Homilia na 8 niedzielę zwykłą, rok A
Mało która Ewangelia jest tak sprzeczna z duchem naszych czasów, jak ten dzisiejszy fragment. Brzmi on dzisiaj jak herezja lub romantyczna poezja.
Wczasach gdy potrzebujemy coraz więcej pieniędzy, Jezus zrównuje je z bezwartościową, uschłą trawą. Czy to nie podważa zdrowego rozsądku i fundamentów ładu społecznego? Ale Jezus wcale nie jest przeciw pieniądzom jako takim, tylko przestrzega przed niewłaściwym ich traktowaniem i używaniem. Pieniądz jest bardzo dobry jako sługa, natomiast bezwzględny i okrutny jako pan. Wszystko zależy od jednego: czy pieniądze służą nam, czy też może my służymy pieniądzom.
Jest to kwestia zasadnicza: czym są dla nas pieniądze? Jeśli tylko środkiem płatniczym i siłą nabywczą różnych dóbr, to nie ma problemu. Właśnie taka jest i powinna być rola pieniądza. Mają one służyć nam w nabywaniu rzeczy potrzebnych do życia, pomagać osiągnąć szczęście, stwarzać możliwość zaspokajania swoich życiowych potrzeb i aspiracji. Jezus nie ma nic przeciw pieniądzom, jeśli występują w takiej roli.
Mało tego: Jezus szanuje pieniądze i docenia ich znaczenie. Do tego stopnia, że połowa przypowieści ewangelicznych porusza zagadnienie pieniędzy albo przynajmniej zawiera w sobie ten motyw. Pieniądze bowiem traktujemy bardzo poważnie, nikt z nich nie żartuje, każdy je szanuje, dba o nie, oszczędza i pomnaża. I tak powinno być: jest to wzór odniesienia dla innych dziedzin, dóbr i postaw wobec życia - żeby traktować je z taką samą zapobiegliwością, powagą, odpowiedzialnością i troską jak swoje pieniądze.
Sprzeczność między pieniędzmi g a wiarą i życiem pojawia się wówczas, gdy pieniądz traci i odchodzi od swojej właściwej, naturalnej funkcji, a mianowicie, gdy staje się samoistnym celem, a nie tylko środkiem do celu; gdy staje się jakimś sztucznym miernikiem wartości człowieka i zaczyna decydować o naszym poczuciu własnej godności, zaczyna kształtować nasze życie, wpływać na to, kim jesteśmy i jak traktujemy samych siebie i innych ludzi. Wtedy pieniądz zaczyna nami rządzić, a do tego nie wolno dopuścić.
Dostrzegamy wówczas dziwny paradoks: im więcej mamy pieniędzy, tym bardziej zaczyna nam ich brakować. Dostrzegamy też ze zgrozą, że wbrew różnym obietnicom i nadziejom, pieniądz wcale nie daje automatycznie szczęścia. I że na dodatek są rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze, nawet za największe skarby świata. Właśnie to chce nam powiedzieć Chrystus, by oszczędzić nam przykrych rozczarowań: uważajcie, w czym pokładacie nadzieję i gdzie upatrujecie sensu i wartości swojego życia. Jeśli w pieniądzach - jesteście zagrożeni.
opr. mg/mg