane przez media.” Innymi słowy, protestujący w obronie Arabów amerykańscy studenci korzystają z tych swobód, które w krajach muzułmańskich są z zasady negowane. Trudno więc traktować ich protest poważnie. Według prof. Truemana jest to po prostu dziecinada...

Carl Trueman jest profesorem studiów biblijnych i religijnych w Grove City College oraz współpracownikiem Centrum Etyki i Polityki Publicznej.

1 / 1

reklama