Trzeźwo myślący kanadyjski psycholog Jordan Peterson wskazuje, że ideologie, a w szczególności – ideologia markistowska – mają swoje podłoże duchowe, które nie daje się zredukować do kategorii czysto psychologicznych. Nienawiść marksistów i neo-marksistów do wszystkiego, co chrześcijańskie nie jest przypadkowa, ale stoi za tym kult zła, realny satanizm.
Rozmowa Jordana z dr. Paulem Kengorem ukazuje oblicze marksizmu, które jego zwolennicy chcieliby zapewne skrzętnie ukryć. Ten, który uważał religię za opium ludu, w rzeczywistości był bardzo religijny, tyle, że nie był wyznawcą Boga, lecz szatana.
„Nie wiemy, dlaczego Marks zwrócił się do satanizmu, ale faktem jest, że pisał wiersze ku czci Mefistofelesa, pierwszy w 1837, kolejne w 1841. Nieco później, w czasie, gdy tworzył Manifest Komunistyczny, napisał też wstrząsającą sztukę o tytule Oulanem.”
Przeciętnemu czytelnikowi tytuł ten zapewne nic nie mówi. Mówi za to wiele wyznawcom satanizmu. Jest to anagram słowa „Emanuel” i jest częścią rytuałów satanistycznych, w których słowa i symbole kojarzone z chrześcijaństwem stosowane są a contrario, jako szyderstwo, odwrotność czy bluźnierstwo. Emanuel znaczy „Bóg z nami”, „Oulanem” natomiast – „my bez Boga”.
Jak poświadczali bliscy Marksa, jednym z jego ulubionych cytatów był fragment Mefistofelesa, mówiący „wszystko, co istnieje, zasługuje na to, aby zostało zniszczone”. Tego, że ideologia stworzona przez niego miała charakter destruktywny, nie trzeba zresztą udowadniać – jej skutki od ponad 170 lat są oczywiste: to ponad sto milionów trupów, wymordowanych przez sowieckich czekistów i enkawudzistów, ubeków, siepaczy wielkiego Mao, Czerwonych Khmerów i innych zwolenników Marksa. Gdziekolwiek komunizm zapuścił swoje macki, tam życie ludzkie brane było za nic, istniejące instytucje społeczne, a zwłaszcza rodzina – były systematycznie niszczone, a szczególna nienawiść kierowana była ku chrześcijaństwu. Beatyfikowany w tę niedzielę ks. Michał Rapacz jest jednym z setek tysięcy duchownych, którzy byli przez komunistów prześladowani, więzieni i brutalnie mordowani.
Satanistyczne zainteresowania cechowały Karla Marksa już od wczesnej młodości. W liście z 1837 r. jego własny ojciec mówi wyraźnie, że Karl ma w sobie jakiegoś demona i pyta, czy jest to duch niebieski, czy raczej piekielny, faustowski. Jest zaniepokojony atmosferą zła, która unosi się wokół jego syna i poddaje w wątpliwość, czy będzie on kiedykolwiek w stanie zapewnić pozytywne ludzkie uczucia swojej przyszłej rodzinie. Kto, jak nie ojciec, znał Karla i wiedział, co kryje się w jego duszy? Nie było to niestety jakieś wyizolowane spostrzeżenie, ale tę „ciemną stronę” Marksa znali wszyscy, którzy się z nim zetknęli – Engels, a także żona i dzieci Karla.
Można oczywiście zastanawiać się, czy fascynacja złem, destruktywne podejście do rzeczywistości oznacza, że dana osoba jest satanistą. Ale czy satanistą jest tylko ten, kto formalnie uczestniczy w satanistycznych rytuałach? Takie ograniczenie satanizmu wyłącznie do strony rytualnej nie ma żadnego uzasadnienia. Zgubny wpływ duchowy, jaki zły duch może wywierać na danego człowieka, nie wymaga żadnych rytuałów. Patrząc na postawę danego człowieka, jego niewytłumaczalną wręcz nienawiść do wiary w Boga, jego olbrzymią demoralizację, a także skrajnie destruktywne skutki tworzonych przez niego idei, trudno nie dostrzec, że chodzi tu o coś więcej, niż tylko ludzkie zagubienie w życiu. U podstaw stoi element duchowy – odwieczny wróg Boga, oskarżyciel ludzkości, czyli szatan.
Peterson zadaje bardzo zasadne pytanie: co stanowi o tym, że kogoś określamy satanistą? Czy ktoś, kto tworzy morderczą doktrynę – najbardziej morderczą ideologię w naszej sferze kulturowej, może być analizowany wyłącznie w kategoriach naturalnych? Peterson jest psychologiem i w jego przekonaniu to, z czym mamy do czynienia w przypadku Marksa, wskazuje na to, że nie, przekracza bowiem ramy jakichkolwiek patologii, którymi zajmuje się psychologia.
Biografia Marksa z 1968 r., autorstwa Roberta Payne’a, poważnego naukowca, którego z pewnością nie da się nazwać konserwatywnym, mówi zresztą wprost o niewytłumaczalnych zachowaniach autora Manifestu Komunistycznego, które trudno interpretować inaczej jak opętanie przez demona. „Marks miał diabelski pogląd na świat, ale także diabelską złośliwość; czasami wydawał się być świadomy, że wykonuje dzieła diabła”.
Pastor Richard Wurmbrand, który był prześladowany i wtrącony do więzienia przez rumuńskich komunistów, jest świadkiem tego, że jego prześladowcy wprost powoływali się na szatana, gdy go torturowali. Jest autorem książki „Marks i szatan”, w której wykazuje powiązania Karla Marksa z satanizmem, także na poziomie rytualnym.
Byłoby czymś naiwnym sądzić, że opisywane fakty z życia Marksa nie są ze sobą powiązane – zauważa Jordan Peterson. Jego teorie ekonomiczne nie są oderwane od jego „poetyckich” wyobrażeń. Gdyby były tylko czystą ekonomią, nie miałyby takiej siły motywacyjnej – stwierdza kanadyjski psycholog. Odwoływały się do sił ciemności, to oczywiste. W przeciwnym wypadku nie popchnęłyby tak wielu ludzi do takiej destrukcji, do takiego sadyzmu i morderstw. To, że ideologie komunistyczne opierające się na twórczości Marksa, były tak zajadle ateistyczne i wrogie chrześcijaństwu, nie wynika z żadnych racji ekonomicznych. Wojujący ateizm nie ma swojego źródła w ekonomii, ale w sferze ducha. Czym innym jest „obojętny” ateizm, który wynika być może z nadmiernego zapatrzenia się w życie doczesne, czym innym zaś ateizm wojujący, który wszelkimi, także najokrutniejszymi środkami, stara się zniszczyć religię.
To, że obecnie stosunkowo niewielu jest wyznawców klasycznego marksizmu, mówiącego o walce klas, nie powinno nas zmylić. Dziś na froncie wojny ideologicznej nie walczy się już o prawa robotników, ale wynajduje się coraz to nowe „pokrzywdzone” mniejszości – czy to etniczne, czy seksualne, czy jakiekolwiek inne. Chodzi zawsze jednak o to samo: destrukcję, zniszczenie istniejącego porządku, zgodnie z mottem Marksa: „wszystko, co istnieje, zasługuje na to, aby zostało zniszczone”. Jako chrześcijanie nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości, że nie jest to wyłącznie ludzka sprawa, ale stoi za tym duchowa siła, wroga Bogu i stworzonemu przez Niego porządkowi. Ostatecznie cała nieprawość pochodząca od tej diabelskiej siły zostanie ujawniona, pokonana i wrzucona w jezioro ognia, jak zapewnia o tym Księga Apokalipsy (Ap 20,10). Teraz jednak chodzi o to, abyśmy nie dali się zwieść tej destruktywnej, diabelskiej sile – nawet jeśli zdoła ona omamić całe narody (Ap 20, 8). Kto uwierzył szatanowi i jego fałszywemu prorokowi, Marksowi, przepadnie wraz z nimi.