Fragmenty książki "Nazwać Boga"
|
Teksty Paula Ricoeura NAZWAĆ BOGA ISBN: 978-83-7505-591-7 |
|
Zwracam się wprost ku końcowi tego rozważania i pytam: jaki rodzaj filozofii czyni ze świadectwa problem? Odpowiadam: filozofia, dla której zagadnienie absolutu jest zagadnieniem sensownym; filozofia, która domaga się dołączenia do idei absolutu doświadczenia absolutu; filozofia, która nie znajduje ciężaru gatunkowego tego doświadczenia ani w przykładzie, ani w symbolu.
Napotkałem tę filozofię w dziele Jeana Naberta, wedle mej wiedzy jedynym, które rozwinęło temat hermeneutyki absolutu i świadectwa (Pragnienie Boga, księga III, „Metafizyka świadectwa i hermeneutyka absolutu”)2. Poniższe rozważania inspirują się tym dziełem, którego lekturze towarzyszyły bardziej osobiste zainteresowania semantyczne, epistemologiczne i egzegetyczne.
Filozofia, dla której zagadnienie absolutu jest zagadnieniem sensownym Jeśli świadectwo ma być problemem filozoficznym, a nie tylko, jak to powiemy, prawnym, a nawet historycznym, to o tyle, o ile słowo to nie ogranicza się do wskazywania opowieści świadka, który relacjonuje to, co widział, lecz stosuje się do słów, do dzieł, do działań, do życia, które jako takie, w samym środku doświadczenia i historii, poświadczają pewną intencję, natchnienie, ideę, przekraczające doświadczenie i historię. Filozoficzny problem świadectwa jest problemem świadectwa o absolucie; dokładniej: absolutnego świadectwa o absolucie. Zagadnienie to jest sensowne tylko wówczas, gdy dla świadomości absolut ma sens. Otóż ma ono sens poza krytyką argumentu ontologicznego i dowodów istnienia Boga, poza fiaskiem onto-teologii, jeżeli refleksja, poprzez ascezę tyleż intelektualną co moralną, jest zdolna wznieść świadomość siebie do „źródłowej afirmacji”, która byłaby naprawdę absolutną afirmacją absolutu.
Źródłowa afirmacja ma wszelkie znamiona absolutnej afirmacji absolutu, lecz nie może wyjść poza czysto wewnętrzny akt, niezdolny do wyrażenia się na zewnątrz, ani nawet do utrzymania się wewnątrz. Źródłowa afirmacja ma w sobie coś nieskończenie zaczątkowego i dotyczy jedynie idei, którą „ja” tworzy sobie o sobie samym. Dla filozofii refleksji owa źródłowa afirmacja żadnym prawem nie stanowi doświadczenia; jakkolwiek numerycznie tożsama w każdym [człowieku] z rzeczywistą świadomością, jest ona aktem, który dokonuje zaprzeczenia ograniczeń dotykających indywidualnego losu. Jest ogołoceniem. Przez ogołocenie refleksja kieruje się na spotkanie przypadkowych znaków, którym absolut w swej wspaniałomyślności pozwala się zeń ukazać. Owo ogołocenie nie jest wyłącznie etyczne, lecz spekulatywne. Skoro myślenie o tym, co nieuwarunkowane, straciło wszelkie oparcie w transcendentnych przedmiotach metafizyki, skoro wyrzekło się ono wszelkich obiektywizacji narzucanych przez rozum, wówczas wymóg absolutu, sprowadzony do zgłębiania aktu immanentnego w stosunku do każdego z naszych działań, jest gotowy do czegoś takiego jak doświadczenie absolutu w świadectwie.
Filozofia, która nie znajduje ciężaru gatunkowego tego doświadczenia ani w przykładzie, ani w symbolu
Dlaczego właściwie przykład nie miałby pełnić owej roli doświadczenia absolutu? Czyż „wzniosłość” u Kanta nie dostarcza nam wzorca czci, która poprzez przykładowe działanie jakiegoś bohatera życia moralnego kieruje się na samo źródło tych znamienitych czynów? Przynajmniej z dwóch powodów pojęcie przykładu rozmija się z pojęciem świadectwa.
W przykładowym działaniu poszczególny przypadek ustępuje w obliczu reguły, osoba — wobec prawa. Świadomość powiększa się jedynie o samą siebie i o normę, którą już zawierała. Przykładowość przykładu nie jest ujawnieniem się źródłowej afirmacji.
Co ważniejsze, wzniosłe przykłady moralne łączą naszą cześć z porządkiem moralności. Otóż napotkanie zła w nas i poza nami otwiera przed nami przepaść tego, co nie do usprawiedliwienia, czyli tego, co stanowi wyjątek od wszelkiej próby usprawiedliwienia nie tylko poprzez normę, lecz poprzez słabość normy. To, co nie daje się usprawiedliwić, zmusza do zrzeczenia się wszelkiej cupido sciendi, która przenosi refleksję na próg teodycei. To osta- teczne ogołocenie przygotowuje refleksję do gromadzenia sensu zupełnie przypadkowych zdarzeń bądź czynów, które poświadczałyby, iż to, co nie do usprawiedliwienia, zostało tu i teraz przezwyciężone. Owo poświadczenie nie może się sprowadzać do ilustracji tych norm, które zostały zakwestionowane przez to, co nie daje się usprawiedliwić. Dla naszego odrodzenia, przyznanie się do zła wymaga czegoś więcej niż przykładów wzniosłości. Jest oczekiwaniem słów, a zwłaszcza działań, które byłyby działaniami absolutnymi w tym sensie, że korzeń tego, co nie do usprawiedliwienia, zostałby przez nie bezspornie i jawnie wyrwany.
Te same powody, które decydują o rozminięciu się przykładu i świadectwa, stanowią również o oddaleniu symbolu od świadectwa. Przykład jest historyczny, ale jako pojedynczy przypadek ustępuje w obliczu reguły. Symbol nie ustępuje równie łatwo. Jego podwójny sens, jego nieprzejrzystość czynią go niewyczerpalnym i sprawiają, że nie przestaje on dawać do myślenia. Lecz brakuje mu — lub może brakować — historycznej gęstości. Jego sens jest ważniejszy od jego historyczności. Jako taki stanowi on raczej kategorię twórczej wyobraźni. Absolutne świadectwo, przeciwnie, w swej konkretnej jednostkowości daje prawdzie rękojmię, bez której jej autorytet pozostaje w zawieszeniu. Każdorazowo jednostkowe świadectwo udziela sankcji rzeczywistości ideom, ideałom, sposobom bycia, które symbol nam przedstawia i przed nami odkrywa jedynie jako nasze najbardziej własne możliwości.
Ale widać natychmiast ogrom paradoksu, który wywołuje filozofia świadectwa: „Czy mamy prawo — pytał Nabert w Eseju o Złu3 — nadać absolutny charakter pewnemu momentowi historii?” (s. 148). Jak właściwie połączyć wewnętrzność źródłowej afirmacji oraz zewnętrzność czynów i egzystencji, o których mówi się, że świadczą na rzecz absolutu? Rozwiązaniem tego paradoksu zajmuje się hermeneutyka świadectwa.
Będziemy się trzymać takiego porządku: w drugiej części wyjdziemy od potocznego pojęcia świadectwa i zastosujemy doń metody analizy semantycznej. W ten sposób postaramy się ustanowić granice warunków znaczeniowych, bez których nie może być mowy o świadectwie. Owych warunków znaczeniowych nie można znieść, lecz muszą one być zachowane w późniejszym pojęciu absolutnego świadectwa.
W trzeciej części odwołamy się do egzegezy świadectwa u biblijnych proroków i w Nowym Testamencie. Za pośrednictwem tej nowej metody spróbujemy zdać sprawę ze zmiany znaczenia, poprzez którą przechodzi się od świadectwa w sensie potocznym do świadectwa w sensie prorockim i kerygmatycznym. Równocześnie zastanowimy się, czy i w jaki sposób warunki znaczeniowe, które określają potoczne pojęcie świadectwa, są podjęte w tym nowym znaczeniu.
W czwartej części, dysponując już tą podwójną analizą, powrócimy do początkowego paradoksu, który dał impuls temu dociekaniu, i zdefiniujemy tytułową filozoficzną hermeneutykę świadectwa. Głównym tematem tej części będzie powiązanie źródłowej afirmacji i świadectwa pod znakiem inter- pretacji.
1 Podstawa przekładu: P. Ricoeur, „L'herméneutique du témoignage (1972)”, [w:] tenże, Lectures 3. Aux frontieres de la philosophie, Éditions du Seuil, 2006 (19941), s. 105-137.
2 Jako że wciąż nie istnieje polski przekład wymienionej pracy J. Naberta, wszystkie odniesienia w tekście odsyłają do jej francuskiego wydania: Le désir de Dieu, Philosophie de l'Esprit, Paris 1966 [przyp. tłum.].
3 Odniesienia w tekście dotyczą wydania francuskiego: Essai sur le Mal, Paris 1955 [przyp. tłum.].
opr. ab/ab