Połowa spośród 16 duchownych, których kanonizację w przyszłym roku zapowiedział 12 lipca br. Rumuński Kościół Prawosławny, w okresie międzywojennym popierała lub przynajmniej sympatyzowała z faszyzmem i skrajną prawicą. Trudno też ich uznać za męczenników, biorąc pod uwagę ich postawę w więzieniu, gdy donosili nawzajem na siebie.
Przypomniał o tym rumuński historyk Kościoła Ionuţ Biliuţă w artykule „Faszystowska hagiografia” na łamach portalu Public Orthodoxy. Jednocześnie zapytał retorycznie:
czy przyszła kanonizacja będzie oznaczać legitymizację przez Kościół postaw neofaszystowskich i antysemickich, obserwowanych w dzisiejszym prawosławiu rumuńskim?
Autor, który jest ponadto współpracownikiem Narodowego Instytutu Badania Holokaustu w Rumunii im. Elie Wiesela, zwrócił uwagę, iż co najmniej połowa kandydatów na nowych świętych ma za sobą niezbyt chlubną przeszłość w okresie międzywojennym. A nawet po upadku reżymu komunistycznego pod koniec 1989 wielu z nich chwaliło ruch legionowy, w istocie faszystowski, jaki panował w Rumunii do końca II wojny światowej. Chodzi tu o tzw. Legion Michała Archanioła, założony w 1927 przez Corneliu Zelea Codreanu (1899-1938) i o jego zbrojne ramię – Żelazną Gwardię, organizację terrorystyczną, mającą na koncie liczne zamachy i zabójstwa przeciwników politycznych.
Już po ogłoszeniu 12 lipca decyzji Świętego Synodu RoKP w sprawie kanonizacji wspomniana placówka badań nad holokaustem skierowała do kierownictwa Kościoła pytania dotyczące trzech kandydatów na świętych: duchownych i teologów Ilariona Felea, Ilie Lăcătuşu i Dumitru Stăniloae. Organizacja podkreśliła, że byli oni znani z poglądów antysemickich oraz z przynależności do ruchu legionowego w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Przy okazji przypomniano, iż w latach 1940-44, gdy Rumunią rządził po dyktatorsku marszałek Ion Antonescu (1882-1946), zginęło tam ok. 400 tys. Żydów. Odwołując się do słów patriarchy, że świętymi są „sprawiedliwi”, Instytut zapytał: „Czy zaliczenie do świętych ludzi, którzy w swoim życiu podzielali słowami i czynami wartości faszyzmu, jest zgodne z etyką chrześcijańską?”.
Biuro prasowe Kościoła rumuńskiego odpowiedziało na ten list częściowo wymijająco, twierdząc, iż badając życie osób, mających być kanonizowanymi, bierze się pod uwagę to, jak zmienili swe życie. Przy okazji wymieniono kryteria takich ocen: czyste i święte życie, wyznawanie wiary prawosławnej do końca życia, dążenie do świętości, ozdobione licznymi dobrymi uczynkami, miłość i duch ofiarności, okazywane potrzebującym, przyznawanie się do Chrystusa w więzieniach komunistycznych, cuda i potwierdzona cześć wśród wiernych.
Odnosząc się do wymienionych kandydatów na świętych władze kościelne oświadczyły, że
„kanonizacja jakiejś osoby nie oznacza uświęcenia i legitymizowania wszystkich jej uczynków i poglądów, lecz jest oceną ostatecznego rozwoju osobowości na zakończenie jej życia”.
Przytoczono też przykłady św. Pawła Apostoła, św. Marii Egipskiej, proroka i króla Dawida i ich wcześniejszych działań, a na zakończenie podkreślono, iż RoKP „publicznie odcina się od wszelkiej przynależności ideologicznej lub politycznej, a zarazem zaprasza do dialogu każdego, kto interesuje się życiem kanonizowanych osób”.
Wyjaśnienia te są mało przekonujące i zadowalające i w gruncie rzeczy nie odpowiedziały na pytanie, dlaczego osoby o przekonaniach jawnie faszystowskich i antysemickich mają zostać uznane za świętych – stwierdził historyk. Jego zdaniem zaplanowana na przyszły rok uroczystość oznaczać będzie usprawiedliwienie przez Kościół pojawiających się w nim coraz częściej głosów i poglądów neofaszystowskich.
Biliuţă zauważył przy okazji, iż kilka lat temu wśród duchowieństwa i wiernych krążył nieoficjalnie spis 25 osób, przewidzianych do kanonizacji jako wyznawców wiary w czasach komunistycznych prześladowań religijnych w kraju. Ich pełny wykaz przedłożono tylko biskupom z pominięciem wiernych i niższego duchowieństwa. Poza nielicznymi wyjątkami były to osoby nieznane szerszemu ogółowi.
Później w toku ogólnokrajowej dyskusji nt. kryteriów kanonizacji patriarcha Daniel wydał dwa oświadczenia. 4 lipca 2019 wyjaśnił, iż nacjonalizm nie powinien stanowić punktu odniesienia przy sporządzaniu żywotów świętych. A 28 października tegoż roku odłożył, bez podania przyczyn, kanonizację ks. Arsenie Boca (1910-89) z Transylwanii – jedynego kandydata na świętego, który wcześniej cieszył się wielkim szacunkiem i czcią wśród wiernych. 11 lipca br. Synod RoKP na prośbę patriarchy włączył jednak tego kapłana do grona przyszłych świętych, obok m.in. wspomnianych Ilie Lăcătuşu i Constantina Sîrbu, prawie nieznanych poza Bukaresztem. Wszyscy oni sympatyzowali z Żelazną Gwardią lub do niej należeli.
Historyk rumuński wskazał ponadto, że w 1952 inny były duchowny faszystowski ks. Liviu Stan (1910-73) opracował zasady kanonizacji dla Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego, przyznające podejmowanie decyzji w tych sprawach wyłącznie biskupom. Obecnie członkowie Synodu uwzględnili w swych uchwałach co do przyszłych świętych opinie ekspertów, którzy – zdaniem naukowca – korzystali z dostępnych im źródeł wybiórczo. Podeszli oni do swych zadań bardzo „hagiograficznie”, odrzucając sprawy związane z polityczną i antysemicką działalnością kandydatów na świętych. Gdy biskupi mieli głosować nad poszczególnymi osobami, pominęli niewygodne elementy, a nawet wypowiadali się niejasno na temat samego pojęcia faszyzmu.
Biliuţă zwrócił uwagę, iż najbardziej znany z całej szesnastki ks. Dumitru Stăniloae (1903-93) – skądinąd wybitny teolog i myśliciel prawosławny [tłumaczenia jego prac ukazały się w Polsce m.in. nakładem Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu - KAI] – był do końca życia przekonanym zwolennikiem ruchu legionowego. Jeszcze na 10 miesięcy przed swą śmiercią zamieścił 19 stycznia 1993 w organie ruchu neolegionowego „Gazeta de Vest” artykuł, w którym chwalił legionistów poległych w wojnie domowej w Hiszpanii [w latach trzydziestych], widząc w nich wzór dla narodu, dany mu przez Boga.
Autor wspomniał ponadto, że uwięzienie przyszłych świętych przez władze komunistyczne wynikało z przyczyn politycznych, a nie wiązało się z wiarą tych osób. Poza tym niemal wszyscy ci kapłani w czasie pobytu za kratkami nawzajem donosili na swych towarzyszy niedoli, nie byli więc takimi niezłomnymi, jak przedstawiają ich oficjalne źródła kościelne. Czy w tej sytuacji „taki człowiek może być uważany za wyznawcę wiary lub za świętego męczennika?” – zapytał retorycznie rumuński historyk Kościoła. Zapytał też na zakończenie swego artykułu: „Czy lipcowa uchwała Synodu z 2024 oznacza koniec kanonizacji faszystów w Rumuńskim Kościele Prawosławnym czy jest dopiero jej początkiem?”.
Źródło: KAI