Fragmenty książki "Krótko o filozofii Boga"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2004
W ostatnim rozdziale widzieliśmy, iż dla wczesnych Ojców Kościoła oczywiste zdawało się, że Bóg musi być ponadczasowy i ponadprzestrzenny. Jeśli Bóg istnieje poza przestrzenią, to nie może mieć ciała, ponieważ ciała znajdują się w przestrzeni. Ojcowie twierdzili, że Bóg jest (a) całkowicie prosty: Boga nie można było podzielić na części — Bóg był Bogiem i nie miał rąk, nóg i innych części ciała; oraz (b) całkowicie niezmienny: Bóg był zupełnie niezmienny — nie mógł być kimś innym niż Bogiem. Skoro czas dla Boga nie upływał, nie mógł On przechodzić z jednego stanu w drugi. Bóg nie był istotą pośród innych istot — Bóg, w swej całkowitej prostocie, był jednością, kompletnie niezmienną i w dużym stopniu niepoznawalną.
Boska prostota ma ogromne znaczenie, nie tak łatwo jednak ją zrozumieć. Św. Tomasz z Akwinu (1224-74) przedstawił teorię prostoty Boga, która znajduje się w centrum katolickiego rozumienia Boga. Akwinata podążył za myślą Arystotelesa (384-322 p.n.e.) i uznał materię za teoretycznie czystą możność. Każda skończona rzecz posiada zarówno akt, jak i możność. „Akt” odnosi się do obecnego stanu istnienia danej rzeczy, „możność” zaś do posiadanego przez daną rzecz potencjału bycia czymś innym lub bycia w innym niż obecnie stanie. Oto przykłady:
- Jestem człowiekiem i mógłbym zrobić filiżankę kawy.
- To jest kot i on mógłby złapać mysz.
- To jest atom i można by go rozszczepić.
Pierwsza część powyższych zdań określa czym te rzeczy są, a druga określa różne formy możliwości. Wszystkie skończone rzeczy mają szeroki wachlarz możliwości, chociaż zakres tych możliwości nie jest nieskończony. Człowiek może lub mógłby pójść na spacer, pływać, uczyć się, umrzeć, zabić, myśleć, tańczyć, ubrać się, mówić, pisać, itd., nie posiada on jednak możliwości latania o własnych siłach, podnoszenia przedmiotów siłą swego umysłu, czy podróżowania do środka ziemi, ryjąc własnym nosem.
Woda posiada możliwość, by zamienić się w lód lub parę, lecz nie może zamienić się w kaczkę. Pod pewnym względem rozróżnienie pomiędzy rzeczywistością a możnością jest kwestią definicji, św. Tomasz z Akwinu uważał jednak, że różnice występujące w zwykłym języku odzwierciedlają prawdziwe różnice między rzeczami. Zwróćmy uwagę na zaakcentowanie słów „może” lub „mógłby”: są to słowa potencjalne. Sugerują one nieurzeczywistnione zdolności, które mogłyby się urzeczywistnić w przyszłości. Zatem potencjał, siłą rzeczy, z góry zakłada czas, w którym może nastąpić jego urzeczywistnienie. Przejście od „mógłby” do „czyni” wskazuje na zmianę w podmiocie działającym.
Żaden skończony byt nie może istnieć, o ile nie jest czymś określonym, innymi słowy, o ile nie jest „urzeczywistniony”. Jest zaś urzeczywistniony w takim stopniu, w jakim istnieje. Każda rzecz, która jest „czymś”, jest rzeczywista, lecz istnienie tej rzeczy sugeruje również posiadany przez nią potencjał bycia czymś innym niż jest obecnie. Bycie skończonym wiąże się z możliwością zmiany, co z kolei łączy się z czasowością i przestrzennością. Tylko skończony byt może się rozwijać i, na przykład, zdobywać więcej wiedzy — przecież wiedzę może zdobyć tylko taki umysł, który obecnie tejże wiedzy nie posiada.
Człowiek posiada zdolność do samorozwoju, samowiedzy, itp. I to jest w człowieku doskonałe. Możliwość rozwinięcia tych zdolności jest częścią człowieczeństwa. Lepiej żeby człowiek ten potencjał posiadał niż nie posiadał, lecz według Akwinaty, lepiej być w pełni rozwiniętym niż posiadać możliwość rozwoju. Zdaniem św. Tomasza, lepiej przybyć na miejsce niż podróżować. Ujmując to inaczej, lepiej jest posiadać wszelką doskonałość niż jedynie możliwość dążenia do niej.
W ten sposób rodzi się pojęcie hierarchii rzeczywistości:
1. Na poziomie podstawowym znajduje się „czysta materia”, która charakteryzuje się czystym potencjałem bez żadnego urzeczywistnienia. Jest to po prostu surowa, chaotyczna materia pozbawiona struktury lub kształtu.
2. Na kolejnym poziomie znajduje się cały skończony wszechświat, który składa się z rzeczy rzeczywistych (ponieważ powstały z materii) i zarazem obdarzonych możnością.
3. Na poziomie najwyższym znajduje się Bóg, który jest czystą rzeczywistością pozbawioną jakiejkolwiek możności.
Opierając się na takiej hierarchii, posiadanie jakiegokolwiek potencjału jest, według św. Tomasza z Akwinu, niedoskonałością w porównaniu z Bogiem. Tylko Bóg nie posiada żadnego potencjału, gdyż jest On czystą rzeczywistością. Z takiego założenia logicznie wynika, że Bóg musi istnieć poza czasem, ponieważ czas implikuje temporalność, i nie może On posiadać ciała —Bóg nie może być utworzony z części. Wszystko, co ma związek z cielesnością, czasowością i przestrzennością (które pociągają za sobą możność) nie może dotyczyć Boga. To właśnie oznacza zawarte w opisie Boga słowo „prosty”.
Natychmiast jednak powstaje problem. Jeśli Bóg rzeczywiście jest całkowicie prosty i dlatego ponadprzestrzenny, niezmienny i wszechwiedzący, to zaiste bardzo różni się On od jakiegokolwiek stworzenia obecnego we wszechświecie. Nie tylko wszystko we wszechświecie jest stworzone, Bóg zaś jest stwórcą; nie tylko wszystko we wszechświecie jest skończone, Bóg zaś jest odwieczny; nie tylko wszystko we wszechświecie jest przestrzenne, Bóg zaś istnieje poza przestrzenią, lecz wszystko we wszechświecie istnieje w czasie, Bóg zaś istnieje poza czasem! Nie ma już chyba większych różnic. Prowadzi to do kolejnego problemu.
Znamienne jest to, że całkowicie prosty Bóg nie jest osobą, mówić więc o takim Bogu jako o nim czy o niej jest wielce mylące, ponieważ płeć (w znaczeniu gender) odnosić się może jedynie do osoby. Tak naprawdę, przeważnie nie mamy alternatywy, lecz dzieje się tak z powodu niedoskonałości naszego języka. Gdy spojrzymy wstecz na dotychczasową dyskusję, zobaczymy, że jest to mówienie o „jakimś prostym Bogu” lub nawet „tym prostym Bogu”, ponieważ „jakimś” i „tym” sugerują, że Bóg jest w pewnym sensie osobą pośród innych osób.
Jakże więc język stosowany do opisywania stworzonych, skończonych, przestrzennych i czasowych rzeczy we wszechświecie może być zastosowany w odniesieniu do Boga, który nie jest stworzony, jest odwieczny, ponadprzestrzenny i ponadczasowy? Wszystkie słowa, jakich zwykle używamy obejmują kategorie, które nie mają zastosowania w odniesieniu do Boga. Wszystkie stosowane przez nas czasowniki — na przykład: kochać, działać, myśleć, rozważać, zastanawiać się, wiedzieć, czy nawet po prostu istnieć — kryją w sobie pojęcie czasu. Bóg różni się od nas tak radykalnie, że słowa opisujące Boga nie mogą mieć tych samych co zwykle znaczeń.
Prawdopodobnie słusznie mówi się o św. Tomaszu z Akwinu jako o największym teologu Kościoła chrześcijańskiego, a jego głównym zainteresowaniem było zagadnienie: jak język, którym posługuje się Kościół, może mieć zastosowanie do Boga, który tak bardzo, bardzo od nas się różni? Największym osiągnięciem św. Tomasza było ukazanie, że zastosowanie takiego właśnie języka w odniesieniu do Boga jest rzeczywiście uzasadnione. Byli tacy, którzy opowiadali się za via negativa, twierdząc, że nie można o Bogu mówić zdaniami twierdzącymi, ponieważ, gdyby wypowiedzieć jakiekolwiek zdanie twierdzące, ograniczyłoby to Boga poprzez wyeliminowanie zdania przeciwnego. Jednak św. Tomasz z Akwinu odrzucił takie podejście, gdyż przyjęcie via negativa wiązało się z całkowitą odmową użycia jakiegokolwiek pozytywnego języka w odniesieniu do Boga. Św. Tomasz był realistą w swym twierdzeniu, że język opisujący Boga jest prawdziwy, ponieważ odpowiada rzeczywistości Boga; Tomasz był również przekonany, że można mówić o Bogu, używając zdań twierdzących (positively) — jednakże w bardzo specyficzny sposób.
Św. Tomasz z Akwinu dużo korzystał z filozofii Arystotelesa — którego pisma dopiero niedawno wprowadzili w świat Zachodu filozofowie islamscy badający je od lat — i połączył on filozofię arystotelesowską z myślą biblijną. Od tamtej pory myśl katolicka zdominowana jest przez zapoczątkowane przez św. Tomasza scholastyczne ujęcie filozofii.
Św. Tomasz z Akwinu twierdził, że język dzieli się na trzy kategorie:
Jednoznaczny język występuje wówczas, gdy stosowane słowa posiadają zasadniczo to samo znaczenie w różnych sytuacjach. Zatem, jeśli dziewczyna mówi, że kocha swojego chłopaka, matkę, psa, to — choć słowo „kochać” posiada inne znaczenie w każdym z powyższych przypadków i choć miłość może być inna —między zastosowaniem słowa „kochać” w każdym z tych przypadków istnieje podobieństwo.
Św. Tomasz stanowczo twierdził, że jednoznaczny język nie może mieć zastosowania w odniesieniu do Boga, gdyż oznaczałoby to, że Bóg jest stworzony, skończony, czasowy i przestrzenny — jak ludzie. Całkowicie prostego Boga nie można opisywać w taki sam sposób, jak opisuje się czasowe i przestrzenne stworzenia. Język jednoznaczny do tego się nie nadaje.
Język wieloznaczny występuje wówczas, gdy to samo słowo użyte w dwóch różnych sytuacjach posiada zupełnie inne znaczenie. Oto kilka przykładów:
1. Łowiłem ryby i trafiła mi się tylko jedna kilka [rodzaj ryby], a zazwyczaj łapię kilka ryb.
2. Po podwórku spacerowały kurki. Wczoraj w lesie zbierałem kurki. W moim wodociągu zepsuły się wszystkie kurki.
3. W tej rzece nie było wielkiego suma. Suma dwóch liczb wynosi 24. W tym kościele suma odprawiana jest w niedzielę o godzinie 12:00.
W powyższych przypadkach to samo słowo użyte jest na dwa (lub trzy) różne sposoby. Gdyby język odnoszący się do Boga był wieloznaczny, dla nas nie posiadałby on żadnej treści. Może wiem czym jest brzeg rzeki [river bank], nic mi to jednak nie mówi o banku [bank], który pożycza pieniądze. Jeśli brak jest związku pomiędzy naszym rozumieniem miłości a tym, co znaczy, że Bóg „kocha”, to nie mamy pojęcia, co to znaczy, że Bóg „kocha”. Dlatego św. Tomasz z Akwinu odrzuca język wieloznaczny w odniesieniu do Boga, gdyż byłby on pozbawiony treści.
Język analogii występuje wówczas, gdy istnieje jakiś związek pomiędzy słowami użytymi w jednym znaczeniu lub użytymi w innym. Taki język nie jest ani jednoznaczny, ani wieloznaczny. Oto przykład użyty przez samego św. Tomasza:
1. Byk jest zdrowy.
2. Mocz byka jest zdrowy.
W czasach pisarstwa św. Tomasza z Akwinu, lekarze sądzili, że można wywnioskować coś na temat zdrowia zwierzęcia lub osoby, patrząc na mocz. Tak dzieje się i dzisiaj, gdy bada się mocz celem sprawdzenia, czy dana osoba brała narkotyki, ma cukrzycę lub czy kobieta jest w ciąży. Według św. Tomasza, jeśli lekarze zbadali próbkę moczu i okazało się, że jest ona zdrowa, to mogli na tej podstawie wywnioskować, że, skoro mocz pochodzi od byka, to i byk jest zdrowy. Zdrowie moczu różniło się od zdrowia byka, mimo to był między nimi związek, gdyż to ostatnie było źródłem tego pierwszego.
Weźmy inny przykład:
1. Bóg jest dobry.
2. Sara jest dobra.
Wiemy już, że słowo „dobry” zastosowane w odniesieniu do Boga, nie może oznaczać tego samego, choćby na olbrzymią skalę, co oznacza w odniesieniu do Sary. Stwierdzenie, że może ono oznaczać to samo, byłoby stwierdzeniem, że język jednoznaczny może być stosowany w odniesieniu do Boga — a to jest niemożliwe. Bez trudu rozumiemy co znaczy stwierdzenie, że Sara jest dobra. Sara jest stworzeniem czasowym i przestrzennym i nasz język wyraża to, co oznacza, że ona jest dobra. Wiemy ponadto, że pomiędzy Sarą a Bogiem istnieje związek. Według św. Tomasza z Akwinu związek ten określony został przez jego „Pięć Dróg”: pięć zaproponowanych przez niego argumentów, które w jego przekonaniu wykazywały racjonalność twierdzenia, że Bóg istnieje (w późniejszym rozdziale przyjrzymy się pochodzeniu jednego z tych argumentów). Skoro Bóg wszystko stworzył, to między Nim a Sarą istnieje bezpośredni związek, podobny do związku pomiędzy bykiem a jego moczem.
Prawdą zatem jest twierdzenie, że „Bóg jest dobry”, ponieważ musi On posiadać, w minimalnym stopniu, to co niezbędne dla wytworzenia dobra w Sarze. Jest to, zgodnie z poglądami św. Tomasza z Akwinu, analogia atrybucji. Nie oznacza to jednak, że dobroć Boga jest taka jak dobroć Sary. Bóg nie jest podmiotem moralnym; Bóg nie jest w możności — dobroć Boga, czymkolwiek by była, wyjaśnia dobroć Sary, tylko tyle możemy jednak ustalić.
Dobrze ujmuje to doskonały przykład Briana Daviesa OP:
1. Piekarz jest dobry.
2. Chleb jest dobry.
Piekarz jest dobrym piekarzem, ponieważ piecze dobry chleb, a istnienie chleba zależy od piekarza. Chleb jest dobry, ponieważ jest chrupiący i smaczny — jednak to, że piekarz jest dobry nie oznacza, że jest on chrupiący i smaczny!
Istnieje jednak inny typ analogii: analogia proporcji. Św. Tomasz uważał, że wszystkie gatunki stworzeń zostały obdarzone własną naturą. Tak więc, mewy, koty, konie, wombaty, ludzie i aniołowie — każde z nich posiada charakterystyczną dla siebie naturę, a natura Boga również jest charakterystyczna. To, co dla mewy znaczy być dobrą mewą, dla kota być dobrym kotem, dla osoby być dobrą osobą i dla Boga być dobrym Bogiem — jest inne w każdym z tych przypadków.
Kiedy mówimy, że coś jest dobre, mówimy, że jest dobre zgodnie z naturą bycia tym czym jest. Zatem:
- dla mewy być idealnie dobrą oznacza, że jest ona idealnie tym, czym ma być mewa;
- dla wombata być idealnie dobrym oznacza, że jest on idealnie tym, czym ma być wombat;
- dla człowieka być idealnie dobrym oznacza, że jest on idealnie tym, czym ma być człowiek; i
- dla Boga być idealnie dobrym oznacza, że Bóg jest idealnie tym, czym ma być Bóg.
W przypadku trzech pierwszych przykładów, wszystkim może „zabraknąć” tego, co oznacza być daną rzeczą. Wszystkie pozostają w możności i nie muszą być idealnie dobre. Mewa może nie mieć oka, wombat nogi, człowiek może być ułomny moralnie lub fizycznie. Jednakże Bóg będąc całkowicie prosty, ponadczasowy i ponadprzestrzenny, nie może być innym niż tym, czym ma być Bóg. Bóg, zatem, musi być idealnie dobry — lecz oznacza to nie więcej niż stwierdzenie, że Bóg musi być idealnie tym, czymkolwiek ma być Bóg; nie mówi nam to zupełnie nic o tym, czym ma być Bóg. Treść tego stwierdzenia jest bardzo ograniczona. Przede wszystkim powiedzieć, że Bóg jest idealnie dobry, nie znaczy powiedzieć, że Bóg jest podmiotem moralnym (moral agent): Bóg nie jest dobry w taki sam sposób, jak my jesteśmy dobrzy. Po pierwsze, św. Tomasz odrzuca ideę Boga jako podmiotu moralnego, ponieważ nie ma żadnego standardu moralności niezależnego od Boga; po drugie, Bóg będąc całkowicie prosty, nie może być inny niż Bóg. Twierdzenie, że „Bóg jest dobry” oznacza zatem, że Bóg jest metafizycznie idealny: Bóg jest idealnie tym, czymkolwiek ma być Bóg i — zgodnie z analogią proporcji — nie oznacza to nic ponad to.
Wielkim osiągnięciem teorii analogii św. Tomasza z Akwinu było ukazanie, w jaki sposób można, zgodnie z prawdą, zastosować język w odniesieniu do Boga. Ma to jednak ogromną cenę. Można powiedzieć, że język opisujący Boga naprawdę może być zastosowany w odniesieniu do Boga, lecz nie wiemy, co oznacza ten język, gdy się go tak stosuje. Możemy co najwyżej powiedzieć, że:
1) zgodnie z analogią atrybucji, Bóg posiada wszystko, co jest potrzebne do stworzenia dobra w, przykładowo, mewach, wombatach i ludziach — nie wiemy jednak, co znaczy, że Bóg jest w taki sposób dobry; i
2) zgodnie z analogią proporcji, to prawda, że Bóg jest dobry, w sposób właściwy dla Boga poprzez to, że Bóg jest idealnie tym, czym Bóg ma być. Nie wiemy jednak, jaki sposób bycia dobrym jest dla Boga właściwy.
Św. Tomasz z Akwinu zdecydowanie wierzył w istnienie Boga, był jednak w najwyższym stopniu agnostykiem co do natury Boga. Św. Tomasz twierdził, że możemy wiedzieć, że Bóg jest, nie wiemy jednak czym Bóg jest. Nie możemy znać natury Boga, nie możemy wiedzieć, jaki Bóg jest w Swej naturze lub istocie. Nie możemy wiedzieć, co dla całkowicie prostego Boga oznacza istnieć; a jeszcze mniej możemy wiedzieć, co dla takiego Boga oznacza stwarzać, kochać czy cierpieć. Możemy wiedzieć, że Bóg nie znajduje się ani w czasie, ani w przestrzeni: możemy poznać pewne negatywne stwierdzenia na temat Boga. Nie można jednak nie zauważyć, że — choć prawdą jest, zgodnie z tym poglądem, że Bóg kocha, działa, stwarza i jest dobry — nie wiemy, co oznaczają te określenia, gdy stosuje się je w odniesieniu do Boga.
Taki wniosek dla większości ludzi może być zaskakujący. Gdyby zapytać świeckiego katolika, co oznacza stwierdzenie: „Bóg mnie kocha”, z wszelkim prawdopodobieństwem odpowiedziałby on, że oznacza ono, iż Bóg, który jest Duchem, kocha go tak jak ojciec kocha swe dzieci, tyle że bardziej. Będzie to, innymi słowy, założenie, że można stosować język jednoznaczny w odniesieniu do Boga. Teologia katolicka stanowczo temu zaprzecza. Bez wątpienia prawdą jest, że Bóg nas kocha, nie wiemy jednak co dla Boga oznacza, że nas kocha.
Analogia może ukazać w jaki sposób można, zgodnie z prawdą, zastosować język w odniesieniu do Boga, niewiele w tym jednak treści. Lepszym sposobem mówienia o całkowicie prostym Bogu może być zastosowanie metafory. Chrześcijaństwo posiada bogaty zasób metafor, z których korzysta, mówiąc o Bogu. Bóg jest potężnym królem, skałą, winną latoroślą, pasterzem, kurą, twierdzą warowną. Potęgą metafor jest to, że nikt nie traktuje ich dosłownie — jeśli ktoś mówi: „Bóg jest moją skałą”, nikt nie jest na tyle niemądry, by spytać: „wapieniem czy piaskowcem?”.
Janet Martin Soskice znakomicie opisuje zastosowanie metafory. Soskice jest realistką, lecz realistką szczególnego rodzaju, ponieważ odrzuca ona to, co określa mianem naiwnego realizmu: mianowicie, że język opisujący Boga może być rozumiany w taki sam sposób, jak inny ludzki język. Naiwny realista twierdziłby zatem, że zdanie „Bóg jest rozgniewany” lub „Bóg przechadza się po ogrodzie” powinno być rozumiane dokładnie tak samo, jak gdyby Bóg był człowiekiem. Zdaniem Soskice jest to niedorzeczne. Bóg, będąc całkowicie prosty, nie może ulegać nastrojom lub przechadzać się po ogrodzie. W rzeczywistości, podobnie jak św. Tomasz z Akwinu, odrzuca ona język jednoznaczny. Zamiast tego Soskice opowiada się za krytycznym realizmem.
Krytyczny realista twierdzi, że najlepiej mówić o Bogu za pomocą metafor, które rzeczywiście odnoszą się do Boga, lecz Boga nie opisują. Są one sposobem wskazywania ku transcendentnemu Bogu i bardzo w tym pomagają, nie można ich jednak zredukować do języka jednoznacznego. Mówienie o Bogu jako o królu, skale, winnej latorośli i pasterzu daje pewne wyobrażenie o tym, jaki jest Bóg, lecz powstrzymuje się od opisywania Boga takim, jakim jest.
Soskice stwierdza podobieństwo pomiędzy metaforami w religii a metaforami w nauce. Naukowcy mówią o świetle jakby było falą, a przecież nią nie jest. Mimo to, może to być przydatny sposób opisywania światła. Podobnie Bóg nie jest skałą ani pasterzem, lecz taki sposób wyrażania może pomóc wierzącemu w zrozumieniu czegokolwiek z tego, czym Bóg jest. Nawet w zwykłym języku stosowane są bogate metafory, których nie należy rozumieć dosłownie. Zdania takie jak: „Moja miłość jest jak czerwona, czerwona róża”, „Wyszła z gabinetu dyrektora z podwiniętym ogonem” lub „Wkroczył do sali konferencyjnej z podniesionym czołem” — mogą być prawdziwe (lub fałszywe), lecz niedosłowne.
Metafory są potężnym narzędziem, pojawia się jednak problem jak zdecydować, które z nich prawdziwie odnoszą się do Boga. Na przykład, coraz więcej ludzi pragnie odnosić się do Boga zarówno jako do matki, jak i ojca. Można by spytać: jak rozstrzygnąć, czy jest to prawdziwe odzwierciedlenie rzeczywistości Boga, czy nie? Oczywiście, ogromną rolę odegrać może waga tradycji Kościoła, jednak wyłącznie to, że uznaje się metafory za prawdziwe, nie oznacza, że są one prawdziwe w sensie realistycznym. Wraz z upływem czasu może też zmieniać się znaczenie metafor — chociaż znaczeń tych można się nauczyć. Na przykład, wiele osób zrozumiałoby, co znaczy określenie Boga mianem pasterza, nawet gdyby nigdy pasterza nie spotkało.
Ci, którzy twierdzą, że istnieje całkowicie prosty, ponadczasowy i ponadprzestrzenny Bóg i stwórca — są realistami. Utrzymują oni, że zdanie „Bóg istnieje” jest prawdziwe, ponieważ odpowiada ono istnieniu substancji niezależnej od wszechświata, która go stwarza i którą poprawnie określić można mianem „Bóg”. Oczywiście możliwe jest, że oni się mylą i że żadna taka substancja nie istnieje — jako realiści filozoficzni musieliby być skłonni przyznać się do możliwości błędu. Ich język odnoszący się do całkowicie prostego Boga jest spójny i to, co o tym Bogu mówią, łączy się z sobą, lecz nie ta spójność sprawia, że zdanie „Bóg istnieje” jest prawdziwe.
Kiedy opisujemy Boga słowami, nie mogą one mieć tego samego znaczenia, co w odniesieniu do rzeczy lub ludzi we wszechświecie. Język odnoszący się do ponadczasowego Boga musi być albo językiem analogii, albo językiem metafory. Osoba wierząca może twierdzić, że wypowiada prawdziwe zdania dotyczące Boga, nie mając pełnej wiedzy na temat tego, co oznacza, że te zdania są prawdziwe, gdy stosuje się je w odniesieniu do Boga.
Z tego wynika, że czytając Biblię, należy ją interpretować, pamiętając o powyższym. Stwierdzenie, że całkowicie prosty Bóg zmienia swe Boże zdanie, jest stwierdzeniem metaforycznym. Całkowicie prosty Bóg nie może ulec żadnej zmianie, gdyż Bóg nie może być inny niż jest. Stwierdzenie, że Bóg jest zagniewany, że posiada wiedzę lub że kocha — nie oznacza tego samego, co wówczas, gdy słowa te odnoszą się do ludzi. Bóg, będąc ponadczasowym, nie może doświadczać emocji. W niebie nie ma czasoprzestrzennych pałaców. Niebo jest ponadczasowe i nie może istnieć niebiańska wspólnota, jeśli nie ma tam czasu (zagadnienie to będzie omawiane w rozdziale na temat życia wiecznego). Zgodnie z tym poglądem, Bóg nie może cierpieć, bowiem cierpienie jest ograniczeniem i nie może odnosić się do Boga, ponieważ Bóg jest całkowicie prosty. Dlatego Biblia powinna być interpretowana przez kapłana lub osobę wykształconą, która potrafi zrozumieć, w jaki sposób język Biblii odnoszący się do Boga ma być rozumiany w świetle tradycji Kościoła.
W następnym rozdziale zobaczymy, że nie wszyscy uznają takie ujęcie Boga. Niektórzy uważają, że cena, jaką trzeba zapłacić za transcendencję Boga jest zbyt wysoka.
a) Co oznacza stwierdzenie, że Bóg jest całkowicie prosty?
b) Opisz, co to znaczy, że całkowicie prosty Bóg jest dobry.
c) Gdyby język odnoszący się do Boga był zupełnie wieloznaczny, co by to oznaczało?
d) Czy można by nawiązać osobistą relację z ponadczasowym Bogiem?
e) W Biblii zastosowano wiele metafor do opisania Boga. Znajdź dwie metafory dotyczące Boga, które twoim zdaniem nie mogą być potraktowane dosłownie i wyjaśnij, co twoim zdaniem one znaczą.
opr. mg/aw