Homilia na 11 niedzielę zwykłą, rok B
Przypowieść jest językiem dziecka. Przemawia do wyobraźni, aby poruszyć serce.
Jednym z bardzo mocnych przeżyć mojego dzieciństwa była pierwsza w życiu wizyta w filharmonii. Zdarzało mi się słuchać muzyki poważnej wcześniej, ale spotkanie z nią na żywo niezwykle poruszyło moje serce. Gdy wieczorem leżałem w łóżku, zacząłem słyszeć koncert raz jeszcze. Mało tego, odkryłem, że koncert żyje we mnie własnym życiem i do tego jakby zależnym ode mnie. To nie był „wewnętrzny magnetofon", ale serdeczny zestaw „mały kompozytor". Byłem za bardzo nieśmiały, aby opowiedzieć o tym komukolwiek. A cały talent wykorzystałem tylko do dyrygowania wyobrażaną sobie orkiestrą.
Jeśli jeden koncert mógł tak poruszyć i przemienić serce małego dziecka, to o ileż bardziej może dokonać tego Słowo Boga. Jego słowo jest jak ziarno, z całym wewnętrznym dynamizmem życia. Problemem jest tylko to, byśmy byli jak ziemia żyzna zdolna je przyjąć.
Przypowieść jest językiem dziecka. Przemawia do wyobraźni, aby poruszyć serce. On chce dotrzeć do naszej głębi, właśnie tam, gdzie jest ukryta nasza niewiara, lęk przed miłością, paraliżująca nieśmiałość. Właśnie tam, w dziecięcym sercu, w tym miejscu serca, gdzie nie mamy poczucia, że jesteśmy kimś i do czegoś doszliśmy, właśnie tam chce nasz Kochany Tato powiedzieć: „Daję ci królestwo, daję ci moją miłość, daję ci prawdziwe życie". I nie chce robić tego wyjątkowo. Jest Siewcą, który chce siać codziennie. Do ciebie należy to, byś codziennie to dobre ziarno przyjmował.
A jeżeli patrzysz na to, co wyrosło z twojego spotkania z Bogiem, i widzisz uschłe drzewo, które tylko może wspominać dawną świetność i swój upadek... Jeśli drzewo twojego życia nie jest już schronieniem dla nikogo i na dobrą sprawę nadaje się tylko na spalenie to Tato - Siewca ma dla ciebie nowe ziarno swojego słowa: „Ja jestem Panem, który zieloność daje drzewu suchemu. Ja, Pan, rzekłem i to uczynię".
opr. mg/mg