O polskiej i niemieckiej wizji historii II wojny światowej
Historia ta mogłaby posłużyć za scenariusz niejednego barwnego filmu przygodowego. Tym jednak różni się od filmowej czy literackiej fikcji, że nie dość, iż wydarzyła się naprawdę, to jeszcze współcześnie i nieomal na naszych oczach.
Choć w spragnionych sensacji mediach codziennych nie spotkała się z wielkim rezonansem, to jednak zapisze się zapewne w dziejach jako jedno z najważniejszych wydarzeń w dziedzinie odkryć historycznych.
Był chłodny listopad 2008 roku, kiedy Fundacja Leopolda Kronenberga, założona przy banku „Citi Handlowy”, zwołała konferencję prasową, na której obwieszczono niewiarygodne wieści: „W katedrze we Fromborku odnaleziono czaszkę. Zespół pod kierownictwem wybitnego archeologa profesora Jerzego Gąssowskiego, finansowany przez Fundację, zbadał te ludzkie szczątki i wiemy dziś ponad wszelką wątpliwość: odnaleziona czaszka należała do Mikołaja Kopernika!”. Dziennikarze przyjęli początkowo tę sensację z niedowierzaniem! Zelektryzowała też ona środowiska naukowe, a także wszystkich, których niezmiennie fascynuje postać Kopernika, jednego z najgenialniejszych myślicieli wszechczasów.
Ołtarz kanonika Mikołaja
Jak to możliwe, że szczątki zmarłego prawie pięć stuleci temu astronoma zostały zidentyfikowane teraz, i czy to rzeczywiście możliwe, że znaleziona w skromnym wykopie pod posadzką monumentalnej fromborskiej katedry czaszka należała właśnie do mistrza Mikołaja? — te pytania zadawali sobie chyba wszyscy, którym zakomunikowano w ów listopadowy dzień przed niespełna rokiem tę fascynująca nowinę. W poszukiwaniu odpowiedzi na nie docieramy do biskupa Jacka Jezierskiego. Biskup pomocniczy archidiecezji warmińskiej (z siedzibą w Olsztynie) i prepozyt Warmińskiej Kapituły Katedralnej we Fromborku oprowadza nas w skupieniu po przestronnych nawach fromborskiej świątyni. — W XVI wieku kanonicy tutejszej kapituły mieli swoje ołtarze boczne. Jeden z nich w tamtym czasie podlegał opiece kanonika Mikołaja Kopernika — mówi biskup Jacek Jezierski, wskazując na filar, przy którym wznosi się ołtarz pw. św. Krzyża. To złocone drewniane dzieło, utrzymane w stylistyce manieryzmu, z warsztatu Michaela Dőbella z Królewca, pochodzi sprzed 1639 roku. Nie znał go więc Kopernik, który swoją posługę kanonika sprawował w tamtym miejscu sto lat wcześniej. Wówczas, w miejscu dzisiejszego ołtarza św. Krzyża, znajdowała się altaria pw. św. Andrzeja i św. Wacława. To nią właśnie opiekował się Kopernik. — Ponieważ zwyczajowo kanoników chowano po śmierci w pobliżu ołtarzy, którymi za życia się opiekowali, przypuszczaliśmy, że także Mikołaj Kopernik, który do końca życia pozostał fromborskim kanonikiem, musiał być pochowany w pobliżu tego miejsca — podkreśla bp Jacek Jezierski. Potwierdzały to zresztą inne źródła i hipotezy naukowe, między innymi ustalenia olsztyńskiego historyka, dr. Jerzego Sikorskiego, który za niemieckim historykiem Leopoldem Prowe lansował tezę o pochówku kanoników pod ołtarzami — jak się później okazało: słuszną!
Upór biskupa
Znając te opinie biskup Jacek Jezierski zaproponował w kwietniu 2004 roku, podczas posiedzenia Rady Naukowej Bałtyckiego Ośrodka Naukowego, należącego do Akademii Humanistycznej im. Gieysztora w Pułtusku, by poszukiwaniami grobu Kopernika zajął się wybitny archeolog, profesor Jerzy Gąssowski. Naukowiec początkowo był sceptyczny. Zapewne znał historię tych poszukiwań, które po raz pierwszy rozpoczęło w 1802 roku Towarzystwo Naukowe Warszawskie. Później bezskutecznie grobu genialnego astronoma poszukiwali oficerowie napoleońscy za czasów Księstwa Warszawskiego, Prusacy w 1909 roku, Niemcy tuż przed wojną w 1939 roku, hitlerowcy po jej wybuchu, a także Rosjanie w 1945 roku. Wszystkie te ekspedycje zakończyły się fiaskiem. To zapewne nie nastrajało entuzjastycznie współczesnych badaczy. Biskup Jezierski jednak nie ustępował. Ostatecznie profesor Gąssowski dał się przekonać.
Skoncentrowano się na eksploracjach okolicy ołtarza św. Krzyża. W 2005 roku przeprowadzono tam badania georadarowe, które ujawniły trzynaście wykopów grobowych ukrytych pod posadzką. Czyżby aż trzynaście pokoleń kanoników pochowano w tym miejscu? Naukowcy zainteresowali się właśnie owym trzynastym wykopem. W nim odkryto czaszkę częściowo pozbawioną dolnej szczęki oraz rozproszone resztki szkieletu. Na podstawie analizy tego materiału antropologicznego profesor Karol Piasecki z Uniwersytetu Szczecińskiego orzekł, że czaszka należała do mężczyzny, który w chwili śmierci miał około 70 lat. Tyle właśnie lat miał Kopernik, gdy umierał w maju 1543 roku! Była więc już pierwsza poszlaka. Drugą, z pozoru drobną, ale w istocie niezwykle istotną przesłanką prowadzącą do stwierdzenia, że mamy do czynienia ze szczątkami Mikołaja Kopernika, było małe wgłębienie na prawym wale nadoczodołowym czaszki! Co ciekawe: na części najbardziej wiarygodnych portretów Kopernik miał nad okiem bliznę! To jeszcze bardziej uwiarygodniło naukowe podejrzenie, że z grobu nr 13 wykopano właśnie szczątki Mikołaja Kopernika.
Odtwarzanie twarzy
Dalszy ciąg tej niezwykłej przygody otacza niemal detektywistyczna aura. Naukowcy zabezpieczyli bezcenną czaszkę i przesłali ją do badań w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Głównej Policji. Tam z czaszką zapoznał się podinspektor Dariusz Zajdel, który na jej podstawie, oraz za pomocą wskazówek uzyskanych od antropologa, podjął się żmudnego dzieła rekonstrukcji twarzy. Podinspektor Zajdel, specjalista od badań antroposkopijnych, nie został przy tym poinformowany, że czaszka, której badanie mu zlecono, mogła należeć do Mikołaja Kopernika. Rekonstrukcja twarzy wykonana przez policyjnego naukowca wywołała entuzjazm badaczy zaangażowanych w poszukiwania grobu Kopernika. Okazało się, że twarz, jaką na podstawie czaszki zrekonstruował Dariusz Zajdel, jest niezwykle podobna do wielu konterfektów Kopernika. Najchętniej porównywano ją do znanego portretu z konwalią, przedstawiającego oblicze Kopernika, a utrwalonego na słynnym zegarze astronomicznym wspaniałej katedry w Strasburgu. Portret z katedralnej fasady jest o tyle ważnym świadectwem rzeczywistej fizjonomii Kopernika, że budowę owego zegara astronomicznego ukończono w 1574 roku, a więc zaledwie 31 lat po śmierci astronoma z Fromborka.
Wątpliwości...
Intuicja wielu naukowców podpowiadała, że jest znikome ryzyko, że odnaleziona czaszka mogłaby należeć do kogoś innego niż Mikołaj Kopernik. Jednak, choć nauka docenia intuicję, domaga się bezwzględnie dowodów. Tym bardziej że część środowiska naukowego stawiała poważne zarzuty całemu procesowi poszukiwania grobu Kopernika. Wątpliwości żywił m.in. profesor Bogusław Młodziejowski, szef Zakładu Kryminalistyki i Medycyny Sądowej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zarzucił on pracy rekonstrukcyjnej podinspektora Zajdla „nadmierną ingerencję wizji artystycznej osoby dokonującej rekonstrukcji”. Dariusz Zajdel bronił się tymczasem, że jedyną swobodną interpretacją, jakiej dopuścił się w swej pracy, było stworzenie obrazu fragmentu ubioru, wzorowanego na szacie z „portretu toruńskiego” Mikołaja Kopernika. Zajdel dodał jednak, że detal ten uzupełnił po dokonaniu zasadniczej rekonstrukcji, kiedy został już powiadomiony, czyją czaszką przypuszczalnie się zajmował. Wątpliwości wobec faktu, że mamy do czynienia z czaszką astronoma formułował też dr Tomasz Kozłowski z Zakładu Antropologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Podważał on między innymi datowanie czaszki, twierdząc, że szkielet ludzki nie ma ani jednej cechy, która pozwalałaby określić wiek osoby w chwili śmierci z dokładnością do jednego roku. Według dr. Kozłowskiego pomóc mogłoby badanie kości metodą węgla radioaktywnego C-14. Pozwala ono bowiem dość dokładnie określić, jak stare są kości. Jednak zespół badawczy pod kierownictwem profesora Gąssowskiego nie zdecydował się na badanie radiowęglowe czaszki, gdyż do tego celu należałoby z kości wykroić fragment, a to zubożyłoby i tak skromny i kruchy materiał antropologiczny odnaleziony w słynnym już grobie nr 13.
...i geny
Wydawało się więc, że wobec tylu wątpliwości nastąpił impas w badaniach i współczesne poszukiwania szczątków kanonika Kopernika nie dadzą oczekiwanych efektów. Zespół profesora Gąssowskiego nie poddawał się jednak. Postanowiono ustalić pochodzenie czaszki na podstawie badań DNA. W tym celu należałoby jednak odnaleźć żyjących lub zmarłych krewnych Kopernika. Wybór padł na biskupa Łukasza Watzenrode (1447-1512), którego siostra była matką Mikołaja Kopernika. Watzenrode jako biskup warmiński pochowany został w krypcie biskupiej pod prezbiterium katedry we Fromborku. Znów więc zanurzono się w nieprzebrane podziemia sędziwej świątyni. By sprawnie poszukiwać grobu, należało zastosować największą ostrożność. Przede wszystkim obawiano się „klątwy faraona”, czyli śmiercionośnych zarazków i zjadliwych toksyn, które na ogół bytują w specyficznych warunkach starych krypt, grobowców czy kurhanów. Szukając grobu biskupa Watzenrode, badacze poruszali się w niezwykłej scenerii: pośród czaszek, piszczeli, zbutwiałych trumien, zaśniedziałych krucyfiksów, pokonując mroczne przestrzenie krypty na specjalnych rusztowaniach. Na nic zdał się jednak ten wysiłek. Trumny ze szczątkami biskupa nie udało się odnaleźć. Także prowadzone na Uniwersytecie Toruńskim badania genealogiczne rodziny Kopernika nie przyniosły spodziewanego rezultatu i nie pozwoliły na odnalezienie krewnych astronoma, od których można by pobrać materiał genetyczny do badań porównawczych. Czyżby więc znów regres w misji kopernikańskiej?
Włos z Uppsali
Niespodziewanie pomoc nadeszła z zamorskiej Szwecji. Okazało się, że są pozytywne aspekty potopu szwedzkiego, który pustoszył polskie ziemie w XVII stuleciu. Wówczas to szwedzkie wojska wywiozły z Fromborka część biblioteki należącej wcześniej do Mikołaja Kopernika, w tym księgi, z których osobiście korzystał astronom. Gdyby pozostały one na miejscu, być może uległyby destrukcji podczas wojen w kolejnych stuleciach. Tymczasem w Szwecji przeleżały one bezpiecznie przez ponad trzysta lat. Dzięki temu profesor Gőran Henriksson z Królewskiego Uniwersytetu w Uppsali, wiedząc o misji profesora Gąssowskiego, przejrzał księgi z biblioteki Kopernika i natrafił w nich na kilkanaście włosów. Kilka z nich nadawało się do badań. Przeprowadziła je profesor Marie Allen z tej samej szwedzkiej uczelni. Uzyskane wyniki DNA włosa porównano z DNA kości czaszki — okazało się, że są zbieżne! W ten sposób włos, który przeleżał w zagięciu stron prawie 500 lat, ukryty w księdze przechowywanej w Uppsali oraz czaszka z Fromborka, niczym relikwie z dwóch stron Bałtyku, przemówiły do siebie, a jeszcze bardziej do wyobraźni badaczy. — Czaszka, którą znaleźliśmy we fromborskiej katedrze, z całą pewnością należy do naszego wielkiego astronoma — mówi profesor Jerzy Gąssowski. Przekonanie to podziela biskup Jacek Jezierski. Dlatego właśnie archidiecezja warmińska szybko rozpisała konkurs na nowy nagrobek Mikołaja Kopernika przy jego dawnym ołtarzu w Archikatedrze Fromborskiej. Niedawno został on rozstrzygnięty. — Chcemy godnie pochować Mikołaja Kopernika — mówi biskup Jezierski — w końcu był kanonikiem naszej kapituły, tu modlił się, pracował i tu stworzył swoje największe dzieło, które jak mało która praca w historii ludzkości, zmieniło bieg dziejów. Ponowny pogrzeb Mikołaja Kopernika przewidziany jest we Fromborku w czerwcu 2010 roku.
opr. mg/mg