85 lat temu Pius XI widział, na jakie manowce prowadzą ludzkość modne wówczas ideologie i wyraźnie o tym mówił, ostrzegając wiernych. Dziś mamy podobne popularne ideologie zwodzące ludzi w ślepą uliczkę - nie możemy milczeć i udawać, że nie są poważnym problemem
W marcu roku 1937, w pięciodniowym odstępie, papież Pius XI ogłosił dwie bardzo ważne encykliki: Mit brennender Sorge i właśnie Divini Redemptoris. Dokonał w nich oceny dwóch najpopularniejszych wówczas ideologii: niemieckiego nazizmu, czyli narodowego socjalizmu, i komunizmu. Obie te ideologie obowiązywały w dużych europejskich państwach: Niemczech i Rosji, przy czym komunizm pokazywał swe oblicze również w Hiszpanii.
O ile tę pierwszą encyklikę czasami wspominano - choć niechętnie, bo przeczyła oskarżeniom papieży o popieranie nazistowskich Niemiec — o tyle drugą konsekwentnie zamilczano. Pewnie dlatego, że komunizm ma wśród opiniotwórczych elit nadal dobre notowania, a jej tytuł zawiera słowa De communismo atheo, po polsku O bezbożnym komunizmie. To też przykład pokrętnej logiki komunistów. Byli oni (i są) dumni ze swojego ateizmu i bezbożnictwa. W Sowietach istniał swego czasu Союз воинствующих безбожников, czyli Związek Wojujących Bezbożników, a jego członkowie z dumą obnosili się ze swym bezbożnictwem. Jednak oskarżanie ich o to, z czego sami byli dumni, ci sami komuniści uważają za niedopuszczalne. To typowy przypadek, którego - jak mówią Rosjanie — bez pół litra nie zrozumiesz.
By zrozumieć doniosłość tych encyklik, należy spojrzeć na kontekst czasu ich powstania. Komunizm i nazizm były ideologiami dominującymi wśród ówczesnych elit, mniej więcej jak dzisiaj dominuje klimatyzm i genderyzm. Demokracja, uważano, zawiodła, a chrześcijaństwo było hamulcem postępu. Już wtedy krytykowano cywilizację opartą na chrześcijaństwie. Tu akurat nic nie zmieniło się od 85 lat. Dlatego warto czytać encykliki Piusa XI. Jeśli zamienimy tam komunizm na gender, cancel culture, klimatyzm, BLM czy inną z seryjnie powstających wspaniałych wizji nowego świata, będzie doskonale odnosić się do naszych czasów. Wszystkie te ideowe nowinki wywodzą się tak naprawdę z marksizmu, a on jest najbardziej skodyfikowanym zapisem wizji budowy raju na Ziemi na podstawie nie naturalnych praw, a zasad wymyślonych przez kilku nawiedzonych autorów. Praktyka pokazała, że w drodze do wymyślonego raju stworzono bardzo realne piekło dla setek milionów ludzi. Tak będzie też z ideologicznymi nowinkami. Dlaczego? O tym pisał 85 lat temu Pius XI.
Trudno w krótkim tekście omówić wszystkie tematy i aspekty tej obszernej i pełnej treści encykliki. Spróbuję jedynie wskazać kilka punktów zadziwiająco aktualnych i świadczących o niezwykłej przenikliwości papieskiego spojrzenia. Przenikliwości wynikającej nie z prorockich zdolności, lecz z widzenia rzeczy, idei i zjawisk społecznych takimi, jakie one są, a nie jakimi się wydają, wnioskowaniem opartym na żelaznej logice i gruntownej znajomości filozofii i teologii.
Już w początkowych punktach encykliki papież ostrzega, jak groźnym niebezpieczeństwem jest bolszewicki i bezbożny komunizm, wyraźnie dążący do tego, by zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej. To samo można pisać o współczesnym lewactwie. A przecież, jak pisze Pius XI, to właśnie Zbawiciel, którego wspomnienie Narodzenia będziemy wkrótce obchodzić, zapoczątkował nową cywilizację, przeznaczoną dla wszystkich narodów, cywilizację chrześcijańską, o wiele doskonalszą niż wszystko to, co z wielkim trudem zdołały osiągnąć niektóre, uprzywilejowane narody.
W czasach pontyfikatu Piusa XI nauka o cywilizacjach znajdowała się w początkach swego rozwoju. Trudno stwierdzić, czy papież znał teorię Feliksa Konecznego, jako że jego dzieło O wielości cywilizacyj ukazało się dwa lata przed opublikowaniem encykliki. W dziele tym Koneczny ustalił kryteria oceny cywilizacji, za wyższą uznając tę, która więcej wymaga od jej członków. Najwyższą jest cywilizacja łacińska, oparta na etyce katolickiej. Bo też wymaga ona najwięcej: nie tylko nierozerwalności małżeństwa, lecz przede wszystkim miłości bliźniego, w tym nieprzyjaciół. Tego nie ma w innych cywilizacjach. To nasza cywilizacja dokonała połączenia wyrastającej z judaizmu wiary w jedynego, osobowego Boga, greckiej filozofii z jej logiką oraz rzymskiej teorii i praktyki prawa. I choć w innych cywilizacjach możemy dostrzec wiele pozytywnych elementów, to ta cywilizacja stworzyła najbardziej wolnego człowieka i bezprecedensowy rozwój nauki, techniki i gospodarki. Inne rozwinęły się i rozpadły, lub zatrzymały się na pewnym, stosunkowo wysokim, poziomie rozwoju i trwają w nim tysiące lat.
Co do przenikliwości papieży, to Pius IX w opublikowanym w roku 1864 Syllabusie pisze o ohydnej i samemu prawu naturalnemu przeciwnej nauce tzw. komunizmu, która, gdyby została przyjęta, stałaby się całkowitą ruiną wszystkich praw, instytucji i własności, a nawet samego społeczeństwa. W roku 1864! Wtedy komunizm traktowany był jak dzisiejsze ideologiczne brednie, jak piękna idea będąca nadzieją ludzkości i jej drogowskazem. Realizacja tej pięknej idei rozpoczęła się 53 lata później. I stało się to, co przewidział papież.
Pius XI nie tylko ostrzegał przed skutkami komunizmu. Dostrzegł też i ujawnił perfidne metody szerzenia tej chorej ideologii, a to brzmi już zupełnie współcześnie. Przykładem poniższe fragmenty: Zwolennicy komunizmu potrafią wykorzystywać dla własnych celów przeciwieństwa rasowe, różnice i sprzeczności wynikające z odmienności ustrojów politycznych i bezradności nauki bez Boga, aby zadomowić się na uniwersytetach i uzasadniać tam swoją doktrynę pseudonaukowymi argumentami.(...)
Szybkie rozprzestrzenianie się idei komunizmu (...) tłumaczy się również uprawianiem niecnej propagandy, jakiej świat zapewne dotąd nie widział. Kieruje się nią z jednego ośrodka, zręcznie dostosowując do warunków poszczególnych narodów: rozporządza ona ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach i uniwersytetach, ogarniając powoli coraz szersze warstwy społeczne, nawet najbardziej wartościowe; jak trucizna sączy się niepostrzeżenie w umysły i serca.
Dziś moglibyśmy tylko dodać Internet, resztę pozostawiając bez zmian.
I jeszcze jeden fragment:
Wodzowie komunizmu zauważyli na przykład powszechne pragnienie pokoju i dlatego udają gorliwych rzeczników i krzewicieli idei pokojowych, a jednocześnie zachęcają gorąco do walki klas, prowadzącej do straszliwego przelewu krwi, a ponieważ nie wierzą w jakiekolwiek gwarancje pokojowe, uciekają się do nieograniczonych zbrojeń. Poza tym pod różnymi nazwami, które zdają się nie mieć żadnego związku z komunizmem, zakładają stowarzyszenia i czasopisma służące jedynie temu, by jego idee zaszczepiać wszędzie tam, gdzie dostęp jest utrudniony. Co więcej, podstępem starają się przeniknąć nawet do stowarzyszeń katolickich i religijnych. Zdarza się czasem, że nie odstępując w niczym od swych zgubnych zasad, zapraszają katolików do wspólnego działania na polu humanitarnym czy — jak mówią — charytatywnym. Niekiedy proponują nawet działania całkowicie zgodne z duchem chrześcijańskim i z nauką Kościoła.
Czyż nie brzmi to jak opis niemieckiej drogi synodalnej, prowadzącej prosto do herezji i podporządkowującej Kościół w Niemczech tęczowej ideologii?
Co ciekawe, w Ameryce zaczęli zdawać sobie sprawę z komunistycznej infiltracji dopiero po zakończeniu II wojny światowej, a i to nie od razu. Wiedzę o metodach tej infiltracji i wpływania na społeczeństwa wolnych krajów przekazali dopiero w latach sześćdziesiątych zbiegli funkcjonariusze sowieckich służb. Papież opisał to trzydzieści lat wcześniej.
Pius XI ostrzega też, aby wierni nie dali się zwieść. Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może współpracować z nim ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską. Ci zaś, którzy przez komunizm zwiedzeni przyczyniają się do jego zwycięstwa w swojej ojczyźnie, stają się pierwszymi ofiarami swego błędu. Im starszą i wspanialszą tradycją chlubi się kraj, do którego komunizm zdoła się wedrzeć, tym większych spustoszeń dokona w nim nienawiść bezbożnych.
85 lat temu papież widział, na jakie manowce prowadzą ludzkość modne wówczas ideologie i wyraźnie o tym mówił, ostrzegając wiernych. Dziś mamy podobne, modne ideologie zwodzące ludzi w ślepą uliczkę. Brak jednak zdecydowanego głosu Kościoła, w tym biskupa Rzymu, wskazującego wiernym właściwa drogę. Co więcej, wielu pasterzy uległo fascynacji nowinkami, zapominając o Ewangelii lub pokrętnie interpretując biblijne zapisy.
Pełny tekst encykliki: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/divini_redemptoris_19031937.html