USA: agencja odpowiedzialna za bezpieczeństwo leków ukrywa rzeczywiste skutki stosowania pigułki aborcyjnej

Do procesu toczącego się przeciw amerykańskiej agencji FDA dołączają kolejne stany: Teksas i Floryda. W pozwie czytamy m.in. „nieodpowiednie raportowanie zdarzeń niepożądanych” doprowadziło do zaniżenia „prawdziwych wskaźników ryzyka związanego z chemicznymi lekami aborcyjnymi”. Wygląda na to, że FDA celowo oszukiwała zarówno kobiety, jak i personel medyczny.

Coraz wyraźniej widać, że w czasie prezydentury Joe Bidena priorytetem było nie zdrowie i bezpieczeństwo kobiet, ale interesy przemysłu aborcyjnego. Jak inaczej wytłumaczyć celowe zatajanie rzeczywistych skutków pigułki aborcyjnej przez agencję, od której zależy dopuszczenie na rynek leków i żywności?

Pozew przeciwko FDA

Do pozwu w toczącym się procesie sądowym Stan Missouri przeciwko FDA, wskazującym na nieuzasadnione obniżenie standardów dotyczących kontroli działania pigułki aborcyjnej mifepristone dołączają stany Teksas i Floryda. Nieodpowiednie procedury raportowania zdarzeń niepożądanych wprowadzone przez FDA oznaczają, że rzeczywiste ryzyko jest nieznane. Pozywające stany zwróciły uwagę, że za administracji Biden-Harris Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (HHS) nie reagował na działania agencji FDA, gdy ta łagodziła przepisy związane z bezpieczeństwem stosowania mifepristonu (tzw. procedury REMS). Nie było to działanie przypadkowe, ale mówiły o tym wytyczne HHS. Chodziło o rozszerzenie dostępu do aborcji chemicznej po wyroku w sprawie Dobbs vs. Jackson. Sąd Najwyższy USA w 2022 r. obalił wcześniejszy wyrok Roe vs. Wade, stwierdzając, że amerykańska konstytucja nie zawiera prawa do aborcji.

Administracja Bidena otwarcie przyznawała, że „trwałe usunięcie przez FDA w 2023 r. zabezpieczenia w formie wymogu wydawania leków bezpośrednio danej osobie” zostało zainicjowane „w odpowiedzi na rozporządzenie wykonawcze prezydenta Bidena”. Wcześniejsza procedura zapewniała kontrolę lekarską nad kobietą, która zdecydowała się przyjąć mifepriston. Rezygnacja z tego wymogu oznaczała, że pigułka aborcyjna dostępna była w praktyce bez żadnej kontroli i mogła zostać wysłana pocztą do dowolnej osoby.

Krok za krokiem – obniżanie wymogów bezpieczeństwa

Co oznacza brak kontroli nad wydawaniem mifepristonu i opieki medycznej nad kobietami przyjmującymi ten środek? Jakie jest rzeczywiste ryzyko „zdarzeń niepożądanych”?

Odpowiedzi nie trzeba szukać daleko. Wcześniejsze dokumenty FDA przyznają, że szereg niepożądanych objawów może „wymagać pomocy w nagłych wypadkach”. Na etykiecie Mifepristone czytamy, że mniej więcej jedna na 25 kobiet, które przyjmują leki aborcyjne, trafi na izbę przyjęć. Około 7 procent tych kobiet wymaga „zabiegu chirurgicznego, ponieważ embrion nie został całkowicie usunięty całkowicie z macicy, dla zatrzymania krwawienia oraz interwencji w przypadku innych powikłań”.

To dane podawane przez FDA. Jednak procedury raportowania takich zdarzeń uległy znaczącemu pogorszeniu w 2023 r. Wcześniej na etykiecie środka poronnego znajdowało się zalecenie, aby kobieta zgłaszająca się na izbę przyjęć poinformowała lekarzy, że przyjmowała mifepriston. Od 2023 tekst ten zniknął z ulotki, o czym wiedziała agencja FDA. Co więcej, przez wiele lat propagatorzy aborcji instruowali kobiety, że zgłaszając się na izbę przyjęć mają twierdzić, że poronienie nastąpiło samoistnie, aby uniknąć „niepotrzebnych pytań” ze strony personelu medycznego.

Wcześniej, w 2016 r. (za czasów prezydentury Baracka Obamy) FDA 2016 r. znacząco osłabiła procedury bezpieczeństwa REMS, rezygnując z wymogu osobistego przekazania leku pod kontrolą lekarza. Jednocześnie zniknął wymóg zgłaszania zdarzeń niepożądanych (powikłań), które nie zakończyły się zgonem.

W praktyce oznacza to, że nie ma możliwości wiarygodnego i rzetelnego określenia rzeczywistych skutków przyjmowania mifepristonu i poznania faktycznej skali powikłań.

Zmowa milczenia w kwestii skutków psychicznych aborcji

Powikłania medyczne, a nawet zgony to jednak nie wszystko. To, co zupełnie ignoruje FDA, a na co zwróciły uwagę pozywające stany, to skutki psychiczne:

„Aborcje chemiczne są często szkodliwe dla zdrowia psychicznego i sprawiają, że kobiety czują się nieprzygotowane, stłumione i pełne żalu. Efekty te są czasami odczuwane natychmiast; niektóre kobiety starają się odwrócić działanie mifepristonu. U innych uczucia te rozwijają się, gdy widzą ciała swoich martwych dzieci. Niektórzy dostawcy usług aborcyjnych zwiększają ryzyko szkód psychicznych, nie informując kobiet o tym, czego mogą być świadkami, gdy używają leków aborcyjnych. Na przykład pewna kobieta była zaskoczona i zdruzgotana, gdy zobaczyła, że jej dziecko «ma głowę, ręce i nogi”.

Wśród negatywnych skutków psychicznych aborcji chemicznych zaznaczonych w pozwie wymienione są lęki, depresja, myśli samobójcze, wpadanie w uzależnienia od narkotyków i środków uspokajających.

W atmosferze oszustwa

To, co podkreśla złożony przez stany pozew sądowy, to celowość działań agencji, która zamiast dbać o dobro i bezpieczeństwo kobiet, w praktyce służy interesom przemysłu aborcyjnego, ukrywając rzeczywiste zagrożenia związane z aborcją chemiczną.

„Wielu dostawców usług aborcyjnych i pośredników w aborcji ukrywa swoje działania i zachęca kobiety do okłamywania personelu izby przyjęć, mówiąc, że doświadczyły samoistnego poronienia, jeśli doznają powikłań wymagających pilnej opieki” – czytamy w dokumencie.

Wniosek sądowy podaje konkretne przykłady takich oszustw:

„Jedna z aborcjonistek powiedziała The New York Times, że daje swoim pacjentkom, którzy chcą ukryć swoją aborcję, «wiarygodną możliwość zaprzeczenia», na przykład poprzez «wysyłanie paragonów z kodem medycznym za konsultację w sprawie infekcji dróg moczowych».”

Oznacza to, że lekarz przepisujący środek poronny z pełną świadomością oszukuje personel szpitala, do którego trafi jego pacjentka, stwarzając w ten sposób bezpośrednie zagrożenie dla jej życia i zdrowia.

„To naraża kobiety na poważne niebezpieczeństwo. Zezwolenie na samodzielne przyjmowanie leku stworzyło zatem stan rzeczy, w którym lekarze na izbie przyjęć często nie wiedzą, że ich pacjenci doświadczają powikłań po lekach aborcyjnych – mówi pozew.

Złożenie wniosku do sądu przez kolejne stany przeciwko rządowej agencji oznacza, że nie można dłużej bagatelizować negatywnych skutków aborcji chemicznej i trzeba tę sprawę potraktować poważnie. Być może w trakcie procesu wyjdzie na jaw więcej oszustw, których dopuszcza się przemysł aborcyjny. To jednak, co już stwierdzono, jest wystarczającą podstawą, aby zakwestionować głoszone przez aborcjonistów twierdzenia o „bezpiecznej aborcji”. Jest wręcz przeciwnie, a federalna agencja ds. bezpieczeństwa leków celowo ukrywa przed kobietami negatywne skutki aborcji.

Źródło: Live Action

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama