Homilia na 2 niedzielę adwentu roku B
Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza:
Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki!
Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
Jan Chrzciciel, wielki prorok, będący pomostem pomiędzy Starym i Nowym Testamentem, ogłasza przyjście „mocniejszego niż on”. W przeciwieństwie do pewnych nurtów, które chcą widzieć w Jezusie jedynie Jego ludzką słabość i uniżenie, sądzę, że powinniśmy wsłuchać się także w tę proklamację Jego mocy.
Ewangelia wzywa nas, abyśmy razem z Jezusem przeżyli przygodę — miłość. A w tej miłości wszystkie inne: Ojciec, bracia, życie („Przyszedłem po to, abyście mieli życie”, J 10,10). Wiedząc o tym, uświadamiamy sobie, że nasze postępowanie jako ludzi wierzących uzależnione jest od tego, jakie jest nasze wyobrażenie o Jezusie.
Wszystko, czego się o Nim dowiadujemy, powinno nam pomóc pogłębić pierwsze słowa wypowiedziane na Jego temat, słowa Jana Chrzciciela: „Idzie mocniejszy”.
Nasza przygoda z Jezusem rozpoczyna się w chwili, gdy ten Jezus, którego słuchamy w Ewangelii — ludzki, przyjacielski i mówiący piękne rzeczy — stanie się dla nas centrum historii, centrum świata obecnego i tego, który przychodzi, Zbawicielem wszystkich ludzi, najwyższą miłością. Być może był przyjacielem, naszym przyjacielem. Od tej pory nie możemy się z Nim spotykać, nie czując się wraz z Nim, i tak jak On, synem Ojca, bratem wszystkich, ogarniającym wszystko i zwycięzcą we wszystkim: „Jakże Bóg miałby nam wraz ze swym Synem wszystkiego nie darować?... We wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,32 i 37).
Dopóki we własnym życiu nie doświadczymy „Mocniejszego”, będziemy przeglądać Ewangelię, szukając w niej rad, gdy tymczasem jej stronice chcą nam ofiarować „Obecność”, chcą nam umożliwić spotkanie z Jezusem, aby ogarnęła nas Jego moc.
W jednej z pierwszych mów o Jezusie, a mianowicie w mowie Piotra w domu setnika Korneliusza, pobrzmiewa ta nuta mocy: „Jezus Chrystus jest Panem wszystkich. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38). A kiedy związanemu i zaciągniętemu przed Sanhedryn Jezusowi postawione zostanie pytanie streszczające całą Ewangelię Marka: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?”, Jezus odpowie: „Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego” (14,61-62).
„Ujrzycie...”. Jeżeli wszystko zależy od Jezusa, zatem wszystko zależy przede wszystkim od naszego spojrzenia na Niego. Nasza druga wędrówka przez Ewangelię, w której iść będziemy ze świętym Markiem, będzie — bardziej niż pozostałe — wysiłkiem zobaczenia. Ten wysiłek powinien nas prowadzić do wiary w Jezusa, która uświadomi nam, do jakiego stopnia Ten, o którym Jan Chrzciciel mówił, że „jest mocniejszy od niego”, jest „mocą Bożą” (1 Kor 1,25). Kiedy przychodzą chwile trudne, ta myśl może nas rzucić w ramiona Jezusa z bezgraniczną, bezwarunkową ufnością.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg