Władza uzdrawiania a charyzmat uzdrawiania

Osoby uważające, że mają dar uzdrawiania powinny uważnie przeczytać i przemyśleć wskazania instrukcji Ardens felicitas desiderium

W poprzednim odcinku Teologia uzdrowienia a teologia choroby pisałem o sensie choroby i uzdrowienia na podstawie instrukcji na temat modlitwy o uzdrowienie zatytułowanej Ardens felicitatis desiderium. Dokument ten, jak ubolewał ponad dwa lata temu biskup Andrzej Czaja, „jest słabo znany i ciągle wielu prowadzących nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie postępuje po swojemu, według swego uznania, lekceważąc głos Magisterium Kościoła. Szczególnie eksponuje się cudowne uzdrowienia”. I właśnie tematem uzdrowienia zajmę się w niniejszym odcinku, znów opierając się na opracowaniu Kongregacji Nauki Wiary.

Uzdrowienie a ewangelizacja

Podkreśla się, że nie tylko przepowiadaniu Jezusa (nr 9), ale i pierwszej ewangelizacji prowadzonej przez Jego uczniów towarzyszyły liczne uzdrowienia potwierdzające potęgę ewangelicznego orędzia (nr 10) i stanowiące spełnienie obietnicy Jezusa (por. Mk 16,17-18). Apostoł Paweł, Filip z Samarii, oraz inni chrześcijanie — bynajmniej nie tylko Apostołowie — czynili znaki i cuda. „Nie jest arbitralnym przypuszczeniem, że te znaki i cuda objawiające moc Boga, które towarzyszyły przepowiadaniu, to w większości cudowne uzdrowienia” (tamże). Nie jest arbitralnym, to znaczy mamy podstawy, by tak mniemać, ale pewności nie mamy — tak jak nie mamy wehikułu czasu, który mógłby nas w tamtą przeszłość przenieść.

Również Kościół w liturgii prosi Boga o zdrowie dla chorych, dla których ma zresztą podarowany przez Pana specjalny sakrament — namaszczenie chorych. Sakrament ten jest znakiem i zapowiedzią przyszłego Królestwa oraz zwiastuje zmartwychwstanie (nr 15). W modlitwie po namaszczeniu prosi się nie tylko o zdrowie duszy, ale i o uzdrowienie z choroby ciała. Choć trzeba przyznać, że Kościół zawsze czyni to w intencji przede wszystkim zdrowia duszy, a ciała „o ile służy to zbawieniu”. Zawsze zakłada się, że na pierwszym miejscu winna być akceptacja woli Bożej (nr 13). Jeśli w Ewangeliach nie znajdzie się nawet cienia nagany za modlitwę o zdrowie (nr 14), to z kolei w posłudze Kościoła nie znajdzie się nawet cienia wiary w to, że Bóg uzdrowi każdego chorego. Sakrament nie działa na zasadzie automatu do kawy.

Uzdrowienie ze wszystkich chorób?

Zatrzymajmy się chwilę przy cudownych uzdrowieniach dokonywanych przez Jezusa. Logika „charyzmatyka w dżinsach” idzie po linii: Jezus leczył wszystkie choroby — uczeń Jezusa został posłany do czynienia tego samego — należy oczekiwać uzdrowień ze wszystkich dolegliwości. Właściwie z każdym kolejnym ogniwem tego łańcucha można by dyskutować. Ale zacznijmy od pierwszego, jeśli ono się nie ostoi, wtedy pozostałe „wiszą w powietrzu”.

W opracowaniu Kongregacji Nauki Wiary przyznano, że cudowne uzdrowienia dokonywane przez Jezusa były tak liczne, że należy je uznać za cechę charakterystyczną Jego działalności (nr 9). Czy jednak rzeczywiście, jak wydawałoby się, że wskazuje na to ewangelista, Pan „leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości” (Mt 9,35)? Przeczytajmy całe zdanie, w myśl zasady że fragment biblijny czytany bez kontekstu staje się zwykle pretekstem do tego, żeby włożyć w jego odczytanie własne idee czy pragnienia. Mateusz pisze:

„Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości” (tamże).

Czy „wszystkie” znaczy rzeczywiście wszystkie? Otóż jak Jezus nie obchodził wszystkich miast i wiosek, tak analogicznie nie wszystkie choroby i słabości wyleczył. Nie domyślajmy się intencji, których ewangelista nie miał. Podstawową zasadą interpretacji tekstów (wszelakich, w tym natchnionych) jest „dokopanie” się do rzeczywistego zamiaru autora. Podobnie jak w każdej komunikacji — należy naprawdę dobrze nadstawić ucha, serca i rozumu, żeby pojąć, co nadawca przesłania chce nam zakomunikować. Otóż św. Mateusz chce pokazać, że tak jak Chrystus jest posłany wszędzie („wszystkie miasta i wioski”), tak żadna z chorób nie jest dla niego nieuleczalna („leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości”). Intencją jest „wykrzyknikowe” wskazanie na Jezusa: to Ten, na którego czekaliśmy; oto Mesjasz, który zaprowadzi Królestwo Boże.

Uzdrowienia są znakiem Jego mesjańskiej misji i symbolem uzdrowienia całego (ciało i dusza) człowieka, a ostatecznie dowodzą, że Jezus ma moc odpuszczania grzechów (nr 9). Ani ewangelista, kiedy pisze swoją Ewangelię, ani tym bardziej Pan, nie utożsamiają Królestwa Bożego z dobrobytem cielesno-duchowym na ziemi. Czytana w kontekście samej Biblii, a tym bardziej w zgodzie z interpretacją kościelną, Ewangelia wyraźnie wskazuje, że nie tu, ale dopiero tam, w chwale jest możliwe zbawienie całościowe.

Władza uzdrawiania a charyzmat uzdrawiania

Ardens felicitatis desiderium podkreśla, że „Jezus rzeczywiście udzielił Apostołom i innym pierwszym ewangelizatorom władzę uzdrawiania z chorób” (nr 18).

„Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. [...] Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!” (Mt 10, 1. 8).

Nie jest tak, jak chcieliby niektórzy charyzmatycy, że każdy wierzący w Chrystusa może wypędzać złe duchy i leczyć wszystkie choroby. Zgodnie z zasadą „kontekst, kontekst, kontekst” trzeba podkreślić, że w relacji Mateusza władza została udzielona Dwunastu. Zatem albo chodzi o Apostołów (i w domyśle, na zasadzie ekstrapolacji, ich następcom, czyli dzisiejszym biskupom), albo o Kościół jako całość, tutaj symbolizowany przez Dwunastu, na których fundamencie Ciało Chrystusa się buduje. W obu interpretacjach nie oznacza to władzy udzielonej każdemu chrześcijaninowi z osobna, ani tym bardziej nie wolno w tym wyczytywać zapewnienia, że jak tylko ktoś prawdziwie uwierzy, na pewno będzie dokonywał takich dzieł.

Dalej: ewangelista wyraźnie stwierdza, że Jezus mowę swą kieruje do konkretnych osób w tamtym konkretnym czasie; Dwunastu zostaje posłanych nie do pogan, lecz do synów Izraela! Oznacza to, że cała misja obejmuje czas jeszcze przed Ukrzyżowaniem. Mają iść i głosić, że bliskie jest Królestwo Niebieskie — a przecież wiemy, że ostatecznie Chrystus zbawia przez Krzyż, bo Królestwo to ani nie będzie przyjęte przez naród wybrany, ani nie mogłoby się zrealizować na ziemi. Nie wolno więc tak beztrosko — na zasadzie „kopiuj-wklej” — traktować tego fragmentu jak instrukcji działania Kościoła.

Ostatecznie ewangeliście chodzi znów o to samo: nie o informację, czy wszystkie choroby będą zawsze uzdrawiane, lecz o to, że cała władza, jaką Mesjasz dysponuje, została przekazana Dwunastu. Innymi słowy: Dobra Nowina polega tutaj na tym, że to Apostołowie i — ekstrapolujmy dalej optymistycznie i maksymalnie — cały Kościół będzie dysponować nieuszczuploną mocą względem tej, którą miał Chrystus. Od innej strony: jest to zapewnienie, że Ten sam Pan jest obecny w swoim Kościele, że „cały” się mu podarował i że może czynić wszystko, co zechce — teraz przez Kościół.

Że nie trzeba ograniczać udzielonej władzy uzdrawiania jedynie do Dwunastu — pokazuje św. Łukasz. Ewangelista ukazuje Pana rozsyłającego siedemdziesięciu dwóch, a udzielona im moc ma realizować się — podkreślmy raz jeszcze — w kontekście misyjnym (nr 18):

„Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. [...] uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże” (Łk 10,1. 9).

Zauważmy, że znów to posłanie wprost nie mówi nic o czasie Kościoła, lecz zostaje ograniczone do ziemskiej posługi Chrystusa. Uczniowie mają iść w te miejsca, do których potem zawita Pan — a zatem znów chodzi o głoszenie Izraelitom w czasie przed Ukrzyżowaniem. Daje do myślenia również fakt, że nie mówi się tutaj o „wszystkich chorobach i wszelkich słabościach”, lecz po prostu o uzdrawianiu jako znaku nadchodzącego Królestwa Bożego. Ewangelista jak gdyby spuścił nieco z tonu, i być może należałoby w tym dostrzec rozróżnienie mocy podarowanej części uczniów od władzy danej Apostołom (lub Kościołowi jako całości): „Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób” (Łk 9,1).

Kongregacja Nauki Wiary przyznaje, że cudowne uzdrowienia nie są ograniczone do posługi Apostołów i niektórych ewangelizatorów, którzy odegrali rolę w pierwszej ewangelizacji (por. np. Mk 16,17-18). Ale zarazem autorzy opracowania wyraźnie rozróżniają władzę uzdrawiania, o której pisałem wyżej, od „charyzmatu uzdrawiania” (por. 1 Kor 12,9. 28. 30). Byłby to dar, czy raczej dary (liczba mnoga) otrzymywania uzdrowienia, udzielone pojedynczym osobom, by wypraszali uzdrowienie innym wierzącym (nr 20). Apostoł Paweł też wyraźnie odróżnił urząd apostoła od daru czynienia cudów (por. 1Kor 12,28), choć z kolei sam dokonywał również znaków i cudów (por. 1Kor 12,12).

Ten charyzmat uzdrawiania nie przynależy określonej grupie wiernych, np. tylko Apostołom; Paweł nie przypisuje tej łaski ani apostołom, ani prorokom, ani nauczycielom (por. 1Kor 12,28), lecz jedynie swobodnemu, chciałoby się powiedzieć „nieurzędowemu” działaniu Ducha Świętego: „wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1Kor 12,11). Zatem „inna logika kieruje ich rozdzielaniem” i dlatego:

„byłoby uzurpacją przypisywać «charyzmat uzdrawiania» jakiejś kategorii uczestników, na przykład kierującym grupą. Nie pozostaje nic innego, jak oddać się do dyspozycji bezgranicznie wolnej woli Ducha Świętego, który niektórym udziela specjalnego charyzmatu uzdrawiania, aby ukazać potęgę łaski Zmartwychwstałego” (nr 30)

Wnioski i rewizja

Lektura instrukcji okazuje się bardzo pouczająca, bogata we wnioski i wprost wzywająca „charyzmatyka w dżinsach” do korekty bezkrytycznie przejętych zza oceanu poglądów:

  1. Opisywane w Nowym Testamencie uzdrowienia dokonują się zawsze w kontekście misyjnym. Towarzyszą ewangelizacji, bo ostatecznie chodzi o zbawienie, a nie o uzdrowienie. Uzdrowienie może być jedynie — czy aż, zależy jak patrzeć — znakiem mocy Królestwa Bożego, ale nie jest dowodem na to, że Królestwo Boże zapanowało już w pełni.
  2. Wynika z tego, że można oczekiwać znaków i cudów idących w parze z głoszeniem Ewangelii. Ale nie wolno utożsamiać Dobrej Nowiny z uzdrowieniami i cudami. Mam wrażenie, że niektórzy charyzmatycy zamiast głosić Ewangelię, głoszą uzdrowienia i cuda. Nie ma nawet cienia podstaw w Nowym Testamencie do takiego przewartościowania.
  3. Podkreślony winien być prymat odpuszczenia grzechów nad uzdrowieniem, a zatem zdrowia duszy nad wyleczeniem choroby. Uzdrowienie ciała jest jedynie/aż potwierdzeniem mesjańskiej misji Chrystusa.
  4. Należy właściwie interpretować Pismo Święte. „Kontekst, kontekst, kontekst!” to podstawowa zdroworozsądkowa zasada, której porzucenie jest równoznaczne z porzuceniem rozumu w lekturze ksiąg natchnionych. Kościół wyraźnie formułuje zasady obowiązujące w interpretacji świętych tekstów. Np. do teologicznych zasad interpretacyjnych należy między innymi tzw. egzegeza kanoniczna, która każe czytać każdy fragment w kontekście Biblii jako całości. Chodzi tutaj o coś więcej niż jedynie widzenie części na tle całości. Kto chce poprawnie odczytać dany tekst, ten musi go umieścić w ramach ukierunkowania całej historii zbawienia. „Charyzmatyk w dżinsach” nie chce tego uznać, dlatego koncentruje się na wybranych księgach (np. Ewangeliach czy Dziejach Apostolskich) i z nich, na zasadzie „kopiuj-wklej” wyprowadza „instrukcję” na temat dziś obowiązującego modelu życia Kościoła.
  5. Nie każdy jest Apostołem, a władza uzdrawiania nie jest dawana każdemu uczniowi Chrystusa. Myli się więc protestancki ewangelikalizm w swoim rozumieniu (czy raczej jego braku) struktury Kościoła, podobnie jak mylą się pentekostalni chrześcijanie i wzorujący się na nich katolicy, którzy uznają, że wzrost wiary wierzącego doprowadzi w końcu do sięgnięcia po władzę uzdrawiania. Charyzmatyk w dżinsach chętnie przywołuje tutaj pojęcie „duchowego przełomu” wprost skopiowane z amerykańskiego pentekostalizmu. Chciałbym wierzyć, że chodzi tutaj tylko o niezręczny, kojarzący się raczej z gnozą niż z chrześcijaństwem, termin. W każdym razie nie tylko że niekatolickie, ale wręcz niebiblijne jest twierdzenie o władzy uzdrawiania niejako „z automatu” będącej „na wyposażeniu” każdego prawdziwie wierzącego chrześcijanina, jeśli tylko zechce on po tę władzę sięgnąć.
  6. Zwraca uwagę, że Kongregacja Nauki Wiary mówi w kontekście mnożących się spotkań z modlitwami o uzdrowienie o „domniemanym charyzmacie uzdrawiania” (nr 2), a w opracowaniu co rusz charyzmat uzdrawiania brany jest w cudzysłów. Wydaje się, że zachowana jest tutaj roztropność w ocenie nowego zjawiska, którego nie należy pośpiesznie utożsamiać z charyzmatami, o których świadczą autorzy natchnieni. Zalecałbym „charyzmatykom w dżinsach” podobną rezerwę, której nierzadko im brakuje.
    Dla przykładu: zdarza się często, że prowadzący modlitwę o uzdrowienie utożsamia odczucia pojawiające się w czasie modlitwy w jego ciele z charyzmatem słowa poznania. Jeden z charyzmatyków „ze świecznika” referował na przykład pojawienie się „nie swojego” bólu w nodze. W ten sposób Duch Święty miałby podpowiadać, kto będzie uzdrowiony. „Przypuszczam, że wątpię” (© Wiech). 
  7. 7. Należałoby się również zastanowić, jak ma się wolność Ducha Świętego udzielającego każdemu, jak chce, do posługi „zawodowych” uzdrawiaczy czy liderów kierujących spotkaniami modlitewnymi. Czy nie wprowadzamy tutaj czegoś na wzór nowego urzędu w Kościele?

W następnym odcinku zastanowimy się, jaką wizję Boga, człowieka i wiary głosi „charyzmatyk w dżinsach”, gdy modli się o uzdrowienie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama