Pewnie wiele osób nazwałoby Internet jednym z cudów świata, bo faktycznie jest to wspaniały wynalazek, będący niewątpliwie niewyczerpaną kopalnią wiedzy, humoru i rozrywki. Niestety, są i tacy, którzy wykorzystują go do bardzo nikczemnych celów...
Jednym z nich jest rozpowszechnianie treści pedofilskich, które w ocenie specjalistów jest już gigantycznym, niosącym coraz poważniejsze problemy zjawiskiem społecznym.
Smutkiem napawa fakt, że wraz z bezustannym rozwojem Internetu systematycznie wzrasta liczba stron zawierających treści pornograficzne z udziałem małoletnich. Ponadto nieustającemu rozwojowi Internetu towarzyszy rozkwit coraz to nowszych i bardziej wyszukanych form uwodzenia dzieci w celach seksualnych, mowa tutaj o tzw. groomingu. Jak wielu z nas, rodziców, zna to pojęcie? Chyba nieliczni. Zdaniem Jakuba Śpiewaka, prezesa Fundacji Kidprotect.pl, zjawisko to jest szczególnie niebezpieczne, dlatego że po pierwsze, jest manipulacją czynioną na psychice dziecka, po drugie, szczególną kategorią relacji tworzonej w sieci między osobą dorosłą a małoletnią, która ma na celu molestowanie seksualne dziecka. Dzieci natomiast zachowują się w sieci tak jak w świecie realnym - są ufne, sugestywne i nie przewidują konsekwencji. Groomingowi przyświeca jeden cel: poprzez uwodzenie ma doprowadzić do wykorzystania seksualnego osoby małoletniej. Seksuolodzy uważają, że takie zachowania dorosłych są typowe dla osób posiadających skłonności pedofilskie.
Niebezpieczne przyjaźnie
Pierwszy kontakt z dzieckiem, które ma zostać ofiarą, odbywa się w sieci. Dalsze miejsce kontaktu jest zależne od przebiegu procesu groomingu, zauważa Jakub Śpiewak. To jedna z cech charakterystycznych tego zjawiska, które może trwać przez dłuższy czas, a nawet wiele miesięcy. Intencją osoby dorosłej w tym procesie jest stopniowe wprowadzanie dziecka w aktywność seksualną, w celu jego wykorzystania, nierzadko komercyjnego.
Pedofil doskonale wie, jak omotać ofiarę w swoją sieć, dlatego tak istotną sprawą jest czuwanie rodziców nad dzieckiem korzystającym z komputera. To niewątpliwie utrudni lub uniemożliwi jakąkolwiek przyjaźń internetowego degenerata z małolatem. To rzekome zaprzyjaźnianie się nie jest niczym innym, jak próbą wnikliwej obserwacji dziecka. Pedofil również ma zamiar oswajać małoletnią ofiarę ze swoją osobą, tak aby straciła poczucie, że rozmawia nie tylko z kimś dorosłym, ale także całkowicie obcym. - Pedofil po mistrzowsku rozgrywa swoje łowy, dlatego dziecko nie podejrzewa, że „internetowy” przyjaciel interesuje się nim w bardzo specyficzny, chory sposób – stwierdza prezes Fundacji Kidprotect.pl.
Jeśli w odpowiedzialny sposób pozwalamy korzystać dziecku z Internetu, uniknie ono niebezpiecznej sytuacji, czyli stworzenia jakakolwiek więzi między nim a obcą, mającą złe intencje, osobą dorosłą. Dziecko nie może, bez nadzoru opiekunów, wykorzystywać coraz nowszych sieciowych komunikatorów do prowadzenia długich rozmów z nieznajomymi. Podczas takich dysput dziecko najczęściej bez oporów zdradza dużo szczegółów związanych zarówno ze swoją osobą, jak i najbliższymi. Jest to kopalnia wiedzy dla pedofila, który nawet najdrobniejszą informację może wykorzystać dla własnych celów. Poza tym tego rodzaju rozmowy tworzą swoją historię, która w przyszłości będzie bardzo skrupulatnie wykorzystywana przez sieciowego degenerata. Osoba małoletnia może chcieć opowiadać o sobie coraz więcej już bez oporów, a to z kolei rodzi śmiałość do zadawania coraz śmielszych pytań przez sieciowego „przyjaciela”. Dlatego zwróćmy baczną uwagę, by nasze dziecko nie opowiadało zbyt wiele o sobie komukolwiek z komputerowego ekranu. Szczególnie, by nie mówiło o swoich uczuciach, marzeniach, hobby, wszelkich zainteresowaniach czy doświadczeniach. „Przyjaciel” z sieci bardzo chętnie też opowiada o sobie, a treść tych opowieści jest bardzo dokładnie przemyślana; poruszają one tematy zbliżone do doświadczeń osoby małoletniej oraz wzbudzają jej emocje. - Dorosły uwodziciel zręcznie i powoli ustanawia siebie w roli przyjaciela, który przede wszystkim dziecko w pełni akceptuje, zawsze pocieszy i interesuje się tym wszystkim, co dotyczy jego sieciowej ofiary – mówi Jakub Śpiewak. Prezes apeluje również do naszej odpowiedzialności, jak bowiem z jego doświadczeń wynika, młodzi ludzie pozbawieni rodzicielskiej kontroli spędzający aż 75 proc. wolnego czasu w życiu online, popadają często w kłopoty, z którymi nie potrafią sobie poradzić. - Tak jak dbamy o bezpieczeństwo naszych dzieci w życiu realnym, dbajmy o ich bezpieczeństwo w życiu wirtualnym. Jak bardzo jest ono niebezpieczne świadczy fakt, że w Polsce dziennie odbywa się pięć postępowań karnych w sprawach dotyczących molestowania seksualnego dziecka – podkreśla Jakub Śpiewak. Warto również dodać, że choć w porównaniu z badaniami sprzed dwóch lat znacząco wzrosła liczba osób, które zgłaszają przypadki odnalezienia w sieci pornografii dziecięcej do odpowiednich instytucji, jak choćby Dyżurnet.pl., to jest to nadal zaledwie 14 proc. internautów.
Coraz bardziej niebezpieczna gra
Pedofil nigdy nie będzie bezpiecznie mógł rozpocząć swojej chorej gry, jeśli komputer, z którego korzysta dziecko, będzie stał w widocznym miejscu. Takie kontakty mają o wiele mniejsze szanse, jeśli domownicy będą interesować się znajomościami dziecka poczynionymi w wirtualnym świecie, jego poszukiwaniami w sieci. Wskazane jest również, aby z tego samego komputera korzystali pozostali członkowie rodziny. Niestety coraz częściej, według nowego kanonu mody, dziecko obdarowane na I Komunię św. notebookiem lub laptopem pozostawia się samo z elektronicznym prezentem, tłumacząc, że dziecko także potrzebuje intymności. Na takie nieodpowiedzialne zachowania rodziców czekają zawsze gotowi do akcji sieciowi seksualni przestępcy. (Z badań przeprowadzonych przez agencję Gemus oraz Fundację Dzieci Niczyje wynika, że tylko 9 proc. dzieci deklaruje stałą opiekę rodziców podczas korzystania z sieci!).
Jeśli dziecko pozostawia się same z osobami, z którymi nawiązało kontakt w sieci, może dojść do sytuacji, że będzie ono brnęło w coraz głębszą relację z pedofilem. – Dziecko, nabierając coraz większego, właściwie już pełnego zaufania, a także będąc usatysfakcjonowanym z dobrej relacji z „przyjacielem”, nie zauważa, że powoli nawiązuje się między nimi więź o coraz bardziej intymnym charakterze. Na tyle intymnym, że pedofil zaczyna w swoje rozmowy wplatać treści seksualne – przestrzega Jakub Śpiewak. Kolejne pytania „przyjaciela” mają już charakter seksualny. Musimy być bardzo czujni, bowiem pedofil niewinnie pyta o pierwszy pocałunek. Pytaniem tym zamierza ośmielić zawstydzone dziecko, powołując się oczywiście zarówno na przyjaźń, jak i pełne zrozumienie. Jego gra rozwija się dalej, ku zadawaniu coraz bardziej intymnych pytań, bowiem jego intencją jest skierowanie myśli dziecka ku poznawaniu swojej cielesności i seksualności.
Wykorzystane zaufanie
Tego typu rozmowom towarzyszy wysokie napięcie emocjonalne. Dziecko uczestniczy w nich na podłożu dobrej relacji, pełnego zaufania, a jednocześnie poczucia tajemniczości, bycia częścią czegoś ważnego - tajemnicy. Nieświadomy intencji „sieciowego przyjaciela” małolat jest także przekonany, że bierze udział w czymś niezwykłym i wspólnym dla obu stron, bowiem pedofil przedstawia sytuację oswajania dziecka z seksualnością jako działanie, które podejmuje przede wszystkim mając na uwadze sprawienie dziecku przyjemności, nauczenia je czegoś, co on, człowiek dorosły, już umie.
Pedofil wykorzystując swoją przewagę, systematycznie podąża ku swojemu celowi. Jeśli dziecko zaczyna poszukiwać swoich zdjęć, w celu przesłania ich przez Internet, następnie z aparatem fotograficznym lub komórką, czy też bez nich, po cichu zamyka się w łazience lub swoim pokoju to może oznaczać, że znajduje się w obliczu coraz bardziej realnego niebezpieczeństwa.
W opinii prezesa Fundacji Kidprotect.pl taka intymna atmosfera oznaczać może dla dziecka bliskość. - Rozmowy zawierające treści seksualne mogą dotyczyć subtelnego instruktażu dziecka, bowiem „przyjaciel” lubi siebie stawiać w roli przewodnika w odkrywaniu seksualności. Wirtualne kontakty mają na celu doprowadzić dziecko do satysfakcji seksualnej oraz seksualnego zaspokojenia osoby dorosłej za sprawą dziecka. Od tego działania do zaproszenia osoby małoletniej na spotkanie w realnym świecie dzieli już niebezpiecznie mały krok, spotkanie, które niestety często kończy się kontaktem seksualnym – konstatuje Jakub Śpiewak.
Ofiarami nadużyć w Internecie przede wszystkim mogą stać się dzieci, które nie mają: zaspokojonych emocjonalnych potrzeb i właściwych relacji zarówno z dorosłymi, jak i z rówieśnikami, dzieci ciche, zdolne do trzymania w tajemnicy tego, co im się przydarzyło, potrzebujące uwagi, młodsze, nierozumiejące, co się dzieje, odrzucone przez rówieśników, mające niskie poczucie własnej wartości, wychowujące się w rodzinie rozbitej.
Jeśli wiesz lub podejrzewasz, że dziecko nawiązało z kimś bliski kontakt w sieci i jest on dla niego niebezpieczny – skontaktuj się z helpline.org.pl lub wybierz nr 0800100100 (połączenie bezpłatne)
opr. aś/aś