A swego bliźniego jak siebie samego

Skąd wiem, że ta właśnie osoba jest moim przyjacielem? Homilia na 15 niedzielę zwykłą roku C

Kiedy wiemy dokładnie, że ta właśnie osoba jest moim przyjacielem? Że jej ufamy, że możemy na nią zawsze liczyć? To przekonanie pojawia się z reguły z biegiem lat. I widać to dopiero z perspektywy czasu, jak z różnych doświadczeń życiowych wyłania się prawdziwa przyjaźń i prawdziwy przyjaciel. Pismo Święte mówi, że kto znalazł przyjaciela, znalazł skarb. A Księga Przysłów zapewnia: „Przyjaciel kocha w każdym czasie,  a bratem się staje w nieszczęściu”.  Bo w końcu przyjaciel to ten, kto „stoi — przy — moim — ja”.  Istotę przyjaźni pięknie opisał średniowieczny opat cysterski św. Elred: „Źródłem i podstawą przyjaźni jest miłość; Miłość może być bez przyjaźni. Przyjaźń bez miłości nigdy. (...) Każdy, kto domaga się innej nagrody niż przyjaźń, nie zrozumiał jeszcze, czym naprawdę jest przyjaźń”. Pamiętacie rozmowę małego księcia z lisem. „Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie! A jak się to robi? - spytał Mały Książę. Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...”. W tym dziecięcym tekście znajduje się kwintesencja przyjaźni. Bo najprościej — najlepiej. Jednak chciałbym zapytać o różnicę między przyjacielem a bliźnim. Wydaje się, że jest ona zasadniczo biblijna. Otóż w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie mamy pełną odpowiedź. Bliźni to ktoś, kto jest napotkany, nieznany, obcy, daleki, anonimowy. Bliźniego spotykam na mojej drodze, która też należy do niego. A spotykam go w różnych okolicznościach życia. Czasami w momencie wielkiego szczęścia, a czasami w dramacie. To właśnie druga wersja została opowiedziana przez Jezusa. Wszyscy bohaterowie Jezusowej przypowieści to bliźni, ale jak różni? Podróżujący do Jerycha i pobity, zbójcy, kapłan, lewita, Samarytanin i w końcu gospodarz karczmy. Każdy z nich to inna historia, inny bliźni. Co ich charakteryzuje? Odpowiedź jest prosta. To postawa serca. Serce zranione, serce pełne nienawiści, serce obojętne, serce wrażliwe. Bliźni to nie funkcja, czy postawa życiowa. To fakt, wobec którego muszę zająć konkretną postawę, którą jest wrażliwość serca wobec innych. Tego właśnie brakuje rozmówcy Jezusa, który stara się wystawić Mistrza na próbę. Nawet nie spostrzegł, jak sprytnie Jezus stawia go przed faktem bycia bliźnim. Niestety on (jak wielu z nas) akceptuje wybiórczo przykazanie miłości Boga i bliźniego, zostawiając dla siebie jedynie końcówkę: „jak siebie samego”.

Dziwne mamy czasy. Z jednej strony poszukujemy akceptacji, przyjaźni i prawdziwej miłości. Z drugiej — zbyt „skomunikowani” przez internet, telefon i kamery, uciekamy od ludzi, zamykając się w technologicznym labiryncie. A bliźni z Jezusowej przypowieści nie zmienił się od tysięcy lat. Jest na naszej drodze i czeka na dobre słowo, które — jak podpowiada nam Mojżesz „jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu”. Z kolei św. Paweł dodaje, że w Bogu — Słowie Wcielonym — wszystko ma istnienie. Kochać to nie znaczy jedynie tworzyć więzi przyjaźni — bo tak się nie da wobec wszystkich. Kochać to znaczy pozwolić na to, aby stawać się bliźnim dla innych, tak całkiem zwyczajnie. Żyć i kochać. Ale jak? Jak siebie samego.

ks. dr Andrzej Paś, Koordynator kontaktów z mediami i diecezjami. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama