Homilia / rozważanie na 1 niedzielę adwentu, rok B
Jednym z wezwań, które należą do najważniejszych zadań Kościoła, jest przezwyciężanie barier, które buduje się, by odseparować sprawy wiary od codziennego życia
Chociaż w ludziach głęboko i odpowiedzialnie przeżywających swoją wiarę rodzi to jakiś sprzeciw, a czasem i protest, wciąż nie brakuje tych - również wierzących - którzy mają zupełnie niezrozumiałe przekonanie, że tego, co dotyczy wiary, nie należy łączyć z niektórymi, a być może i z większością, spraw codziennego życia.
A „troska o wszystko" to przecież, w najszerszym tych słów znaczeniu, zachęta, by całe ludzkie życie i wszystkie jego sprawy czynić i przeżywać z myślą o Bogu. To właśnie jest czuwanie, o jakim mówi nam dziś Ewangelia. Nie chodzi tu o chwile, kiedy z większym zaangażowaniem oddajemy się jakiejś sprawie i kontrolujemy, jak się rzeczy mają, ale o codzienną postawę gotowości i czuwania, która w gruncie rzeczy jest otwarciem się na przychodzącego Pana. Nie jest to bowiem czuwanie połączone z lękiem. Jest w nim radość z Jego przyjścia, gdyż jest ono spełnieniem nadziei, a obecność Pana napełnia każdego prawdziwą radością i przynosi pokój.
Czas Adwentu uświadamia nam, że przyjście Pana nie dzieje się w sferze abstrakcji. Nie jest ono jedynie wewnętrznym przeżyciem człowieka wierzącego. Adwent dotyka życia w jego najbardziej namacalnych wymiarach. Począwszy od tego najważniejszego oczekiwania - Maryi i Józefa, poprzez oczekiwanie Jana na pustyni, aż po każde oczekiwanie Boga, które rodzi się w sercu ludzi naszego czasu - dzieci podążających z lampionami na Roraty i dorosłych, którzy - niejednokrotnie z lękiem - zadają sobie pytanie, jakie będą te święta...?
Spróbujmy przenieść te wszystkie adwentowe przeżycia na sprawy codziennego dnia. Tak, by Chrystus mógł wejść w nasze życie i nasze sprawy. Oczekujmy Pana w każdym ważnym dla nas miejscu. Zwłaszcza tam, gdzie Go najbardziej potrzebujemy.
opr. mg/mg