Rozważanie / homilia na Niedzielę Chrystusa Króla, rok C
Na podstawie informacji, które docierają do nas z różnych stron, wydawać by się mogło, że wciąż coś się dzieje, a ludzie nieustannie manifestują i zabierają głos w ważnych sprawach. W rzeczywistości aktywność obywatelska jest bardzo niewielka. Króluje bierność.
Ludzie wierzący, a przy tym systematycznie biorący udział w praktykach religijnych, są tą częścią społeczeństwa, która jest zdecydowanie bardziej aktywna na różnych polach życia społecznego i chętniej zabiera głos w ważnych sprawach niż tzw. statystyczny Polak. Tym niemniej aktywność ta wcale nie jest imponująca. Według danych różnych ośrodków badań, dotyczy ona zaledwie około 7-10 procent wierzących. Tylu deklaruje przynależność do różnych organizacji, ruchów i stowarzyszeń kościelnych. Ilu rzeczywiście w nich działa, zabiera publicznie głos, reaguje, gdy dzieje się coś niewłaściwego? Bywa z tym bardzo różnie. Na szczęście jednak ludzie świeccy coraz częściej (sami, bez czekania na inicjatywę księdza) zaczynają reagować. Zabierają głos i bronią wartości, które wyznają.
Ewangelia czytana w Uroczystość Chrystusa Króla jest jakimś wyrzutem sumienia dla wszystkich, którzy stoją z boku. Zaczyna się od dramatycznego zdania, które ilustruje tragedię, jaka rozgrywa się na Golgocie właśnie w obliczu ludzkiej bierności, a może nawet obojętności. „Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył". Ewangelista mówi niewiele. Zapisuje zaledwie kilka słów. Bardzo jednak wymownych.
Wpatrując się w lud, który stał i patrzył, trzeba zadawać sobie pytanie o nasze osobiste reakcje na różne wydarzenia. Na pewno nie jesteśmy społeczeństwem obojętnym na ludzkie niedole natury materialnej. Wobec różnych tragedii i w obliczu potrzeb, które pojawiają się w wielu miejscach i przy rozmaitych okazjach, reagujemy żywo i okazujemy się bardzo ofiarni. Gorzej bywa, gdy chodzi o wartości. Zwłaszcza te nasze, chrześcijańskie, mocno zakorzenione w wierze. W imię tzw. tolerancji jesteśmy gotowi zamilknąć, udawać, że nie ma tematu - nie wolno przecież nikogo urazić; każdego trzeba uszanować.
Problem w tym, że milczenie wcale nie musi być oznaką szacunku. Milcząc, można stracić szacunek dla samego siebie. A zamykając usta w obliczu zła i niesprawiedliwości, wziąć na siebie winy innych.
opr. mg/mg