O postmodernizmie i tożsamości człowieka
Podejmując rozważania na temat ponowoczesności, należy na początku zastanowić się nad zagadnieniem tożsamości. Na gruncie socjologii, psychologii i antropologii istnieje wiele definicji pojęcia „tożsamość”. Ponieważ zagadnienie to stanowi centralny punkt tej dysertacji , ograniczę się tylko do definicji „tożsamości indywidualnej” Paul’a Ricoeur’a, która wydaje mi się być najbardziej związana z poruszanymi przeze mnie kwestiami. P. Ricoeur zauważył, że kwestia tożsamości obejmuje dwa zasadnicze problemy, tzn. ciągłość i poczucie odrębności. Ciągłość związana jest z tym, że każda jednostka posiada pewne cechy charakterystyczne dla siebie, które trwają mimo upływu czasu, są niezmienne. Z kolei na odrębność własnej osoby składają się pewne cechy wyjątkowe, które to właśnie tę odrębność konstytuują. Innymi słowy: kiedy pytam o swoją tożsamość, zadaję pytanie „Kim jestem?”. Jak podaje A. Giddens, w społeczeństwie ponowoczesnym jednostka nieustannie musi konstruować swoją tożsamość, w przeciwieństwie do społeczeństwa tradycyjnego. W tym drugim tożsamość jednostki była z góry ustalona, nie zależała od niej samej. Życie człowieka związane było z konkretnym miejscem. Wszystko miało swój porządek, było przewidywalne i niezmienne, łącznie z obowiązującymi normami oraz wartościami.
Tożsamość społeczna ujmowana jest najczęściej w kategoriach psychologicznych, socjologicznych i kulturowych. Jest to tożsamość jednostki, grupy społecznej lub zbiorowości, dzięki której i poprzez którą umiejscawia ona samą siebie w jakimś obszarze rzeczywistości społecznej bądź też sama jest osadzana w tej rzeczywistości przez zewnętrznego obserwatora (inną jednostkę, grupę zbiorowości) Ogólnie mówiąc tożsamość jest to okazywanie innym jednostkom i samemu sobie identyfikacji (utożsamiania się) z jakimś elementami rzeczywistości społecznej. W naukach społecznych szczególnie psychologii i socjologii tożsamość jest pojęciem wieloznacznym. Można ją ujmować w sposób obiektywny bądź też subiektywny. Obiektywne ujęcie kładzie nacisk na role, pozycje, stosunki społeczne łączące jednostkę z grupami społecznymi. Natomiast tożsamość w ujęciu subiektywnym łączy się z poczuciem tożsamości oraz jej samoświadomością, gdzie ważne są treści wewnętrzne jednostki, takie jak rozwiązywanie konfliktów czy realizacja zadań sobie postawionych. Cechy te są charakterystyczne dla tzw. tożsamości osobistej, która ściśle powiązana jest z tożsamością społeczną. Tożsamość osobista to takie cechy, które określają nas samych. Zaliczamy do nich: cechy psychologiczne, cechy fizyczne, zainteresowania intelektualne, sposób odnoszenia się do innych, upodobania. Zaś tożsamość społeczną identyfikują terminy określające członkowstwo w grupach społecznych, m.in. płeć, wiek, narodowość, afiliacja polityczna, religia. Tożsamość społeczna jest zespołem identyfikacji społecznej, która oznacza proces umieszczania i definiowania zarówno siebie, jak i innych w różnych kategoriach społecznych. Tożsamość osobista i tożsamość społeczna są współzależne. Często tak bywa, że jednostki należące do danej grupy społecznej przypisują sobie samemu te cechy, które charakteryzują jej zbiorowość, grupę społeczną i odwrotnie np. w grupie, z którą się identyfikuję, i do której należę jest moda na palenie papierosów. W związku z tym ja także palę, bo chcę, ale tak naprawdę po każdym wypalonym papierosie jest mi nie dobrze, boli mnie głowa, mam mdłości. Tożsamość osobista szuka odpowiedzi na pytanie o to: „kim jestem?” bądź „skąd jestem?”, jest uformowaniem struktury „JA” zaś tożsamość społeczna określana jest jako przynależność jednostki do danej grupy społecznej opartej na identyfikacji z ich celami, wartościami, odczuciu rosnącej z nimi więzi i swoistej przynależności. Jest określeniem struktury „MY”. Tożsamość osobista i tożsamość społeczna jest podstawą do kształtowania się własnej tożsamości danej jednostki, szczególnie silnie w okresie dojrzewania. P. L. Berger podkreśla, że tożsamość jest podtrzymywana, modyfikowana, a nawet formowana na nowo przez stosunki społeczne. Z. Mach uważa, iż bazą formowania się tożsamości społecznej jest percepcja zachowań społecznych oraz porównania własnej osoby z innymi ludźmi. Zachowania społeczne stanowią treść porównań „ja - inni” oraz źródło podobieństw i różnic prowadzących do powstania kategorii „my” i kategorii „my - oni”. Budując tożsamość społeczną konstruujemy granice między partnerami interakcji społecznych. R. Jenkins sugeruje, iż „tożsamość społeczna jest ważniejsza niż wewnętrzne życie jednostki. Przynależność do grupy, regionu, społeczności otwiera bowiem wiele płaszczyzn widzenia siebie.”
Każdy młody człowiek przechodzi burzliwy etap. Każdy odczuwa chwile zwątpienia, dezorientacji i braku wiary w siebie w okresie dorastania i związanych z tym silnymi przemianami osobowości i przeżywanymi emocjami. Według koncepcji kryzysowo-fazowej Eriksona pojawia się w tym czasie ważny etap, kryzys tożsamości, który warunkuje rozwój osobowości młodego człowieka mającego czynnie funkcjonować przez całe życie.
Rozwiązanie pozytywne kryzysu może umocnić osobowość, ukształtować ją zgodnie z normami społecznymi, uwzględniając przy tym szczególnie poczucie własnego ja. Brak tego rozwiązania może zrodzić zaburzenia w dalszym funkcjonowaniu, a nawet doprowadzić do degradacji całej osobowości. Warto się zastanowić nad normą i patologią tego zjawiska. Co należy robić, aby pokonać ten etap i przejść do wyższych? Czy wpływ na rozwiązanie może mieć środowisko i typ osobowości? Czy każda reakcja na kryzys daje pozytywne efekty?
Z punktu widzenia psychologii etap adolescencji ujawnia u młodego człowieka wiele bardzo złożonych cech, związanych ściśle z uczuciowością i kształtowaniem się obrazu własnej osoby, swoistego ja. Dotychczasowy horyzont zainteresowań staje się zbyt wąski, myśli wybiegają w bezkres świata wiedzy, nauki i kultury, szukając ciekawego punktu zaczepienia. Zaznacza się indywidualizacja zachowania dzięki akcentom wynikającym z różnic płci, środowiska i indywidualności każdej jednostki. Już nie wystarczy działać, ale trzeba myśleć, po co działać, jaki to ma sens.
Dojrzewanie fizyczne nie musi pociągać za sobą dojrzewania psychicznego czy społecznego. Jednakże w tym okresie poważne zmiany rozwojowe (wzrost, budowa ciała, pojawienie się drugorzędowych cech płciowych itp.) są także swoistymi trudnościami rodzącymi się właśnie z faktu pojawienia się wyraźnych różnic w obliczu własnej osoby. Pojawia się miłość, erotyzm, odkrywanie na nowo własnej seksualności, co może rodzić wstyd bądź zaciekawienie i przyjemność. Pobudzenie umysłowe powoduje zmienność zainteresowań i poglądów. Dużą rolę odgrywają tu także uczucia, których wyrazem może być także wyobraźnia i marzenia mogące stać się pewną formą odskoczni, ucieczki w świat fikcji.
Okres ten charakteryzują zaburzenia charakterologiczne i niestabilność motoryczna. Osoba taka ogólnie przeciwstawia się otoczeniu (rodzinie, szkole itp.), ale jest jednocześnie nieśmiała, co powoduje trudności w nawiązywaniu kontaktu z innymi. Osoba dojrzewająca odkrywa wzmożoną świadomość samego siebie, swego istnienia. Zaczyna poszukiwać ról, które w życiu dorosłym będzie pełnić, i tu pojawia się już potrzeba określenia własnej tożsamości. Młody człowiek wciela się w różne role, poszukuje idoli i autorytetów, poprzez które szuka siebie, odbicia własnych cech charakteru lub takich, które mu imponują. Jednakże jego osobowość to ciąg zaprzeczeń, nieskoordynowanych dążeń nie pozwalających na stałość wyboru. Pojawia się wielość konfliktów, charakterystycznych dla tego okresu, które ulegają zaostrzeniu i zaczynają dominować aż do ich rozwiązania.
A więc adolescencja to etap bardzo burzliwy i obfitujący w cały ciąg pracy nad samym sobą. Niektóre osoby mogą tą fazę przetrwać łagodnie, płynnie przechodząc do fazy następnej, zazwyczaj jednak młody człowiek czuje, że dzieje się z nim coś nowego i potężnego, że przeżywa kryzys.
Przez kryzys rozumiemy okres przejściowy, moment zwrotny w cyklu rozwojowym człowieka charakteryzującym się szczególnym nie zrównoważeniem możliwości i wymagań, uwrażliwieniem oraz wzrostem potencjału do zmian i przystosowania. Kryzys zatem jest pewnym momentem rozstrzygającym, który wymusza na jednostce zmiany dotychczasowych reguł działania. Można go także określić jako chwile, gdy człowiek nie wie, co dalej z nim może się stać. Jest to zjawisko naturalne, towarzyszące punktom przemiany w cyklu życia. Kryzys nie jest więc ani dobry, ani zły, jednakże niezależnie od rodzaju i przyczyn, jakie go wywołały, w momencie gwałtownego narastania poczucia beznadziejności i bezradności może stanowić zagrożenie lub być podstawą do powstania konfliktu psychologicznego. Sam kryzys nie jest złem, jednakże zawsze istnieje lęk przed podjęciem złej decyzji, niepewność, świadomość możliwości popełnienia błędu.
Według koncepcji Eriksona, tożsamość to spostrzeganie identyczności a ciągłości w czasie z poczuciem, że inni uznają ową jedność osobową i ciągłość osobowości. Natomiast kryzys tożsamości to sprzeczność między potrzebą konformizmu i własną indywidualnością. Kryzys tożsamości jest charakterystyczny dla okresu adolescencji, aczkolwiek jeśli nie będzie pomyślnie rozwiązany, może powracać także w życiu dorosłym (zwłaszcza w obliczu zmieniających się warunków i braku adekwatności do nich).
Zdrowo rozwijająca się osoba musi mieć poczucie podmiotowości i tożsamości. Jeśli człowiek nie wie, że istnieje, że jest kimś oddzielnym od reszty świata, a nie wtopionym w otoczenie, wtedy będzie podążać za tłumem i niezależnie od jego woli i zamiarów będzie się poruszać w tym samym co on kierunku. Podobnie jest, gdy człowiek nie zauważa siebie jako twórcy własnych czynności, kiedy nie spostrzega własnej tożsamości, wtedy również będzie się zachowywał jak otoczenie, w które jest na stałe wtopiony. Osoba taka nie jest twórcza, nie może się samorealizować, ponieważ jest sterowana zewnętrznie przez wszelkie działania płynące ze środowiska.
Człowiek mający poczucie podmiotowości i tożsamości spostrzega siebie samego jako element dający się wyodrębnić z otoczenia, potrafi określić granice własnego ja i pole swej przestrzeni życiowej. Istnieją pewne sytuacje, które sprzyjają zanikowi tożsamości. Są to wszelkie chwile bezwzględnego przymusu, sytuacje zbiorowego przeżywania emocji o dużym natężeniu. Podobnie działa także kultura masowa i życie w wielkich miastach wymuszających ciągłe bycie w tłumie i "ocieranie" się o setki nieznanych ludzi. Kryzys nie pojawia się nagle i także nagle nie znika, ale przechodzi przez trzy fazy:
I faza - wystąpienie niezgodności. W tej fazie pojawia się niezgodność między dotychczasowymi celami życiowymi a aktualnymi możliwościami młodego człowieka. Osoba zauważa, że już może więcej, a jej dotychczasowe cele są niewystarczające. Ponadto powstaje konflikt między aktualnym obrazem samego siebie a nowymi informacjami płynącymi z własnych zachowań. Powstaje dyskomfort psychiczny, ponieważ nie wiemy, kim tak naprawdę jesteśmy, jakie wartości są dla nas najważniejsze i są aprobowane społecznie. Towarzyszy temu mnóstwo emocji negatywnych wywołujących różne reakcje na owe trudności.
II faza - reakcja na niezgodność. Aby oderwać się od przykrych przeżyć i zbyt trudnych problemów, osoba stosuje reakcje obrono-ucieczkowe będące wyrazem braku chęci rozwiązania. Ponadto jednostka stara się zmniejszyć napięcie emocjonalne i zwiększyć dystans do przeżywanych problemów, co jednak nadal ich nie rozwiązuje. Najbardziej pozytywną reakcją na konflikt jest ukierunkowanie swojego działania na konstruktywne rozwiązanie zaistniałych problemów.
III faza - przeorganizowanie osobowości. Następuje tu zmiana organizacji hierarchii wartości pod wpływem działań podjętych wcześniej przez jednostkę. Zostają określone wartości struktury ja, sposób widzenia świata oraz samookreślenie się w świecie i otoczeniu. Osoba dostrzega nowe motywy działalności i w skrajnych przypadkach może zupełnie zmienić swój stosunek do wcześniej uznawanych idei (np. osoba wierząca może się stać niewierząca). W przypadku złej reakcji na kryzys może nastąpić regres, brak autonomii, intymności. Może powstać osobowość ubożejąca i nerwicowa i jednostka nie będzie potrafiła korzystać z doświadczenia. Kim jestem? Jaki sens ma życie? na ile człowiek potrafi obiektywnie poznać i zrozumieć rzeczywistość? W jaki sposób powinien postępować? Do czego powinien ostatecznie zmierzać?
To ciąg problemów, z jakimi ma do czynienia młody człowiek. Ma świadomość, że przestaje być dzieckiem, a jednocześnie tego nie chce, ponieważ musi zburzyć swój dotychczasowy światopogląd, który budował przez okres późnego dzieciństwa. Jednak etapowość rozwoju i koncepcja kryzysowa, wymusza na człowieku ciągłe modyfikowanie swej przestrzeni życiowej, aby mógł się dostosować do siebie, jako do osoby rozwijającej się oraz do zmienności świata. Przeżycie kryzysu jest przejawem rozwoju, a jego brak można uznać za patologię. Jednak to od nas zależy efekt rozwiązania tego momentu krytycznego. Nasza osobowość może stać się silna i odporna na kolejne radykalne zmiany albo też możemy doprowadzić do degradacji osobowości, do powstania wielu zaburzeń nie pozwalających na prawidłową egzystencję w życiu dorosłym.
Wiele zależy od typu osobowości. Każdą osobę o znacznym niezrównoważeniu emocjonalnym można zaliczyć do pewnej grupy ryzyka, która będzie się charakteryzowała patologicznym rozwiązywaniem kryzysu, np. może dojść do dyfuzji tożsamości, czyli do rozproszenia spostrzegania własnego ja; przez pryzmat innych ludzi z otoczenia (kiedy identyfikuję się z kimś, kim chciałabym być, choć nie jestem). Chwilowo problem jest rozwiązany, jednakże w naszej podświadomości on wciąż narasta i może (a nawet musi) odnowić się w przyszłości.
Innym rozwiązaniem patologicznym może być rozproszenie ról, co polega na przyjmowaniu różnych zachowań i ról społecznych funkcjonujących w najbliższym środowisku, z braku własnej adekwatności do danej sytuacji. Zaburzenia tożsamości mogą mieć różną postać, mogą się przejawiać w różnych formach zachowania. Jedną z takich form może być przyjęcie tożsamości negatywnej, która wyraża bunt przeciwko normom obowiązującym w danej kulturze. Jest to odpowiedź na niemożność zaakceptowania tych norm, dlatego tworzy się nowe, własne, które funkcjonują w wielu podkulturach np. w ruchach skinheadów, hippisów itp. Ta forma rozwiązania jest prosta i chyba najczęściej praktykowana przez młodzież, mimo iż tak naprawdę nie jest to prawdziwe rozwiązanie, a tylko ucieczka ubrana w pozorne kształty odpowiedzi.
Kolejną formą zaburzeń jest niezdolność do produktywnej pracy i wyboru zawodu. Człowiek, który nie ma własnego poglądu na rzeczywistość, nie jest w stanie wybrać kierunku swej pracy zawodowej, ponieważ nie wie, w jakiej formie może się spełnić. Taka osoba charakteryzuje się rzucaniem ze skrajności w skrajność, ciągle bez poczucia, że taka praca ma sens. Pojawiają się także zaburzenia poczucia czasu oraz zdolności podjęcia decyzji, co skłania taką osobę do wykraczania poza rzeczywisty, realny czas i świat bolesnych faktów i korzystania przy tym, np. z narkotyków dających chwilowo ulgę rozwiązania nie tylko swoich problemów, ale i problemów całego świata. Jednak jest to tylko złudzenie, gdyż problemy są nadal, a tylko chwilowo zostały odsunięte do czasu "powrotu" do rzeczywistości.
Ponadto mogą się pojawić różnego rodzaju nerwice. Nie będziemy czuć się bezpiecznie w sytuacji, która będzie sprawiała poczucie zagrożenia, bo będzie związana z nie rozwiązanym problemem (być może jeszcze nie uświadomionym). Nerwice mogą powodować znaczne trudności w życiu dorosłym, a nawet przyczynić się do cofnięcia się o jeden lub kilka stopni w rozwoju, aby tam ponownie szukać źródeł, przyczyn zaburzeń.
Próbując odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie, nie można podać konkretnej odpowiedzi, czy kryzys tożsamości powoduje umocnienie osobowości, zbudowanie silnego systemu wartości, perspektywicznych celów i dążeń, czy też przeciwnie - jej rozpad, degradację i zaburzone funkcjonowanie całej sfery psychicznej? W pierwszej fazie kryzysu nie należy go w ogóle wartościować, ponieważ przyczyną jego pojawienia się jest niezgodność między czynnikami rozwoju, które z jednej strony, przenikają się, a z drugiej -toczą walkę (wypierają się wzajemnie). W walce tej następuje zwalczenie czynnika słabszego poprzez przestrajanie go na inny, wyższy poziom jakościowy.
Jak wykorzystać tę szansę rozwoju, jaką daje człowiekowi kryzys tożsamości? Zaburzenia, jakie powoduje kryzys, można ograniczyć przez uświadomienie sobie na czym trudność polega. Po prostu trzeba dokonać wyboru, podjąć świadome działanie, które może być początkiem nowej, lepszej osobowości. W społeczeństwie ponowoczesnym sytuacja diametralnie się odmieniła. Normy, wartości, zajmowane stanowiska, relacje międzyludzkie, a w końcu sama tożsamość jest efemeryczna, ulotna, tymczasowa, niepewna. Nie można jej mierzyć pozycją zawodową, gdyż ma ona dziś nikłą wartość dla samookreślenia. Podejmując pracę w jakiejś instytucji nie zakładamy, iż będziemy tam pracować i awansować do końca trwania naszego życia zawodowego. Co więcej: raz zdobyte umiejętności już nie wystarczają, nieustannie trzeba zdobywać nowe kompetencje, ponieważ te zdobyte wczoraj już dziś mogą być bezużyteczne. Można więc wysnuć wniosek, że dla człowieka żyjącego w ponowoczesności nie jest dobrym rozwiązaniem posiadanie silnie zdefiniowanej tożsamości, która staje się przeszkodą w zachowaniu dystansu i wstrzemięźliwości emocjonalnej wobec tego, co się aktualnie robi. Nasza tożsamość nie jest więc z góry przesądzona i ustalona, tak jak miało to miejsce w społeczeństwie tradycyjnym: to jest nieustanny wybór, impuls, który zmienia się jak w kalejdoskopie. Podobnie wygląda sytuacja, jeśli wziąć pod uwagę stosunki międzyludzkie. Już nie zawieramy związków międzyosobowych z nadzieją i postanowieniem, że będą trwać wiecznie. Coraz częściej istnieją one dopóty, dopóki czerpiemy z nich zadowolenie i satysfakcję. W sytuacji, gdy odczujemy spełnienie lub zawód, po prostu je rozwiązujemy. I nie ma wzajemnego żalu – przecież z góry było ustalone, że będzie to ulotne i tymczasowe. Życie w ponowoczesnym świecie jest wędrówką, ale nie posiada - tak jak wcześniej - z góry ustalonego kierunku, celu, do którego człowiek bez względu na okoliczności mógłby dążyć. Ponowoczesność na tego typu postępowanie jest zbyt skomplikowana i niespójna. Giddens próbuje odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się ta wielość w ponowoczesnym świecie, czemu istnieje ciągła niepewność. Wymienia on kilka argumentów, które mogą stanowić odpowiedź na to pytanie. Po pierwsze, życie w świecie ponowoczesnym niesie ze sobą alternatywy, spośród których człowiek musi nieustannie wybierać. Co więcej: dziś dokonany wybór jutro może być bezużyteczny, więc znów trzeba sięgać po inną alternatywę. Żyjemy więc w ciągłej niepewności i gotowości zmiany. W społeczeństwie tradycyjnym nie było alternatyw, wszystkie normy, wartości i role były ściśle określone i niezmienne. Po drugie, właśnie w związku z tą różnorodnością alternatyw następuje pluralizacja świata, norm, wartości, ról, co prowadzi do dyferencjacji stylów życia i wzorów osobowych. Po trzecie, ludzie odczuwają swoistego rodzaju wykorzenienie, które związane jest z inwazją środków masowych, z homogenizacją kultury, o którym to procesie wspomnę w końcowej części pracy. Widać więc wyraźnie, że w świecie późnej nowoczesności nie możemy osiągnąć spójności, czujemy się wykorzenieni, a rozmaitość sposobów życia przekłada się na wielość wzorów ponowoczesnej osobowości. Egzystencja ponowoczesna jest dominem potrąconym w przypadkowym kierunku. To oko muchy, które dobrze oddaje opisywaną przez autora strukturę rzeczywistości, nie służy jakiejś reszcie ciała, nie informuje, ale jest niejako zapatrzone, tkwi w optycznej samotności amputowane od żywego systemu, który byłby dlań układem odniesienia. Nie jest ani z przodu, ani z tyłu – jest wszędzie i nigdzie. Przeciwieństwem współczesnego turysty jest, zdaniem Baumana, dawny pielgrzym, którego szlak wyznaczał ład – cel egzystencji. Tak też działała kiedyś kultura: była systemem porządkującym, konstruktem norm i wzorców zachowań, które krępowały jednostkę, ale oferowały jej świat skończony, zrozumiały, i co najważniejsze – sensowny. Na straży tego ładu stały instytucje: magiczne, religijne, polityczne. Jednak deinstytucjonalizacja współczesności przerzuciła ciężar porządkowania świata na jednostkę, pozostawiła ją odartą z oczywistości świata, skazała na tułaczkę, nie pielgrzymowanie. Ta tułaczka to niepewność własnych wyborów, posunięć i rozstrzygnięć. To rzeczywistość bez owych Matek Goethego – miejsca, z którego się wyrusza, i do którego zawsze można się odwołać jako do źródła energii, przyczyny działania i źródła jego skuteczności. Jest to więc ponowoczesność lęku, samotności i wszechpotężnej niemocy zatrzaśniętej w autystycznym pytaniu o sens. Być może dlatego nasi krytycy literatury marzą na sympozjach i odczytach o prozie realistycznej, która by to życie fragmentaryczne i rozproszone jakoś, w literacki, artystyczny sposób, skleiła. „Jak żyć mądrze w czasie niepewności”, jak radzić sobie z chaosem i kakofonią czasów ponowoczesnych, jak nie poddawać się presji panoptycznego porządku współczesności, jak wreszcie żyć moralnie w czasach pozbawionych „luksusu pewności moralnej, jaka oferuje etyka”? Czy filozofia, socjologia, etyka traktowane z osobna i całościowo jako humanistyczna refleksja nad kondycją człowieka ponowoczesnego mogą nam pomóc w odpowiedzi na te fundamentalne pytania?
W naszych czasach problem tożsamości jawi się jako szczególnie ważny i aktualny. Różnorodność lansowanych obecnie stylów życia, norm etycznych i światopoglądów, jak również wielorakość wizji człowieka sprawia, że kultura ponowoczesności prowadzi do kryzysu ludzkiej tożsamości. W konsekwencji zamiast rozwoju i powszechnej szczęśliwości, którą obiecuje, ponowoczesność staje się cywilizacją, w której żyje miliony ludzi uzależnionych od alkoholu i narkotyków, chorych psychicznie i zdesperowanych, przestępców i agresorów, ludzi niezdolnych do miłości wobec najbliższych i do wierności wobec podjętych przez siebie zobowiązań.
Gdy człowiek nie jest w wystarczającym stopniu świadomy samego siebie, swoich możliwości i ograniczeń, swoich aspiracji i pragnień, swoich potrzeb i zobowiązań, swoich praw i obowiązków, wtedy zaczyna postępować w sposób niedojrzały, a w konsekwencji krzywdzi samego siebie oraz innych ludzi. Osiągnięcie dojrzałej tożsamości jest podstawowym warunkiem rozwoju człowieka i jego zdrowia psychicznego, gdyż tożsamość to centralna struktura naszej osobowości, która w decydującym stopniu wpływa na nasze zachowanie, na naszą hierarchię wartości, a także na nasz sposób przeżywania samego siebie oraz naszych kontaktów ze światem zewnętrznym.
W społeczeństwie współczesnym szukamy indywidualności i niepowtarzalności. Nie lubimy gdy większość decyduje o jakości naszego istnienia. Nie chcemy pracować i żyć dla fikcji intelektualnej jaką jest społeczeństwo. Nie chcemy być elementem żadnego społeczeństwa - organizmu, który jest ponad nami i dla którego mielibyśmy żyć i umierać. Szukamy zatem pomysłów na swoją 'inność', niepowtarzalność. Jednak badania marketingowe i socjologiczne odnajdują nas w tych poszukiwaniach. Badacze rozszyfrowują nasze potrzeby i preferencje jako mniejszości i wkrótce otrzymujemy produkty, usługi takie jakie chcemy, dające nam możliwość wyróżnienia się, potwierdzenia swojej unikalności. Wchodzimy jako klienci do pewnego segmentu rynku. Daje to nam możlliwość zaistnienia jako indywiduum, tyle, że znowu znajdujemy się w pewnej grupie „większościowej”, tzw. klientów nietypowych, indywidualistów. Znowu następuje uśrednienie. Różnica przekształca się w sumę. Niepowtarzalność zostaje utypowiona. We współczesnym społeczeństwie pluralistycznym sama jednostka w pełni odpowiada za przyjęty przez siebie sposób życia, a tym samym za swoją tożsamość. W nowoczesnych strukturach społecznych człowiek nie może już liczyć na wsparcie ze strony swojej rodziny czy otoczenia. Z tego powodu, czując się zdanym we wszystkim na samego siebie, stara się samodzielnie nadać kierunek swojemu życiu. W ten sposób w dzisiejszej rzeczywistości zachodzi proces indywidualizacji . Wraz z procesem społecznego zróżnicowania zmienił się również wyraźnie sposób integracji jednostki w społeczeństwo. Dzięki stale wzrastającej mobilności i działalności środków masowego przekazu współczesny człowiek posiada ułatwiony dostęp do dóbr kultury. Integracja w kulturę nie odbywa się już w obrębie tradycyjnej społeczności lokalnej, lecz na drodze indywidualnych wyborów, których dokonują poszczególne jednostki, mając przed sobą szeroką paletę propozycji kulturalnych . W pluralistycznym społeczeństwie jednostka nie czuje się bezpieczna, gdyż doświadcza niepewności co do znaczenia własnej egzystencji i ma trudności z odnalezieniem orientacji w świecie. Aby znaleźć dla siebie jakiś punkt oparcia, człowiek zwraca się ku sobie i poszukuje go we własnej historii życiowej. W sytuacji, gdy już nic nie jest zrozumiałe samo przez się, ludzie czują się zmuszeni dokonywać indywidualnej refleksji nad sensem życia. Wynika stąd kolejne obciążenie dla jednostki, która musi sama zadecydować, jaką orientację nada swojej ziemskiej egzystencji . Stykając się z różnymi sektorami życia społecznego, człowiek stara się za każdym razem odgrywać rolę dopasowaną do danego kontekstu. Z tego względu przeżywa pewne napięcie pomiędzy indywidualnymi i społecznymi składnikami swojej osobowości , a równocześnie rośnie w nim pragnienie osiągnięcia prawdziwej, głębokiej tożsamości, której nie jest w stanie uzyskać na poziomie identyfikowania się z odgrywanymi przez siebie rolami społecznymi. Człowiek chce bowiem osiągnąć taką tożsamość, której sam nada kształt i którą urzeczywistni niezależnie od wpływu, jaki wywierają na niego poszczególne sektory życia społecznego. Możliwość decydowania o kształcie swojej drogi życiowej nie przynosi jednak współczesnemu człowiekowi zadowolenia. Obok poczucia wolności, którą posiada w nadawaniu indywidualnego oblicza przynajmniej niektórym wymiarom swojej ludzkiej egzystencji, doświadcza także frustracji, gdy ogarnia go wrażenie, że w przeszłości nie wykorzystał posiadanych przez siebie możliwości albo że podjął błędne decyzje.
„Ostatecznie czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, ośrodkiem między wszystkim a niczym. Jest nieskończenie oddalony od rozumienia ostateczności; cel rzeczy i ich początki są dlań na zawsze ukryte w nieprzeniknionej tajemnicy; równie niezdolny jest dojrzeć nicości, z której go wyrwano, jak nieskończoności, w której go pogrążono. Współczesny człowiek jest rozdarty wewnętrznie. Jest to także człowiek bardziej poddany informatyzacji niż komunikacji. Należy do wielu układów , podlega wielu presjom. Zarazem staje się coraz mniej związany ze wspólnotami tradycyjnymi, z wartościami odziedziczonymi. W coraz większym stopniu ulega wpływom anonimowych sił: mass mediom, modzie, propagandzie, pieniądzom. Oddziaływania zewnętrzne, sformalizowane lub bezpośrednie coraz bardziej go krępują. Natomiast chętnie poddaje się pośrednim. Z jednej strony on chce rozwijać kulturę swojego wnętrza, z drugiej tkwi nadal w starych strukturach i instytucjach oraz towarzyszących im wartościach i formach świadomości. Boi się o egzystencję materialną, o pracę, o dom, o jutro. Jest ambitny i bezwzględny w pięciu się do góry społecznej i w osiąganiu sukcesu materialnego. Zarazem jednak coraz większą wagę przywiązuje do sposobu bycia, do duchowego rozwoju, do przyjemnego spędzenia czasu. Dba o wykształcenie i o skuteczność w rozwiązywaniu problemów. Jest elastyczny i skłonny do kompromisów, gdy uzna je za korzystne dla siebie. Jest tolerancyjny i nie przywiązuje większej wagi do tożsamości substancjalnej, do religii. moralności, poglądów politycznych. W sytuacji pluralizmu wartości, kultur, religii i ich permanentnej zmiany ciągle na nowo konstytuuje swoją tożsamość. Tożsamość jego staje się coraz bardziej uboga i coraz mniej konkretna treściowo. Ogranicza się często do przywiązania do uprawnień, wolności, zasad tolerancji i wierności własnym interesom materialnym. Wzrastają jego możliwości wyboru wartości, norm, wierzeń, poglądów, działań, ale – paradoksalnie – zmniejszają się jego możliwości uzyskania sensu życia. Człowiek bowiem działa bez stałych drogowskazów, bowiem wspólnoty tradycyjne i obyczaje utraciły znaczenie, a mody i style życia lansowane w mass mediach ciągle zmieniają się. Wzrasta jego podatność na oddziaływania przypadkowe, na presję grup najsilniejszych propagandowo lub fizycznie. Indywidualizacja, polegająca na wzroście możliwości wyborów, powoduje z jednej strony podważenie starych instytucji i wspólnot, z drugiej do uzależnienie od czasowych koalicji opartych na interesach lub tymczasowych nastrojach i poglądach. Nowego rodzaju wpływy, a właściwie przymusy (do określonej konsumpcji, rozrywki, poglądów, wierzeń, zachowań) na poziomie nieświadomym zniewalają i ograniczają możliwość świadomego, racjonalnego wyboru. Człowiek w dalszym ciągu kalkuluje i wybiera, ale są to kalkulacje ograniczone a wybory z góry ukierunkowane. Jest więc współczesny człowiek ograniczonym również pod względem racjonalności, bo jego kalkulacje dokonywane są w sytuacji przymusu zewnętrznego i wewnętrznego na poziomie pragnień i ukierunkowań woli. Taki człowiek nigdy nie jest sobą, nie ma jasno określonych, własnych potrzeb, ani klarownych wartości. On działa pod wpływem perswazji, mody, reklamy, namowy. Szczególnie podatni są na te formy perswazji ludzie młodzi, bowiem oni z największym sceptycyzmem odnoszą się do tradycji. Dużą rolę motywacyjną w ich postępowaniu odgrywa dążenie do osiągnięcia prestiżu w grupie rówieśników poprzez spełnienie jej oczekiwań i przystosowanie się do niej. Nabywanie przedmiotów fizycznych o odpowiednich znakach jest takim wyróżnianiem się, które glajchszaltuje. Natrafiamy tu na jeden z wielu paradoksów współczesności: dążenie do indywidualizacji i wyróżniania się powoduje wyrównywanie, upodobnianie do innych, uniwersalizację. Do ludzi współczesnych przestają się odnosić kategorie „ autentyczność”, „nieautentyczność”, bo oni nigdy nie należą do siebie, ani nigdy siebie samodzielnie nie określają. Tworzą tymczasowe projekty siebie w procesach manipulacji i ulegania naciskom sił zewnętrznych, realizujących interesy obce wobec nich. I uważają, że w ten sposób realizują swoje ja oraz osiągają szczęście osobiste. Człowiek współczesny z jednej strony boi się zagrożeń jądrowych, chemicznych i innych wywołanych jego działalnością gospodarczą i cywilizacyjną. One wywołują choroby cywilizacyjne. Podtruwają środowisko oraz ludzi. Zdrowie oraz życie coraz większej liczby osób jest narażone na ujemne skutki cywilizacji. Z drugiej strony człowiek w dalszym ciągu pragnie konsumować coraz więcej i coraz lepiej, żyć w luksusach, wygodnie, być pięknym, długowiecznym. Stąd tolerowane są zagrożenia, które wywołuje działalność gospodarcza i technologiczna, mająca na celu zaspokojenie tych potrzeb. Wyrażana jest zgoda na manipulacje genami, klonowanie, eksperymenty z bronią atomową, z promieniowaniem. Ludzie Zachodu próbowali w przeszłości negatywne skutki industrializacji i cywilizacji eksterioryzować: szkodliwe odpady wyrzucano do morza lub do innych krajów, brudne przemysły lokowano w trzecim świecie. Obecnie takie postępowanie przestaje chronić przed nimi, ponieważ skutki te wracają do ich wytwórców i rykoszetowo niejako godzą w nich: w postaci zanieczyszczonych wód, powietrza, deszczów kwaśnych, chmur promieniotwórczych, bananów i wszelkiej żywności. I ta sytuacja rodzi nowe dylematy.
Współczesny człowiek jest zwykle bardziej ikoniczny niż logiczny, bardziej wrażliwy emocjonalnie niż intelektualnie, bardziej intuicyjny niż krytycznie analizujący, bardziej uwrażliwiony na chwilowe odczucia niż na zjawiska dokonujące się w dłuższej perspektywie czasowej. Z powyższych analiz wynika, że życie we współczesnym społeczeństwie informatycznym, w którym informacja stała się podstawowym towarem na sprzedaż i w którym forma jest ważniejsza niż treść komunikacji, faktycznie modyfikuje nasz sposób bycia i funkcjonowania. W minionych epokach człowiek funkcjonował głównie w oparciu o to, kim był oraz jakimi cechami, zdolnościami czy umiejętnościami dysponował. Jego sytuacja zależała przede wszystkim od tego, co osiągnął w pracy nad sobą. On i jego najbliższe otoczenie odgrywało zwykle decydującą rolę w wychowaniu, w procesie identyfikacji i socjalizacji, w wyborze filozofii i drogi życia. 3. Jednostka we współczesnym świecie
Żyjemy w świecie osłabionej myśli, bez pewności, że myśl może cokolwiek trafnego pomyśleć. Jedyne, co nam często pozostaje to mocne przekonanie osobiste o jakiejś prawdzie, przekonanie zdobywane często kosztem redukcji prawdy. Pluralizm światopoglądowy i teoretyczny, najczęściej pogłębia w nas wrażenie relatywizmu wszelkich prawd. Z powodu braku głębszego życia duchowego i zakorzenienia w Prawdzie Absolutnej wielu z nas żyje w świecie różnych ideologii: “zdrowego rozsądku”, religijnych i politycznych fundamentalizmów, pragmatyzmu, hedonizmu, nacjonalizmu, postmodernizmu, feminizmu, libertarianizmu, itd.
Mówi się słusznie, że od lat osiemdziesiątych nasze społeczeństwo przechodzi poważny kryzys. W strukturze naszego społeczeństwa doszło w krótkim czasie do głębokich zmian, które wyzwoliły poważne zmiany w życiu społecznym. Dysertację, która prezentuje poświęcam próbie lokowania polskich przeobrażeń ustrojowych w perspektywie społeczeństwa ponowoczesnego. Obecnie bowiem daje się zauważyć wpływ tej ideologii na struktury państwowe, społeczne i życie indywidualne człowieka. Wynika z tego, że teorie postmodernistyczne głęboko wpisane są w mentalność przedstawicieli polskiej proeuropejskiej prawicy i centroprawicy. W efekcie zacofania części społeczeństwa zmiany te staja się niezrozumiałe i nieświadome mimo, że marsz do ponowoczesności w dzisiejszym święcie informacyjnym wciąż trwa. Zgodnie z europocentryczna perspektywą przyjmowania przez badaczy modernizacji z sytuacja społeczną, kulturową, polityczna a zwłaszcza ekonomiczna państw Europy zachodniej, USA czy Japonii postmodernizacyjny sposób myślenia i interpretowania zjawisk transformacyjnych tak dalece zdominował dyskusje, że mówi się o końcu socjologicznej teorii zmiany.
Teoretycy ponowoczesności i ich polscy zwolennicy pojmują rozwój jako względnie ewolucyjny, jednoliniowy i upodabniający społeczeństwo polskie do zachodniego społeczeństwa europejskiego proces zmian społecznych. Teoretycy ponowocześni piszą zazwyczaj o 3, 4 , 5 a nawet 6 stadiach rozwoju społeczeństw aczkolwiek niektórzy z nich przedstawiają specyfikacje bardziej rozbudowaną. Jednak niemal wszyscy zakładają że z jednej strony istnieje faktyczna opozycja miedzy społeczeństwem ponowoczesnym – zmodernizowanym, a społeczeństwem tradycyjnym.
Można więc z całą pewnością przyjąć że eksponowanie roli mikrostruktur społecznych w procesie rozwoju społecznego to jeden z najpoważniejszych przejawów rewitalizacji paradygmatu modernizacyjnego. To nowe założenie w pewnym stopniu cały paradygmat przyjęli m.in. Wilbur Schramm i Daniel Lerner.
Przejaw zmian demokratycznych jakie dokonują się w Europie Wschodniej oraz politycznych, ekonomicznych, kulturowych dokonujących się w Unii Europejskiej są związane z rewolucja informatyczna i nową rewolucją naukowo-techniczną. Rewolucja informatyczna jest jednym z istotnych przejawów postępu technicznego i dobrobytu materialnego współczesnych społeczeństw. Można zaryzykować stwierdzenie, że na naszych oczach dokonuje się przejście od homo sapiens do homo communicans. Początek trzeciego tysiąclecia już został uznany za wiek komunikacji. Z nieznaną wcześniej szybkością rozwijają się obecnie nowe formy społecznego przekazu informacji. Powszechnym zjawiskiem stała się komunikacja masowa, elektroniczna, audiowizualna, multimedialna. Obecne zmiany społeczne i kulturowe sięgają samych podstaw ludzkiej egzystencji. W poprzednich epokach wymiana informacji była czymś wtórnym wobec ludzkiego życia, wobec myślenia i działania, wobec wartości i edukacji, wobec fundamentów kultury i moralności. Dzisiaj natomiast komunikacja i informacja wkracza we wszystkie wymiary ludzkiego życia. Staje się wartością samą w sobie. Czasem odciąga wręcz od rzeczywistości, tworząc świat "rzeczywistości" wirtualnej. Nierzadko odciąga też od wartości, promując świat
Wielu autorów problem stosunku jednostki do społeczeństwa traktuje jako problem fikcyjny i wynik nieporozumienia, ich zdaniem bowiem w rzeczywistości społecznej zaciera się to, co „indywidualne", i to, co „społeczne", w każdym zjawisku tzw. indywidualnym zawierają się elementy społeczne, a w zjawisku tzw. społecznym występują elementy indywidualne, tym bardziej, że człowiek − według tych poglądów − kształtowany jest przez społeczeństwo, ono zaś jest dziełem jednostek ludzkich. Pogląd ten jest słuszny jedynie o tyle, o ile będzie się go traktować jako opozycję wobec absolutnego, ontologicznego przeciwstawiania człowieka społeczeństwu i odwrotnie. Jednakże nie można się zgodzić z tym zapatrywaniem, gdy głosi ono niemożliwość rozważania i określania stosunku człowieka do społeczności. Istnienie bowiem zależności między osoba a społecznością nie pozbawia ich obu odrębności i nie utożsamia ich, wręcz przeciwnie − implikuje ich odrębną podmiotowość. Istnienie związków między człowiekiem a społeczeństwem domaga się nawet ustalenia wzajemnego zakresu zależności i podporządkowania. Zarówno w teorii, jak i w praktyce występuje przecież doniosłe pytanie, czy i w jakim zakresie plemię, rodzina, ród, wieś, państwo, klasa, zawód czy partia mogą podporządkowywać sobie jednostki i jak daleko sięgają obowiązki człowieka na rzecz grupy, a z drugiej strony, jakie uprawnienia ma jednostka względem społeczności. Powstawały bowiem w praktyce i powstają na tle tych właśnie rozgraniczeń różnego rodzaju konflikty,
Nic więc dziwnego, iż od zarania naukowej refleksji nad współżyciem ludzkim zagadnienie zasad regulujących stosunek między człowiekiem a społeczeństwem znajduje się w kręgu ciągłych dyskusji. Od czasu bowiem, gdy w starożytnej Grecji sofiści, twórcy filozofii humanistycznej, zwrócili się ku badaniom nad człowiekiem, pojawił się w dziejach myśli problem stosunku jednostki do społeczeństwa − miasta, a następnie do społeczeństwa w ogóle. Cała starożytna myśl filozoficzna Grecji wśród wielu licznych problemów filozoficzno-społecznych rozważa zagadnienie: jak w istocie rzeczy układa się stosunek między jednostką ludzką a społecznością? Spotykamy ten problem w nauce Protagorasa, w poglądach Sokratesa, w wielkiej twórczości Platona i w ogromnej syntezie filozofii politycznej Arystotelesa. Późniejsze szkoły myśli starożytnej: cynicy, epikurejczycy, sceptycy czy szkoła stoicka, charakteryzują się m.in. odmiennością poglądów w zakresie filozofii społeczeństwa, a w tym różnicami w rozwiązywaniu problemu stosunku człowieka do społeczeństwa. Jednocześnie wyraźnie formułuje się sens problemu i treść stawianego zagadnienia. Sprowadza się ono do pytania: czy i jak z natury rzeczy, z punktu widzenia i na płaszczyźnie ontologii czy teorii bytu, układa się stosunek między człowiekiem y a społeczeństwem.
Współczesny socjolog Karl R. Popper nie dopuszcza się wielkich uproszczeń dotyczących współczesnego człowieka i widzi społeczeństwo otwarte jako służące jednostce i jej wolności, w miejsce społeczeństwa „zamkniętego", totalnego, stanowią główny nurt dziejów współżycia ludzkiego.
Z tych przyczyn problematyka stosunku jednostki ludzkiej do społeczności nie przestaje nigdy tracić na aktualności. Problem ten jest otwarty szczególnie w przeżywanej przez nas epoce. Dokonują się przecież za życia obecnego pokolenia wielkie rekonstrukcje życia społecznego. Oczywiście, nie należy popadać w przesadę w upatrywaniu „przełomowości", „epokowości" wyłącznie w przeżywanym przez siebie okresie historycznym, niemniej jednak trzeba stwierdzić, iż w przeszłości przemiany społeczeństw dokonywały się w większym stopniu w sposób bardziej „żywiołowy". Obecnie zaś polegają one na przeprowadzaniu wielkiego eksperymentu socjologicznego, gdyż w sposób świadomy, według określonych ideologii, wspartych na teoriach społecznych, dokonuje się budowy nowych ustrojów. Nie bez racji. Dlatego też nasuwa się pytanie, jaka jest przyszłość człowieka i jakie jest jego miejsce w nowym, tworzącym się społeczeństwie, a także na jakich zasadach określających stosunek człowieka do zbiorowości oparte są dzisiejsze rekonstrukcje społeczne i czy na takich zasadach powinny być oparte. Epoka nasza chce mienić się okresem nowego humanizmu. Na czasie będzie przeto przypomnieć dyskurs wieków myśli ludzkiej, przypomnieć i unaocznić deklaracje ruchów społecznych, odtworzyć zasady i ramy określające uprawnienia i obowiązki społeczności względem człowieka i prawa naturalne osoby ludzkiej.
Człowiek poza wspólnotą nie może się narodzić, nie ma szansy przetrwania, a już na pewno nie możliwy jest jego intelektualny i duchowy rozwój. Dzisiejsza psychologia wyróżnia dwa czynniki rozwoju jednostki ludzkiej - biologiczny i społeczny. Podział ten wydaje się być niezwykle ostry, biorąc jednak pod uwagę fakt, iż żaden z czynników rozwoju biologicznego nie mógłby zaistnieć poza wspólnotową egzystencję jednostki - można dojść do wniosku, iż oba te punkty są de facto czynnikami opartymi na bazie społecznej. Całościowy rozwój człowieka przebiega w społeczeństwie i dzięki społeczeństwu. Rozwój społeczny natomiast implikują przede wszystkim z działania procesów socjalizacyjnych i internalizacyjnych.
I że czasy ponowoczesne można rozpatrywać jako — potencjalnie przynajmniej — taką właśnie erę. Nie w tym sensie, że czasy ponowoczesne mają być, mogą być lub będą z natury rzeczy bardziej moralne od poszukujących fundamentów i powszechnych zasad etycznych czasów nowoczesnych; nie w sensie uproszczenia wyborów moralnych i łagodzenia dylematów moralnych; i nawet nie w sensie ułatwienia żywota jaźni moralnej przez rozmontowanie lub unieszkodliwienie przeszkód, jakie ma ona do pokonania — ale w tym tylko sensie, że dzięki rozproszeniu etycznej zasłony dymnej, jaka przesłania rzeczywistą kondycję człowieka moralnego, można dziś wreszcie stanąć oko w oko z «nagą prawdą» dylematów moralnych, jaka wyłania się z doświadczeń życiowych mężczyzn i kobiet borykających się na co dzień z trudnym zadaniem wyboru; dylematów, jakie ukazują się jaźni moralnej w całej ich surowej, nie ugłaskanej filozoficznie i nie utemperowanej, a chyba i nieusuwalnej, wieloznaczności.
Współczesny człowiek preferuje indywidualistyczną utopię szczęścia, oderwanego od więzi międzyludzkich. Nie obowiązuje żadna wspólnie uznawana wartość, poza odrzuconą z moralnego osądu tolerancją oraz poza wyzbytą moralnych odniesień demokracją. Jest rzeczą oczywistą, że pozbawiona jakichkolwiek odniesień aksjologicznych czy moralnych tolerancja i demokracja nie może stanowić żadnej rzeczywistej wartości, ani nie może być nośnikiem jakichkolwiek innych wartości. W konsekwencji dochodzi coraz częściej do absurdalnych sytuacji, w których wyniki demokratycznych wyborów traktuje się jako zagrożenie dla demokracji.
Dla współczesnego społeczeństwa informatycznego nie liczy się, tradycja, religia, kultura, wartości, normy społeczne, ani zdrowy rozsądek, czy logiczna analiza rzeczywistości, cokolwiek innego, co byłoby wspólną podstawą dążenia poszczególnych osób do szczęścia. Konsekwencje praktyczne pustki aksjologicznej są liczne i dramatyczne. Zgodzić się trzeba, że dla części społeczeństwa korzystanie z różnych źródeł informacji bez opuszczania domu stało się symbolem ponowoczesnej jednostki. W takich warunkach tworzy się beckettowska antropologia, z której wynika jasno, że istotą dzisiejszego człowieczeństwa jest nieprzezwyciężalne poczucie samotności. Jeżeli dodamy do tych dotychczasowych rozważań swoisty refren, który powtarza się w tekście kilkakrotnie, dostaniemy pełny obraz współczesności i człowieka uwikłanego w tę skomplikowaną rzeczywistość: "nic nie da się zrobić" można tylko czekać albo mówić. I chyba właśnie mowa i mówienie są ratunkiem przed samotnością, ponieważ stwarzają iluzję bycia w czyimś towarzystwie, uśmierzając tym samym ból samotności. Kiedy jesteśmy na własne życzenie zwolnieni z odpowiedzialności, kiedy wytwory naszych umysłów podejmują za nas decyzje, kiedy to one zaczynają naprawdę myśleć, człowiek przestaje, zanika u niego chęć i możliwość swobodnego myślenia i samodzielnego podejmowania decyzji. Jesteśmy skażeni przekonaniem o wyższości ilości nad jakością, posiadania nad byciem, człowieka nad naturą. Powoli pieniądz staje się wyznacznikiem wartości wszystkiego, nawet ludzkiego myślenia i uczuć, a współczesny człowiek niezdane sobie często sprawy jakie zagrożenie niesie współczesna sytuacja dla perspektyw w porządku rozwoju świata.
Ważną cechą ponowoczesności, silnie oddziaływującą na jednostkę, jest fakt, że pozostawanie w jakimś miejscu przez dłuższy czas, nie daje dziś gwarancji zakorzenienia w nim. Otóż, bez wychodzenia z domu, można dziś w pełni doświadczyć życia na zewnątrz. Wszelkie sygnały, wyobrażenia, wzory do naśladowania i idee do wyznawania przybywają z oddali, a mówiąc ściślej dosłownie znikąd. Cały proces dystansuje nas wobec bezpośredniego, lokalnego środowiska społecznego a człowiek wskutek telematyzacji swego indywidualnego doświadczenia przekracza dotychczasowe ramy kulturowe. Status ten staje się elementem współczesnej tożsamości każdego z nas. W koncepcjach ponowoczesnych tożsamość ujmowana jest jako struktura dynamiczna, złożona z przygodnych elementów, często od siebie niezależnych, powielająca się w sposób, którego logikę trudno uchwycić. Często okazuje się, iż osiągnięcie nawet względnej stałości nie oferuje bezpieczeństwa, przeciwnie, wręcz zagraża jednostce. Projekcja siebie jako posiadacza określonej wiedzy lub osoby wykonującej konkretny zawód, czy zajmującej stałe miejsce w hierarchii społecznej uniemożliwia normalne funkcjonowanie, wymagające umiejętności szybkiego przeobrażania się i zmiany ról. Stałość wyobrażeń o sobie może dziś oznaczać klęskę i wykluczenie. Źródłem siły staje się płynność. Taki stan rzeczy sprawia, że permanentnym stanem jednostki w ponowoczesnym świecie jest uczucie niepewności wynikającej nie tyle z braku zaufania do własnej przemyślności i sprytu, ile dotyczącej przyszłego kształtu świata, jutrzejszych wyobrażeń o życiu rozsądnym, pojutrzejszych mierników słuszności życiowych decyzji .
Inną istotną cechą ponowoczesnego świata, poza wspomnianą wyżej zmiennością (źródłem nieustannej niepewności), jest zacieśnienie zależności między wymiarem globalnym a lokalnym. Nagle okazuje się bowiem, że zjawiska o charakterze ogólnoświatowym i odległe wydarzenia zaczynają mieć bezpośredni wpływ na nasze życie codzienne i stają się częścią naszego doświadczenia tak, jak przeżycia doznawane w najbliższym kręgu, wpływając na nasze decyzje, poglądy i przekonania. Takie ograniczenie roli przestrzeni fizycznej dokonuje się za pośrednictwem nowoczesnych technologii komunikacyjno-informacyjnych. Poza zniesieniem przestrzeni i dodatkowo kompresją czasu, powodują one dominację doświadczenia zapośredniczonego nad bezpośrednim. Dużą rolę odegrało tutaj pojawienie się Internetu, określanego mianem syntezy nowoczesnych mediów, który dzięki właściwej mu interaktywności tworzy już nie tylko reprezentację świata, ale przy okazji stwarza całkiem nowe środowisko aktywności człowieka.
Generalnie obecna epoka nie ma utrwalonych jednoznacznych standardów − to czas relaksu, życia chwilą. Istotną cechą współczesnej kultury popularnej jest dostarczanie zróżnicowanym jednostkom jak najbardziej zróżnicowanych przyjemności dostosowanych specjalnie do ich preferencji. Ogólne nastawienie jednostek można określić jako apolityczne i amoralne. Nie ma jasno ustalonych celów, poza tworzeniem coraz większych możliwości zabawy dla coraz większej ilości ludzi. Również wiele cech współczesnych mediów wiąże się z postmodernizmem, który definiuje to społeczeństwo. Globalna kultura zdaje się pozbawiona wartości, w istocie propaguje zachodni konsumpcjonizm, indywidualizm, komercjalizm, kapitalizm i hedonizm. Społeczeństwo jest ogólnie przychylnie nastawione wobec wszechobecnej komercjalizacji, bowiem ta promuje nieustanną zmianę mody, poszukiwanie nowości i ekstazy, często przejawiających się w nadmiernej i spektakularnej konsumpcji .
Ostatecznie jednak ludzie w czasach powstawania skomplikowanego systemu światowego chcą kontrolować swe życie, jakkolwiek coraz bardziej pozostają zależni od działania odległych i często nierozumianych przez nich sił. Pomimo wszelkich zmian nadal żyją w grupach bliskich, otaczają się kręgami rodzinnymi i społecznościami lokalnymi, jakkolwiek zmieniła się ich forma. To właśnie w ten sposób każda jednostka powszechną tendencję globalizacji przeciwstawia tendencji utrzymywania własnej tożsamości.
BIBLIOGRAFIA
Bauman Z., Ponowoczesność jako źródło cierpień, Warszawa 2000.
Bauman Z., Razem osobno, WL, Warszawa 2003 ;
Bauman Z. Wiara w świecie natychmiastowej satysfakcji. W: Polska filozofia wobec encykliki „Fides et ratio". Toruń 19-21.04.1999 - materiały z konferencji. Red. M. Grabowski. Toruń 1999.
Bauman Z.. Wiara w świecie natychmiastowej satysfakcji. W: Polska filozofia wobec encykliki „Fides et ratio". Toruń 19-21.04.1999 - materiały z konferencji. Red. M. Grabowski. Toruń 1999 s. 301.
Bielicki T.., O pewnej osobliwości człowieka jako gatunku, [w:] Kultura i Społeczeństwo, 1991 nr 2.
opr. mg/mg