Zwłaszcza ulica odcisnęła w jego sercu głębokie piętno...
PROMIC - Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, czerwiec 2011
ISBN 978-83-7502-243-8
stron: 176
Format książki: 125 x 196 mm
fragment książki:
Ton głosu chłopca nasuwa jednoznaczną diagnozę jego problemu: cierpi na pewien rodzaj nienawiści do społeczeństwa – nienawiści drążącej skuteczniej niż rdza metal – który dla psychologa mógłby czynić z niego wręcz interesujący przypadek socjopatii.
Ja wiem, że mroki ludzkiej duszy mogą ustąpić wobec nawet najsłabszego promienia światła. „Zabiję ich albo im przebaczę” – oznajmił przy naszym pierwszym spotkaniu. Rozumiem już, że bagaż, który niesie, nie jest lekki, że dzieciak na swój sposób jest dziki. Zatem i ja będę musiał stać się dzikusem dla tego dzikusa, gawroszem dla tego syna ulicy, tułaczem dla tego bezdomnego – a wszystko po to, żeby zdobyć go dla Chrystusa. Z godziny na godzinę coraz lepiej pojmuję, że obdarzenie Gabriela miłością Boga nie jest jakąś ewentualnością czy próbą odzyskania czegoś, ponieważ niezbywalnym prawem tego stworzenia jest dowiedzieć się, że ma swojego wiecznego Stwórcę.
Niebieski ptak, za którego staję się odpowiedzialny, nosi ślady bezwzględnego świata dzieciaków zranionych i puszczonych kantem przez życie. Zwłaszcza ulica odcisnęła w jego sercu głębokie piętno... Przyzna to później wielokrotnie, jak w liście z 1998 roku, w którym stwierdził wprost: „Mam syndrom ulicy”.
Nazajutrz po wizycie z wolna zaczynam rozumieć natarczywość niektórych gniewnych spojrzeń tego chłopca. Dostrzegam przyczynę wulgarnych słów i antyspołecznych gestów. Przemierzając ulice miasta, z upływem godzin pojmuję, dlaczego ten dzieciak z całej siły kopie każdy mijany w parku czy w metrze kosz na śmieci, ściągając na nas gniewne uwagi przechodniów.
Sam staję się przy nim niczym trędowaty, na którego patrzy się z nieżyczliwością. Ludzie zapewne uznają mnie za nazbyt pobłażliwego ojca – takiego, co to zwyczajnie ma w nosie wychowanie dziecka. W rzeczywistości natomiast zgadzam się na te wyskoki raczej po to, żeby przeniknąć do osobliwego świata Gabriela. Mimo iż przy każdym kroku za moimi plecami wybucha z hukiem odpalona przez niego petarda. A ja bezskutecznie próbuję nad nim zapanować... Mój paryski łobuziak ma to gdzieś! Nie jest w stanie okiełznać emocji i zapanować nad zachowaniem. Manifestuje agresję, wysyłając mi zakodowany sygnał: „Na razie jesteś dla mnie takim samym dorosłym jak wszyscy inni”.
opr. aś/aś