Jezus nie rozdaje stanowisk

Homilia na 29 niedzielę zwykłą roku B

Synowie Zebedeusza budzą moją sympatię. Szczerze mówią, o co im chodzi - pragną dobrego stanowiska i swe pragnienie wyrażają w sposób jasny. Natomiast reszta Apostołów oburzających się na braci, którzy wyrywają się do przodu, nie podoba mi się - tak naprawdę oni też liczą na znaczące pozycje, ale o tym nie mówią, mają nadzieję, że Jezus sam się tego domyśli.

Oczywiście nie można interpretować Ewangelii w świetle naszych, jakże ludzkich doświadczeń. A z drugiej strony, przecież właśnie po to sięgamy po Biblię, by się dowiedzieć, jak należy postępować, by być godnymi uczniami Jezusa. W tym sensie dzisiejsza Ewangelia w tym przynajmniej jest jednoznaczna - Jezus nie rozdaje stanowisk. Wprost przeciwnie, zniechęca do myślenia w tych kategoriach o wierze i religii: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich”.

Jeszcze raz Jezus zachęca nas do zastanowienia się nad miejscem, jakie On zajmuje w naszym życiu. Jeśli św. Paweł mówił, że nie ma już Żyda ani Greka, że nie ma mężczyzny ani kobiety, to wydaje mi się, że chciał po prostu wskazać na zniesienie wszelkich podziałów, wszelkich granic. Z chwilą przyjścia Jezusa jakiekolwiek próby różnicowania ludzi pozbawione są wszelkiego sensu. Innymi słowy, w królestwie Bożym, którego przyjście ogłosił Jezus, wszyscy jesteśmy równi i nie do nas należy wybieranie sobie dogodnych miejsc. To wszystko należy pozostawić Panu Bogu.

Wiem, że takie myślenie sprzeciwia się naturalnemu dążeniu człowieka, jego wysiłkom podejmowanym przecież w tym celu, by osiągnąć wymierny sukces, znaczenie. Czy rezygnacja z kariery, z walki o wspomnianą pozycję społeczną nie doprowadzi chrześcijan do marginalizacji, czy nie zepchnie ich na obrzeża życia społecznego i politycznego?

To ważne pytanie i należy je z całą ostrością postawić. Nauczanie Soboru Watykańskiego II i posoborowych papieży, z Janem Pawłem II na czele, pełne jest wyzwań skierowanych do wiernych, by się angażowali, również politycznie, w przemianę świata, którzy powierzył im Bóg. A jednak należy również dopowiedzieć, że logika Jezusa stanowi alternatywę dla wyścigu szczurów, dla wzajemnego niszczenia się i zwalczania. Prawdziwa kompetencja i dojrzała cnota obywatelska zostanie dostrzeżona przez innych, którzy ludzi kompetentnych i wypróbowanych zmuszą niejako do zajęcia ważnych stanowisk w samorządach i polityce; tacy ludzie zostaną postawieni na świeczniku przez innych.

Wydaje się, że dzisiejsza Ewangelia jest dramatycznym wołaniem o przemianę naszych zachowań we wszystkich wymiarach naszego życia; społecznego, politycznego, a nawet religijnego! Jakże odmienny jest stosunek do stanowiska, do roli społecznej, która została nam wyznaczona i narzucona niejako, a nie „wypracowana” środkami nader wątpliwymi moralnie. Wystarczy wspomnieć o różnych układach, „wdzięcznościach”... Czy będziemy się ich trzymać za wszelką cenę, czy potrafimy zawsze mieć na względzie dobro wspólne?

Na pewno z ulgą zrezygnujemy, gdy nadarzy się ku temu sposobna okazja. Krótko mówiąc, ewangeliczny epizod z sympatycznymi i nieco naiwnymi synami Zebedeusza może nam wiele powiedzieć o nas samych. Niezależnie od tego, czy sami dążymy do znacznych stanowisk, czy też innym mamy za złe, że to czynią.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama