Leki homeopatyczne są popularne, tylko że ... nie ma żadnych dowodów na ich skuteczność. Są za to dowody na ich powiązania z okultyzmem
Leki homeopatyczne są wciąż bardzo popularne, mimo iż medycyna konwencjonalna wypowiada się sceptycznie wobec ich działania. Tak naprawdę ten spór ma znacznie większy zasięg i nie ogranicza się tylko do płaszczyzny naukowej, ale także do sfery ducha. Czy środki homeopatyczne działają, czy nie? A jeśli działają, to na co?
Leczenie za pomocą homeopatii ma coraz szerszy zasięg, co więcej, stosowanie „kuleczek" stało się już całkiem normalne i nie widzimy nic dziwnego w tym, że farmaceuta w zwykłej aptece proponuje nam oprócz normalnych leków chemicznych lub roślinnych także środek homeopatyczny. Można śmiało powiedzieć, że co druga osoba z kręgu naszych znajomych połknęła przynajmniej raz taki lek, a każdy z nas zna na pewno kogoś, kto leczy się lub swoje dzieci u lekarza homeopaty. Lekarz homeopata jest uznawany za mędrca i niezwykle szanowany, w każdym większym mieście jego nazwisko jest znane i powtarzane z czcią, a czekanie na pierwszą wizytę może trwać nawet parę tygodni. Dlaczego tak jest i czego szukamy w leczeniu środkiem, o którym nic nie wiadomo? Być może sprawia to przekonanie, że lek homeopatyczny przede wszystkim nie szkodzi, więc jest bezpieczny w odróżnieniu od leków konwencjonalnych, które mają całą listę skutków ubocznych. Od lekarzy natomiast oczekujemy czegoś więcej niż mechanicznego wypisania recepty, a dobry lekarz homeopata oferuje nam dwugodzinną rozmowę na różne tematy dotyczące naszej osoby. Poza tym wiele osób jest przekonanych i śmiało o tym świadczy, że homeopatia działa. Nauka temu przeczy, porównując jej działanie do efektu placebo, zaś osoby duchowne przestrzegają przed tym działaniem, twierdząc, że stosowanie homeopatii jest związane ze światopoglądem, który kłóci się z chrześcijaństwem. Jeśli takie niebezpieczeństwo istnieje, to warto swoją wiedzę na temat homeopatii zweryfikować.
Hipokrates ustanowił dwie metody leczenia: zasadę przeciwieństw oraz zasadę podobieństw. Ta pierwsza jest podstawą medycyny klasycznej i najprościej można opisać ją w ten sposób: cierpiącemu na biegunkę podajemy lek wywołujący zaparcie. Natomiast zasadę podobieństw upodobał sobie Samuel Hahnemann, twórca homeopatii (gr. homoios - podobieństwo, pathos - ból). Urodził się w 1755 roku w Miśni, studiował medycynę w Lipsku, Wiedniu i Erlangen. Lata spędzone w Lipsku były bardzo trudne, z powodu biedy zajmował się tłumaczeniem dziel naukowych i pod wpływem jednego z nich rozpoczął eksperymenty na sobie samym z chininą - środkiem przeciwko malarii, a później z innymi. Wtedy to wyprowadził następujące prawo: Similia similibus curantur (podobne leczone przez podobne). Leczenie według niego polega na podawaniu chorym środków, które u człowieka zdrowego powodują objawy leczonej choroby. A więc jeśli ktoś ma gorączkę, otrzymuje środek, który gorączkę u zdrowej osoby wywołuje, tyle że podaje się go w jak największym rozcieńczeniu. Liczba rozcieńczeń jest w homeopatii niezwykle istotna i do dziś podawana na opakowaniach obok nazwy specyfiku: CH30, CH100, a nawet więcej. Hahnemann wypróbował na sobie samym około 60 substancji, po czym wydał w 1810 roku książkę uważaną do dziś za najważniejsze dzieło homeopatii: „Organon sztuki leczenia". Hahnemann uważa człowieka za byt trójdzielny, który składa się z: woli i myśli, ciała materialnego oraz z energii witalnej - vis vitalis, która rządzi ciałem, jest niezdolna do refleksji i nie posiada pamięci. Właśnie jej rozstrojenie jest powodem choroby, a zatem lekarstwo powinno działać właśnie na energię witalną. Siła oddziaływania leku według Hahnemanna wzrasta z kolejnym rozcieńczeniem. Proces ten nazywany jest potencjalizacją. Polega on na powtarzanych przy każdym rozcieńczeniu wstrząśnięciach, które wyzwalają niewidzialną moc substancji. Zadaniem homeopaty nie jest poszukiwanie choroby organicznej w konkretnej części ciała, tylko znalezienie lekarstwa, które odpowiadałoby objawom choroby. Wobec tego wizyta musi trwać długo, aby można było uzyskać jak najwięcej informacji o pacjencie, włączając w to informacje, np. na temat temperamentu chorego i znaku zodiaku. Tylko wtedy możliwe jest wyleczenie środkami specjalnie przystosowanymi do danej osoby.
Wobec homeopatii medycyna zachodnia jest bezradna, nadal nie zdołano wyjaśnić w sposób naukowy działania jej mechanizmów. Weźmy sam proces rozcieńczania. Hahnemann wyznaje zasadę nieskończonego pomniejszania, według której lek przygotowany jest przez szereg kolejnych rozcieńczeń. Np. roztwór oznaczony symbolem D1 otrzymuje się, pobierając l kroplę z nalewki macierzystej i mieszając ją z 9 kroplami cieczy. Jeśli teraz z tej mieszanki weźmiemy l kroplę i zmieszamy z kolejnymi 9 kroplami cieczy neutralnej, to otrzymamy roztwór D2. To jest skala dziesiętna, a skala setna polega na wymieszaniu l kropli nalewki macierzystej z 99 kroplami cieczy, jedna kropla takiego pierwszego roztworu wymieszana z 99 kroplami cieczy daje drugi roztwór, czyli CH2 (lub C2). Naukowcom nie jest trudno dowieść, że gdyby potraktować w ten sposób np. sól kuchenną (NaCl), to w rozcieńczeniu CH12 nie da się znaleźć ani jednej cząsteczki tego związku. Powszechnie stosowany na grypę lek oscillococcinum rozcieńczony jest w ten sposób 200 razy (a substancją wyjściową jest... ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki). Homeopaci często powołują się na badania naukowe (finansowane niemal wyłącznie przez francuskie laboratoria Boiron i Dolisos produkujące leki homeopatyczne), które miałyby potwierdzić skuteczność ich terapii. Prawda jest taka, że żaden niezależny naukowiec nigdy nie potwierdził ich wyników. Publikowane w ostatnich latach wyniki badań przeprowadzanych nad efektywnością działania leków homeopatycznych w pismach „Naturę" i „British Medical Journal" twierdzą, że nie jest ono większe niż tzw. efekt placebo. Badania te przeprowadzano metodą podwójnej ślepej próby, to znaczy, że lekarze przygotowujący leki nie wiedzieli, który pacjent dostaje lek, a który placebo. Nie wiedzieli tego również pacjenci, a w przypadku obserwacji dzieci między 2-4 rokiem życia chorujących na nawracające zapalenia górnych dróg oddechowych, nie zdawały sobie one w ogóle sprawy z tego, że biorą udział w jakimś eksperymencie. Jedyne znane badania wykazujące ponoć skuteczność substancji wysoko rozcieńczonych przeprowadził dr Jacques Benveniste pracujący w poważnej instytucji francuskiej INSERM. Benveniste stworzył teorię „pamięci wody", uznając, że w „krystalicznej strukturze wody zostają zapamiętane kształty rozcieńczanych cząsteczek i to wystarcza do ich działania". Zaproponował „Nature" opublikowanie wyników, jednak redakcja postanowiła zweryfikować jego dane.
Badania zostały powtórzone przez niezależnych naukowców w Anglii i Holandii i nie potwierdziły rewelacji Benvenista, jednak Dolisos Labo-ratoires wciąż się na nie powołuje.
Biografowie Hahnemanna - Richard Haehl i Thomas Bradford piszą, że w czasie, gdy ten opublikował swoje dzieło „Organon", uważany był wręcz za mistrza okultyzmu. Należał do loży masońskiej w Sibiu w Transylwanii, która zajmowała się głównie naukami tajemnymi. Związał się z religiami wschodnimi, a nazywając Chrystusa Arcyfantastą, za wzór do naśladowania przyjął Konfucjusza. Zresztą sam odkrywca twierdził, że to podczas seansu spirytystycznego doznał objawienia, iż „choroba to tylko duchowy, dynamiczny rozstrój". W 1960 roku na międzynarodowym kongresie homeopatów w Montreux kilkuset lekarzy stwierdziło, że „Organon" jest dla homeopaty tym, czym Biblia dla chrześcijanina. Zachęcani są do medytowania nad tym „dziełem", bo tylko wtedy można przeniknąć ducha tej książki.
O oddzieleniu homeopatii od medycyny zachodniej zadecydowały także ezoteryczne próby wyjaśnienia mechanizmów jej działania. Bo czym wreszcie jest vis vitalis i jaka energia jest wzbudzana podczas potencjalizacji? To energie niewiadomego pochodzenia, które „widzą" i potrafią zmierzyć jedynie wybrani - osoby mediumiczne, często zatrudniane i dzisiaj przez niektóre koncerny produkujące na dużą skalę leki homeopatyczne. Jeśli więc homeopatia działa, to na poziomie niemożliwym do zmierzenia, na poziomie duchowym. A jeżeli owa energia nie pochodzi od Boga, to od kogo? W najnowszej książce „Homeopatia" wydanej przez Polwen i Frondę jej autor, Robert Tekieli przywołuje słowa warszawskiego egzorcysty ks. Jana Szymborskiego, który zauważył specyficzną sekwencję objawów wywołanych kontaktem z homeopatią: brak radości i pokoju, brak poczucia sensu życia, nieuzasadniony niepokój oraz zniechęcenie.
Nikt uzdrowień spowodowanych środkami homeopatycznymi nie neguje, ale warto przypomnieć słowa Jezusa, które mogą być potraktowane jako przestroga dla każdego chrześcijanina: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeżeli to możliwe, także wybranych" (Mt 24,24).
opr. mg/mg