Fragmenty książki "Rozmaitości filozoficzne"
|
ks. Stanisław Ziemiański Rozmaitości filozoficzne |
|
Słowo „naród” posiada wiele znaczeń w zależności od kryterium, według którego zjawisko narodu jako społeczności odgranicza się od innych społeczności. Przykładowo zacytujmy określenie narodu w najnowszej Wielkiej Encyklopedii PWN, t. 18, Warszawa 2003, s. 355: „Zbiorowość ludzi wyróżniająca się wspólną świadomością narodową, czyli poczuciem przynależności do wspólnoty definiowanej jako naród. Naród stanowi przede wszystkim wspólnotę idei i emocji, toteż pierwszym warunkiem jego kształtowania się jest istnienie jednej lub wielu ideologii narodowych, tj. takich, których celem jest wzbudzenie poczucia przynależności i mobilizacja możliwie dużej części populacji, uznanej za naród, do obrony jego interesów”. Zauważmy, że ta definicja zawiera błąd idem per idem, ponieważ w definiensie posługuje się definiendum (słowem, które ma się dopiero określić). Nie odgranicza też dobrze narodu od państwa, kiedy na następnej 356. stronie pada stwierdzenie: „Nie ma też świadomości narodowej bez wyobrażenia własnego państwa”. T. Ślipko w artykule: Państwo i naród w dobie globalizacji1 na samym wstępie zaznacza, że „o państwie mówi się od dawna (...), natomiast naród pojawił się w rozważaniach filozoficznych stosunkowo późno (...) w dobie rozbiorowego bytowania narodu”. Wymienia on takie kryteria narodu, jak: język, obyczaje, religię, literaturę, sztukę, historię i tradycję. Nie muszą one występować wszystkie naraz. O narodzie decyduje „wewnętrznie zespolony kompleks wytworów instytucji, które dzięki temu tworzą odrębną kategorię narodowego życia, określoną osobnym terminem: »kultura narodowa«”2. „Kultura narodowa jest tym, co określa najgłębszy sens tożsamości narodu”3. Te wypowiedzi wymagają komentarza. Cechy wymienione przez Ślipkę nie są rozłączne: język jest narzędziem literatury i historii, należy też do tradycji; obyczaj wzięty jako moralne postępowanie należałby do cywilizacji, podobnie jak religia w warstwie etycznej. Natomiast zwyczaje i rytuały można zaliczyć do kultury, tak jak i sztukę. Wyrażenie: „kultura narodowa” ma sens tylko wtedy, gdy kulturę pojmuje się szeroko, nie odróżniając jej od cywilizacji. W węższym sensie pojęta kultura jako kultura duchowa definiuje naród, więc w pojęciu narodu kryje się pojęcie kultury jako jego element. Tymczasem Ślipko, jak to widać z dalszych wypowiedzi, wiąże z kulturą aspekt moralny. Moralność zaś ma związek z cywilizacją. Więc praktycznie Ślipko utożsamia kulturę z cywilizacją, i choć w innym artykule: Naród i państwo w perspektywie globalizacji twierdzi, że kultura narodowa jest konstytutywną zasadą tożsamości narodu4, odróżnienie kultury i cywilizacji jest u niego słabo zaznaczone. Twierdzi on, że „naród wyłania się z poprzedzających go form społecznego bytowania, takich jak ród, plemię, szczep, narodowość, aktualnie zaś stanowi najwyższą ich rozwojową postać”5. Do podstawowych cech kultury narodowej zalicza: swojskość i rodzinność, niepowtarzalny koloryt jako przejaw specyficznego „ducha narodowego”. Gdy do tego dojdzie kryterium terytorialne, „swój świat” przeistacza się w „ojczyznę”6. W innym jeszcze artykule: Naród w aspekcie zagrożeń ze strony globalizacji, mimo zapowiedzi w tytule, Ślipko przeniósł akcent dyskusji z kultury na cywilizację, widząc zagrożenia dla „kultury umysłowej, moralnej i religijnej”7. Nawet w książce Ewy Nowickiej, której tytuł mówi wprost o więzi narodowej, naród (utożsamiany z grupą etniczną) jest zbyt ogólnie definiowany. Autorka pisze: „Z etnicznością mamy do czynienia wszędzie tam, gdzie grupy siebie wzajemnie odbierają jako odrębne pod względem kultury, historii, genealogii, terytorium i cech indywidualnych”8.
Wobec tych trudności ze zdefiniowaniem pojęcia narodu, musimy sprawie narodu bliżej się przypatrzeć. W szczególności należy rozpatrzeć problem odróżnienia kultury i cywilizacji.
W starożytności spoiwem narodu było wspólne pochodzenie od jednego przodka. Dlatego np. Żydzi starali się zapamiętać, od jakiego przodka pochodzą i jaki jest ciąg pokoleń. Naród w tym sensie był poszerzeniem rodu, plemienia, ludu. Wyznacznikiem więc jedności narodowej były geny, przynależność do jednej rasy. Powoli jednak przekształcało się pojęcie narodu i jego kryterium, zaczęto uważać, że członkiem narodu jest ten, kto przyjął religię żydowską i poddał się obrzezaniu. Narody, które tej religii nie przyjmowały, były uważane za gojim (narody), czyli obcy. W średniowieczu narody (gentes, populi) określane są przez miejsce zamieszkania, język, zwyczaje i obyczaje. W późnym średniowieczu przeważa kryterium języka lub przynależność do organizacji państwowej. We wczesnych czasach nowożytnych naród to ogół poddanych króla. Na początku wieku XVIII kryterium narodu pozostają obyczaje, zwyczaje, język, charakter i prawo. Ale od połowy XVIII wieku „naród” przybiera znaczenie polityczne jako „osoba moralna”: społeczeństwo składa się z narodu i przywódców. Od czasów rewolucji francuskiej pojmuje się naród jako zespół ludzi żyjących zgodnie ze wspólnym prawem i reprezentowanych przez ciała rządzące. Władca i arystokracja już nie należy do narodu. Wraca język jako kryterium narodu, ale także poczucie wspólnoty dzięki jednej władzy, historii i kultury, wreszcie dzięki wyznawanym wartościom. Nie jest jeszcze dobrze odróżniona cywilizacja od kultury.
Obecnie czynnik rasowy jako kryterium narodu przeważa tam, gdzie różnice rasowe są duże, np. w Afryce. Tam traktuje się białych jako obcych, przyznając rację bytu na terenie czarnego lądu tylko czarnym. Ludzi o kolorze skóry jaśniejszym, choć jeszcze nie białym, traktuje się także jako rasowo obcych. W wieku XX rasizm był głoszony szczególnie w hitlerowskich Niemczech. W duchu darwinizmu uważano, że rasa nordycka jest najwyższym przejawem ewolucji i ona powinna być rasą rządzącą. Inne, gorsze rasy, jak semicka, romska, a w następnej kolejności rasa słowiańska, miały być wytępione. W pewnym sensie pozostałością kryterium rodowego jest podział na kasty (np. w Indiach) lub warstwy społeczne (np. warstwa szlachecka w Polsce). Jednak na skutek rewolucyjnych ruchów XX wieku to kryterium zaczęło się zacierać i posiada obecnie znaczenie drugorzędne.
Dzisiaj rasistowska teoria narodu ustępuje na rzecz teorii określającej naród ze względu na kulturę. Kultura jest ukonstytuowana na płaszczyźnie symboli. Do nich należy przede wszystkim język mówiony i pisany, ale także sztuka w jej rozlicznych formach i tradycja przekazywana zwyczajem lub zapisana w historii. Stąd kładzie się nacisk na małe nawet różnice językowe w dialektach, jak to ma miejsce np. w krajach germańskich, we Włoszech, w Hiszpanii. Kryterium kultury scala ludzi w naród. Używając języka filozoficznego można nazwać kulturę formą narodu. Materią — tworzywem narodu są poszczególne jednostki, które bez kultury stanowiłyby niezróżnicowaną magmę. W takim sensie pojmował naród papież Jan Paweł II, kiedy przemawiał w Paryżu, w siedzibie UNESCO 2. czerwca 1980 r.: „Naród bowiem jest tą wielką wspólnotą ludzi, których łączą różne spoiwa, ale nade wszystko kultura. Naród istnieje »z kultury« i »dla kultury«” (n. 14).
Mogą istnieć państwa wielonarodowe, ale wtedy jednoczą je czynniki cywilizacyjne, np. forma rządów, ekonomia, prawodawstwo, ideologia.
Istnieje rozdźwięk między środowiskiem francusko-angielskim a niemieckim, gdy idzie o problem rozgraniczenia kultury i cywilizacji. Podczas gdy w tym pierwszym środowisku utożsamia się te dwa zjawiska i przeciwstawia się je łącznie tylko dzikości, co wiąże się ze słowem „culture” uprawa zarówno roli, jak i ducha, w kręgach filozofii niemieckiej przyjęło się rozdzielanie kultury i cywilizacji. Cywilizacja według tego ujęcia odnosi się do tworów materialnych człowieka, służących rozwojowi i podtrzymaniu jego potrzeb życiowych, szczególnie biologicznych, dotyczy też instytucji społecznych, ułatwiających życie, kultura dotyczy zaś sztuki i nauki, a więc dziedziny symboli, czyli tworów duchowych. Cywilizacja, zwłaszcza w dziedzinie techniki, przekracza granice państw i narodów, kultura w swych formach szczegółowych określa zasadniczo zwarte grupy, choć może też jednoczyć jednostki terytorialnie oddzielone, uważające się za członków mniejszości narodowych lub emigrantów. Będziemy się w tym eseju trzymać rozróżnienia stosowanego w kręgach niemieckich. Przyjąwszy to rozróżnienie zobaczmy, jaki jest stosunek kultury i cywilizacji.
Otóż kultura i cywilizacja, choć formalnie różne, nie są całkowicie odizolowane. Jedna wpływa na drugą pozytywnie lub negatywnie. Gdy idzie o wpływ negatywny cywilizacji na kulturę, to kultura może być zagrożona ze strony cywilizacji. Tworzy się mianowicie w obecnych czasach nowy podział kastowy, którego kryterium jest bogactwo i władza. Opanowanie władzy niekoniecznie jest wynikiem demokratycznych wyborów. Można wpływać na wyborców przez propagandę przeprowadzaną w środkach masowego przekazu, opanowanych przez daną grupę o zbliżonej ideologii, posiadającą odpowiednie zasoby finansowe i nieprzebierającą w środkach (makiawelizm). Świat materialistyczny stał się pseudo-religią, w której panuje etyka utylitarystyczna, pragmatyzm i zastosowany w praktyce darwinizm. Taka jest np. ideologia nowej lewicy, wywodzącej się ze Szkoły Frankfurckiej (Adorno i Horkheim). Obok rywalizacji i walki między możnymi tworzą się też koalicje ludzi o wspólnych interesach, którzy solidarnie się popierają i wpływają na politykę w celu osiągnięcia własnej korzyści (lobbing). Z kręgu tych elit plutokratycznych wykluczeni są biedni. Oni stanowią tylko środek dalszego bogacenia się i tak już bogatych. Proces ten zmierza do globalizacji w dziedzinie ekonomii, polityki i kultury. Zwróćmy uwagę na skutki globalizacji w sferze kultury, a konsekwentnie narodu. Do języka polskiego wkrada się wiele wyrazów pochodzenia obcego, zwłaszcza angielskiego. Młodzież nie tylko słucha muzyki pochodzenia amerykańskiego, ale zaczyna ją naśladować we własnej twórczości, zaniedbując rodzinną muzykę. W sztuce wizualnej trudno obecnie odróżnić dzieła polskie od obcych. Papież Jan Paweł II we wspomnianym przemówieniu zachęca; „Strzeżcie wszystkimi dostępnymi wam środkami tej podstawowej suwerenności, którą każdy naród posiada dzięki swojej kulturze. (...) Nie dopuśćcie, aby ta podstawowa suwerenność stawała się łupem jakichkolwiek interesów politycznych czy ekonomicznych” (n. 15).
Różne wymienione wyżej kryteria narodu mogą się przeplatać i krzyżować. Jednak najbardziej wyrazistym kryterium narodu w tej chwili jest kultura w węższym sensie, czyli kultura duchowa, wyrażająca się w symbolach. Zawiera ona zwykle zespół znaków (sygnały, obrazy i symbole). Znaki zaś mają przynajmniej trzy aspekty: syntaktyczny, semantyczny i pragmatyczny. W aspekcie syntaktycznym znaki są moralnie neutralne. Nie jest istotne, czy jakiś naród używa znaków ikonicznych, jak Chińczycy i Japończycy, czy znaków analitycznych odpowiadających dźwiękom, jak większość pism świata, tu zaś nie jest ważny typ alfabetu, moralnie obojętne jest słownictwo. Jeden język nie jest ani lepszy moralnie ani gorszy od drugiego, choć niektóre języki mogą być praktyczniejsze w danej dziedzinie i łatwiejsze do nauczenia się. Inaczej ma się sprawa z aspektem semantycznym. Może on mieć znaczenie cywilizacyjne, gdy niesie w swoich znaczeniach jakąś ideologię wpływającą na postępowanie ludzi. Dotyczy to zarówno sztuki jak i religii. Sztuka w aspekcie semantycznym może budować lub gorszyć. Także religia w swojej treści ideologicznej może służyć rozwojowi ludzkości lub ją niszczyć. Podlega więc w tym aspekcie ocenie moralnej. Pozostaje do rozpatrzenia aspekt pragmatyczny znaków. Język może być używany nie tylko w celu przekazania informacji, ale może stać się narzędziem polityki, manipulacji, propagandy, perswazji, także w dobrym znaczeniu, np. w kaznodziejstwie, w wychowaniu. W ten sposób nabiera charakteru cywilizacyjnego.
Pragnienie zachowania własnej kultury nic jest niczym złym, dopóki dotyczy aspektu syntaktycznego. Kultura w aspekcie syntaktycznym jest niewinna, czyli moralnie obojętna. Kryzys rozpoczyna się na poziomie semantycznym i pragmatycznym. W sferze semantyki język może nieść treści szkodliwe, np. pornograficzne, propagujące gwałt i relatywizm moralny. W sferze pragmatycznej kultura nabiera cech cywilizacyjnych, gdy dany naród, szczególnie zorganizowany w państwo, traktuje swoją kulturę użytkowo, stosując ją jako narzędzie, kiedy stara się narzucać ją innym narodom, wykorzystując w tym celu środki ekonomiczne, sieci informacyjne i środki masowego przekazu, a nawet siłę wojskową lub inny rodzaj przemocy. T. Ślipko słusznie kwestionuje prawomocność tendencji do faworyzowania „państwa narodowego”, tzn. państwa, w którym jakiś konkretny naród miałby prymat. Woli on określenie „państwo obywatelskie”9. Narody bogate posiadające wyższą technikę i zasoby ekonomiczne, stanowiące podstawę władzy, mają niestety tendencję narzucania innym narodom cywilizacyjnie słabszym swojej kultury. Kultura bowiem, choć rozgrywa się na terenie symboli, potrzebuje przecież ich nośników, a więc środków materialnych do ich produkowania, przechowywania, reprodukcji i rozpowszechniania. Także twórcy kultury potrzebują środków na swoje utrzymanie. Stąd łatwo o uzależnienie kultury od cywilizacji. Znana jest marksistowska zasada, że byt określa świadomość. Doświadczyliśmy realizacji tej zasady w naszej historii w okresie panowania reżimu komunistycznego z jego instytucją cenzury państwowej i odpowiednio ideologicznie kierowanym mecenatem. Jednostki o cechach psychopatycznych mogą według swego widzimisię narzucać innym własne upodobania i tym samym ograniczać swobodny rozwój kultury lub sztucznie ją ukierunkowywać. Zjawisko wpływu cywilizacji na kulturę można stwierdzić też na przykładzie przydzielania nagród literackich, muzycznych, filmowych lub w dziedzinie sztuk plastycznych. Twórcy pochodzący z państw mocarstwowych mają większe szansę na wyróżnienie niż twórcy nie mniej genialni z państw o małym znaczeniu politycznym czy ekonomicznym.
Rzadziej kultura wpływa na cywilizację. Dzieje się to np. wtedy, gdy bogaci ludzie kupują dzieła sztuki lub wspierają imprezy artystyczne, licząc przy tym na wzrost swojego prestiżu i wyzyskanie propagandowe swojej filantropii. Kultura występuje wtedy w aspekcie semantycznym lub pragmatycznym. Korzystanie z dóbr kultury może przyczynić się do łagodzenia obyczajów. Dlatego starożytni filozofowie przypisywali duże znaczenie literaturze, muzyce i sztukom plastycznym w wychowaniu młodzieży (kalokagathia)10. Ciekawym zjawiskiem jest narastanie literatury i poezji patriotycznej w okresach konfliktów wojennych. Wiersze i piosenki patriotyczne liczy się wtedy na tysiące. Powstają też utwory orkiestrowe dodające ducha, najczęściej w rytmie marsza. Dostrzega się współcześnie wpływ muzyki techno, heavy i death metal na zachowania młodzieży. Wprawia ona w trans tłumy słuchaczy i pobudza do agresji. Muzyka klasyczna z zasady uspokaja i łagodzi obyczaje. Tylko w tym aspekcie przyczynowym elementy kultury mogą mieć znaczenie moralne, choć trzeba brać przy tym też pod uwagę podatność jednostek na wpływy, stępioną niekiedy przez powtarzanie się bodźców.
Istotnym warunkiem trwałości narodu jest czynnik demograficzny, który zależy w dużej mierze od nurtów cywilizacyjnych. Nie stanowi on wprawdzie wyróżnika narodu, czyli elementu formalnego, ale jest podłożem „materialnym” narodu, ponieważ bez odpowiedniego poziomu dzietności naród powoli wymrze lub będzie podlegał procesowi wynarodowienia, kiedy inne narody liczniejsze i bardziej dynamiczne zajmą teren dotychczas zamieszkany przez autochtonów. Takie niebezpieczeństwo grozi obecnie Europie, ale także niektórym krajom Dalekiego Wschodu, np. Japonii11. Wymieranie narodu spowoduje ginięcie kultury, a przynajmniej zatrzymanie się jej rozwoju. Dzieła świadczące o kulturze danego narodu mogą w najlepszym przypadku spocząć w muzeach, bibliotekach czy taśmotekach. Biorąc pod uwagę jednak obrazoburcze skłonności niektórych kultur, a może dokładniej, cywilizacji wschodnich, można liczyć się nawet z niebezpieczeństwem niszczenia dóbr kulturowych Zachodu. Świat chrześcijański pamięta o spaleniu biblioteki w Aleksandrii przez muzułmanów, a niedawno sami byliśmy świadkami niszczenia potężnych posągów Buddy przez talibów, mimo protestów z całego kulturalnego świata.
Powstaje problem, czy religia należy do cywilizacji, czy do kultury? Odpowiedzmy, że zawiera w sobie elementy jednej i drugiej. W aspekcie syntaktycznym znaków, czyli na płaszczyźnie form wyrazu obrzędowego, a szczególnie w sztuce, należy do kultury. W warstwie ideologicznej, czyli w aspekcie semantycznym i pragmatycznym należy do cywilizacji. Wiele przepisów i instytucji religijnych ma charakter cywilizacyjny. Regulują one stosunki społeczne, począwszy od życia rodzinnego aż po państwowe. Strzegą poszczególnych wartości, przede wszystkim życia i odpowiednich warunków jego rozwoju. Sięgają poza przyrodzoną sferę ukierunkowując styl życia na nadprzyrodzoność i na wieczność. Mają więc charakter cywilizacyjny w poszerzonym zakresie. Nazwijmy ten fakt cywilizacją absolutną, czyli naturalno-nadnaturalną. Religia dostarcza człowiekowi silnej motywacji, ukazując mu sens i cel życia oraz kodyfikując normy i prawa opatrzone sankcją pozytywną (nagroda) i negatywną (kara). Jest więc ważnym fundamentem moralności. Są jednak w fenomenologicznej warstwie religii elementy kulturowe, choćby dobór symboliki w liturgii. Taniec w kulturze afrykańskiej czy hinduskiej jest czymś naturalnym w liturgii. Także muzyka i śpiew liturgiczny powinien odpowiadać mentalności danego narodu. Inaczej wyglądają w różnych kulturach świątynie, obrazy i rzeźby. W tych obszarach możliwa jest inkulturacja religii. Elementy kulturowe są dla religii neutralne. Pewne jednak elementy religii są pozakulturowe. Np. obmycie wodą stanowiące istotny element chrztu jest znakiem metaforycznym, a więc więcej niż symbolicznym, prawie naturalnym. Ma on więc znaczenie cywilizacyjne w owym szerszym znaczeniu cywilizacyjnym.
Można zastanawiać się nad wartością kultury i nad sensem jej uprawiania. Zarówno cywilizacja, jak i kultura wyróżniają człowieka od świata innych zwierząt. Kultura jest jednak wyrazistszym przejawem człowieczeństwa i przywilejem człowieka niż cywilizacja. Wprawdzie już sporządzanie narzędzi świadczy o rozumności człowieka. Wymaga bowiem od niego wyobrażania sobie celów, decyzji o dążeniu do ich osiągnięcia, umiejętności dobierania środków, a więc dostrzegania rozlicznych relacji między przedmiotami. Zwierzęta potrafią wprawdzie uczyć się metodą prób i błędów oraz naśladować inne, umieją kojarzyć bodźce, a nawet posługiwać się narzędziami, ale wytworzyć ich nie potrafią. Wyraźniejszym jednak wyróżnikiem człowieka jest twórczość na poziomie symboli. Już sam język artykułowany jest swoistym narzędziem wytworzonym przez człowieka. Zakłada on jednak wcześniej proces abstrakcji, czyli tworzenia pojęć ogólnych, które mogą być potem kojarzone z symbolicznymi znakami, jak dźwięki czy napisy. Język jednak oprócz swej funkcji narzędziowej, związanej z porozumiewaniem się może stać się tworzywem działalności artystycznej. Literatura piękna jest wyrazem pozaużytkowej działalności człowieka. Pragnie on wyrazić swoje przeżycia, wpłynąć przez to na empatię, tzn. na wytworzenie podobnych przeżyć, jakich sam doświadczył. W ogóle celem sztuki jest wytworzenie w odbiorcach zamierzonych przeżyć i zachowań, niezależnie od tego, czy ma być to zachwyt, czy przestrach, zadowolenie estetyczne elegancją kształtów, komizm czy horror i cała ich kombinacja. Właśnie styl uprawiania sztuki, samodzielnej czy stosowanej, może wyróżniać dany naród lub jakąś grupę etniczną. Grupa etniczna od narodu różni się właściwie tylko liczbą przynależących do niej jednostek.
Jaką wartość ma w takim razie kultura? Przez analogię można powiedzieć, że wartość danej kultury, a zarazem wyznaczonego przez nią narodu jest podobna do wartości różnych gatunków zwierząt i roślin. Prawdę mówiąc nie musiałaby istnieć na ziemi tak wielka różnorodność gatunków, ras i odmian. A przecież one stanowią o pięknie przyrody. Różnorodność kultur, choć pozostaje na płaszczyźnie symboli, stwarza w środowisku ludzkim bogactwo rodzajów i odmian wyrazu tego, co dzieje się w podmiocie bądź to indywidualnym, bądź w obrębie całych grup. Nie można pominąć też sprawy wychowania się w danym środowisku. Jeśli od dziecka wyrasta się w danej kulturze, a więc nabywa się języka ojczystego, stosuje się podobne zdobnictwo, wykonuje podobne obrzędy i przekazuje podobne podania, traktuje się to wszystko jako swojskie i uczuciowo bliskie, podobnie jak bliskie stają się osoby należące do tej samej rodziny, od których doświadczyło się wiele dobrego. Te więzy uczuciowe należy szanować. Należą one do głębokich pokładów osobowości i odpowiadają pragnieniu człowieka, aby nie utonął w jednorodnej masie. Człowiek pragnie mieć coś swojskiego, nie tylko w sensie indywidualnych przyzwyczajeń i upodobań, ale także w sensie środowiska, w którym łatwo mu się rozeznać i porozumieć z innymi. Wykorzeniony z tego środowiska odczuwa tęsknotę, wspomina je z sentymentem. To uczuciowe przywiązanie do kultury i tradycji, a częściowo i do form cywilizacyjnych nazywamy patriotyzmem. Samo słowo „patriotyzm” sugeruje aspekt pochodzenia, ponieważ wywodzi się z łacińskiego słowa „pater” — ojciec, oraz „patria” — ojczyzna. Dopóki patriotyzm utrzymuje się w ramach roztropności i towarzyszy mu życzliwa tolerancja wobec innych kultur i przynależności, nie można mu niczego zarzucić. Czasem jednak patriotyzm wyradza się w szowinizm, tzn. absolutyzowanie własnej kultury. Wtedy staje się groźny i może się przyczynić do ostrych konfliktów, a nawet śmierci wielu ludzi.
Utożsamianie się z dziedzictwem kulturowym ma swoje dobre i złe strony. Dobre w tym, że osiągnięcia zarówno kulturowe jak i cywilizacyjne są traktowane jako „nasze”, tak jak byśmy w jakimś stopniu mieli udział w ich wytworzeniu, choćby przez klimat, jaki w danej kulturze stwarzamy. Niestety także niesławne postępki członków danego narodu są odczuwane jako hańba narodowa. Ma się poczucie winy, że za mało dawało się dobrego przykładu, za mały był wpływ wychowawczy i popieranie wartości.
Zauważmy, że kultura nie ma wartości absolutnej. Składają się na nią przecież symbole, a więc znaki dobrane arbitralnie na zasadzie wyraźnej lub milczącej umowy. Trudno więc porównywać kultury i twierdzić, że jedna jest lepsza lub gorsza od drugiej. Można dyskutować nad funkcją użytkową pewnych elementów kultury, nad łatwością jej uczenia się, propagowania i zachowywania. Jednak w takim porównywaniu łatwo ześlizgujemy się na płaszczyznę cywilizacji. Problematyczna jest np. wartość języka angielskiego, w którym pisownia znacznie różni się od wymowy, czy też wartość zapisu w piktograficznym piśmie chińskim lub japońskim w porównaniu z analitycznymi pismami narodów basenu Morza Śródziemnego. Łatwiej jest jednak oceniać wartość takich zjawisk kulturowych, jak dość monotonna muzyka japońska, arabska w porównaniu z klasycznymi muzycznymi dziełami europejskimi. Co do sztuk plastycznych natomiast malarstwo chińskie czy japońskie śmiało może konkurować z europejskim, a współczesne rzeźby afrykańskie lub malgaskie są nie mniej piękne od klasycznych rzeźb greckich. Z tego wszystkiego płynie wniosek, że żadnej kultury nie należy absolutyzować. W kulturze różnych narodów ujawniają się potencjalnie nieograniczone zdolności człowieka do wyrażania siebie. Różnice kulturowe nie powinny być ani powodem niechęci jednego narodu do drugiego, ani tym bardziej niwelowane czy monopolizowane. Prezentacja własnej kultury w obcym środowisku wnosi tam pewne odświeżenie. Przykładem może być zainteresowanie europejską muzyką klasyczną i romantyczną w Japonii, co owocuje np. wirtuozerią Japończyków na konkursach fortepianowych i skrzypcowych, w Europie zaś nawiązywanie do muzyki Wschodu.
34. Kongregacja Generalna Towarzystwa Jezusowego, obradująca w dniach 5.I—22.III.1995 r. poświęciła cały dekret 4. kulturze i odnoszeniu się do niej przez jezuitów. W numerze 87 czytamy takie zalecenie: „Winniśmy podjąć dialog, rodzący się z szacunku wobec wszystkich, a zwłaszcza ubogich, w którym podzielamy ich kulturowe i duchowe wartości i ofiarujemy własne bogactwa kultury i ducha, aby budować wspólnotę ludów ukształtowanych przez słowo Boże i ożywionych Duchem Świętym, niczym w dzień Pięćdziesiątnicy. Nasza służba wierze chrześcijańskiej nie powinna ani hamować najlepszych przejawów otaczającej nas kultury, ani też być czymś obcym, narzuconym z zewnątrz.” Chyba trudno o lepsze sformułowanie troski o kulturę, wyróżniającą plemiona i narody rozsiane po całej ziemi, skupiające ludzi „głoszących we (własnych) językach wielkie dzieła Boże” (Dz 2,11).
1 W: Naród i państwo w myśli społecznej Kościoła, red. G. Noszczyk, Katowice— Sosnowiec 2003, s. 11.
2 Tamże, s. 13.
3 Tamże, s. 15.
4 W: Codzienne pytania Antygony. Księga Pamiątkowa ku czci Księdza Profesora Tadeusza Stycznia z okazji 70. urodzin, red. A. Szóstek i A.M. Wierzbicki, Lublin 2001, s. 519.
5 Tamże, s. 518.
6 Tamże, s. 520.
7 W: Globalizacja a problem tożsamości narodowej, red. J. Broda, A. Musiał, J. Rąb, Zabrze 2004, s. 45.
8 E. Nowicka, Więź narodowa i etniczność w świecie współczesnym, w: Globalizacja a problem tożsamości narodowej, red. J. Broda, A. Musiał, J. Rąb, Zabrze 2004, s. 53.
9 Państwo i naród w dobie globalizacji, dz. cyt., s. 16.
10 Por. Arystoteles, Eth. Nic., ∆ 7, 1124a4; K 10, 1179b10; Polit., Θ 3. 1337b24—26; 5, 1339a21—25; Rhet., 3, 1424a17.
11 Por. Christian Godin, Koniec ludzkości, Kraków 2004, s. 92—93.
opr. aw/aw