Opatrznościowo spotkałem siostrę z Tautry na jednej z sesji formacyjnych i zaprosiła mnie do swego klasztoru na czas sabatyczny – wspomina o. Joël Regnard, obecny przeor Munkeby.
Munkeby to niewielka miejscowość niedaleko Trondheim w Norwegii. Nazwa oznacza dosłownie wioskę mnichów, choć przez 700 lat nikt nie widział tam zakonników. Było tak aż do 2009 r., gdy sprowadziło się tam czterech trapistów. 5 grudnia ubiegłego roku dokonano konsekracji nowego kościoła przy klasztorze i tym samym mnisi zadomowili się tam na dobre.
Nazwa wioski nieprzypadkowo odnosi się do mnichów, gdyż miejscowość od końca XII w. była zamieszkana przez cystersów. Kilkadziesiąt lat po fundacji zakonnicy porzucili jednak klasztor, najprawdopodobniej przenosząc się do odległej o 60 km Tautry. Powstało tam opactwo, które kwitło aż do czasów reformacji. Po protestantyzacji Norwegii, życie zakonne zniknęło, a klasztory popadły w ruinę.
Minęło blisko pół tysiąca lat i niespodziewanie do Tautry przybyły trapistki – w 2003 r. w obecności królowej Sonji otwarto ich nowy klasztor. To właśnie też mniszki przyciągnęły braci. „Opatrznościowo spotkałem siostrę z Tautry na jednej z sesji formacyjnych i zaprosiła mnie do swego klasztoru na czas sabatyczny” – wspomina o. Joël Regnard, obecny przeor Munkeby, w rozmowie z Catholic National Register. To wtedy zapragnął on przybyć do Norwegii i zaproponował swej wspólnocie w Cîteaux nową fundację. Jednak jego pomysł widziano „nie tylko jako szalony, ale niemalże zdradziecki” – wspomina trapista. Tak było jednak do czasu i w 2007 r. opat Cîteaux podjął decyzję o posłaniu 4 mnichów do Munkeby, co doszło do skutku w dwa lata później.
Mnisi zostali dobrze przyjęci przez lokalną społeczność. Jak mówi przeor, wiele zwłaszcza starszych osób zmieniło zdanie o katolikach. Klasztor wzbudził też zainteresowanie życiem monastycznym i mnisi gościli np. osoby rozeznające powołanie do życia zakonnego.
Kilkanaście lat owocnej posługi skłoniły trapistów do wybudowania klasztoru z prawdziwego zdarzenia wraz z kościołem – dotąd mieszkali bowiem w niewielkim domu z malutką kaplicą. Dzięki pomocy niemieckiej Bonifatiuswerk i wsparciu macierzystego Cîteaux w dwa lata udało się wybudować kompleks klasztorny w typowo cysterskim prostym stylu. Niedawnej konsekracji kościoła dokonał biskup Trondheim, który skądinąd sam jest również trapistą.