Maria zaś siedziała w domu

Homilia / rozważanie na V niedzielę Wielkiego Postu, rok A

Mówienie o wierze w zmartwychwstanie i życie wieczne może być stosunkowo łatwe. Przychodzi jednak czas, gdy te słowa trzeba zweryfikować.

Kiedy lewica, aby zbić kapitał polityczny, po raz kolejny chciała nas uszczęśliwiać prawem do aborcji i eutanazji, dziennikarze (trzeba im za to podziękować) zamiast rozmawiać z politykami, udali się z kamerami i mikrofonami do hospicjów. Pokazali ludzi cierpiących, stojących w obliczu śmierci, ale zarazem spokojnych, wręcz promieniujących pokojem serca. Zaprowadzili nas tam, gdzie człowiek, choć cierpi i umiera, to jednak każdą chwilę przeżywa z wiarą, otoczony ludzką miłością, troskliwą opieką i modlitwą.

O tym jaka jest nasza wiara, bardzo często dowiadujemy się w obliczu choroby i śmierci. Jak Maria z dzisiejszej Ewangelii. Kiedyś widzieliśmy ją siedzącą u stóp Pana, wówczas gdy Marta krzątała się wokół spraw domu. Także teraz Marta jest tą, która nie potrafi usiedzieć w miejscu, wybiega na spotkanie Jezusa, opowiada co się stało, mówi „co by było, gdyby...", ale zarazem daje dowód wielkiego zaufania do Niego: „Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga". Maria natomiast siedzi w domu i cała jest pogrążona w smutku. Ta, która siedziała u stóp Pana, rozważała Jego słowo, „wybrała lepszą cząstkę", zdaje się być zagubiona w obliczu śmierci. Dopiero wieść o przyjściu Jezusa podrywa ją z miejsca i prowadzi ku Temu, który może ją pocieszyć po stracie brata.

Jak dziwnie odwracają się role tych dwóch kobiet. Marta, skarcona kiedyś za swój pragmatyzm, okazuje zdecydowanie więcej zaufania. Właściwie jest pewna tego, co się wydarzy. O zmartwychwstaniu mówi jak o czymś zupełnie oczywistym i to pozwala jej pokonać smutek związany ze śmiercią. Maria staje wobec Jezus ze swoim wyrzutem: „gdybyś tu był..."

Jaka jest nasza wiara w zmartwychwstanie? Niełatwo dać odpowiedź na to pytanie. Warto się jednak nad nim zastanawiać.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama