Serwis YouTube musiał poprawić notkę, którą opatrzył film pro-life na temat pigułek aborcyjnych. List do dyrektora generalnego YouTube wysłało w tej sprawie 16 prokuratorów generalnych z USA. Ostrzegali, że komentarz jest zarówno nielegalny, jak i niebezpieczny.
„Kobiety zasługują na to, aby znać prawdę o ryzyku stwarzanym przez leki aborcyjne, dlatego tak istotne są relacje z pierwszej ręki, takie jak te opublikowane przez ADF na YouTube” – oświadczył 6 marca starszy doradca Alliance Defending Freedom Erik Baptist po aktualizacji notki przez YouTube.
ADF – prawna organizacja non-profit – opublikowała na film o matce, która zażywała w domu chemiczne środki aborcyjne i „straszliwie” cierpiała z powodu ich skutków. Żaden lekarz ani specjalista nie pomógł jej w samodzielnej aborcji.
YouTube oznaczył film i dodał informację zawierającą „kontekst” dotyczący aborcji. W oryginale można było przeczytać, że „aborcja to zabieg mający na celu zakończenie ciąży. Wykorzystuje leki lub zabiegi chirurgiczne w celu usunięcia zarodka lub płodu i łożyska z macicy. Zabieg wykonuje licencjonowany pracownik służby zdrowia”.
4 marca 16 prokuratorów generalnych napisało do dyrektora generalnego YouTube Neala Mohana, ostrzegając, że zastrzeżenie jest fałszywe i należy je zmienić.
Pierwsza informacja dodana przez YouTube do filmu „minimalizuje i bagatelizuje niektóre poważne ryzyka związane ze środkami aborcyjnymi” – napisała prokurator generalna stanu Iowa Brenna Bird w piśmie z 4 marca, podpisanym przez 15 innych prokuratorów generalnych. Jak podkreśliła, ostatnie zdanie wprowadza odbiorców w błąd, ponieważ „sugeruje, że aborcje chemiczne przeprowadzają przeszkoleni specjaliści”. Tymczasem tak nie jest.
Wkrótce po wysłaniu listu YouTube zaktualizował komunikat, w którym zawarto informacje o tym, że „aborcja to zabieg mający na celu zakończenie ciąży” oraz że „można tego dokonać na dwa różne sposoby” – farmakologicznie lub chirurgicznie.
Pierwsze zawiadomienie YouTube, jak podkreślała Brenna Bird, zawierało fałszywe informacje na temat „głównego problemu w sprawie toczącej się przed Sądem Najwyższym Stanów Zjednoczonych”. SN ma bowiem zdecydować o dostępności mifepristonu, czyli chemicznej pigułki aborcyjnej.
ADF reprezentuje w sprawie powodów, którzy sprzeciwiają się pochopnemu zatwierdzeniu przez FDA niebezpiecznego leku aborcyjnego mifepriston i usunięciu zabezpieczeń w jego podawaniu.
„Ze względu na lekkomyślną decyzję FDA o zniesieniu wymogu przeprowadzania aborcji chemicznych przez licencjonowanego pracownika służby zdrowia, kobiety zazwyczaj zażywają leki samodzielnie, bez bezpośredniego nadzoru lekarza” – podkreślił Erik Baptist w swoim oświadczeniu.
„Właśnie dlatego zastrzeżenie YouTube było całkowicie błędne i doskonale ilustruje, dlaczego pozywamy FDA w imieniu czterech stowarzyszeń medycznych, ich członków i czterech lekarzy. Agencja uchyliła praktycznie wszystkie protokoły bezpieczeństwa dotyczące leków aborcyjnych, zagrażając zdrowiu i bezpieczeństwu kobiet” – zaznaczył.
Źródło: lifenews.com