Czy prawa człowieka nie dotyczą ludzi, którzy są jeszcze pod sercem matki?
Przyjęta tuż po II wojnie światowej 10 grudnia 1948 r. przez ONZ Powszechna Deklaracja Praw Człowieka miała stanowić jeden z filarów nowego porządku międzynarodowego. Miał on zagwarantować, że nigdy więcej w przyszłości nie powtórzy się tragedia wojny i Holocaustu. Tymczasem podstawowe prawo człowieka — prawo do życia, które zapisane jest we wszystkich aktach prawnych chroniących prawa człowieka, jest nagminnie łamane i to — paradoksalnie — w świetle prawa. Jan Paweł II w książce Pamięć i tożsamość pisał: „Po upadku ustrojów zbudowanych na «ideologiach zła» eksterminacja ludzi wprawdzie ustała, utrzymuje się jednak nadal legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Jest to eksterminacja zadecydowana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię cywilizacyjnego postępu społeczeństw i całej ludzkości”.
Według danych ONZ z 2002 r. rocznie dokonywanych jest 50 mln aborcji, co oznacza, że w ciągu ostatnich 40 lat w ten sposób pozbawiono życia ok. 2 mld istnień ludzkich. Jedna trzecia państw na świecie dopuszcza aborcję ze względów społecznych i na żądanie. Raport Hiszpańskiego Instytutu Polityki Rodzinnej z tego roku stwierdza, że co piąte poczęte dziecko w Unii Europejskiej umiera w wyniku aborcji, a co roku ginie ich w ten sposób 1,2 mln. Przyjęty przez Parlament Europejski w 2002 r. Raport o Zdrowiu i Prawach Seksualnych i Planowaniu Rodziny stwierdza, że „aborcja powinna być legalna, bezpieczna i dostępna dla wszystkich”. Z kolei jak wynika z raportu jednej z największych organizacji aborcyjnych Planned Parenthood w 2008 r. wykonała ona ponad 1 mln aborcji, a jej zyski wyniosły wówczas prawie 120 mln dolarów.
Świadomy tej sytuacji Jan Paweł II już w 1991 r. stwierdził, że „statystyki mówią o prawdziwej i mającej zasięg światowy «rzezi niewiniątek», ale przede wszystkim niepokojący jest fakt, że moralna świadomość wydaje się zacierać w sposób przerażający i z coraz większą trudnością uwzględniać jasną i wyraźną różnicę między dobrem i złem”.
W myśl Konwencji o Prawach Dziecka z 1989 r. „dziecko to każda istota ludzka poniżej 18 lat, chyba że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej pełnoletność”. W definicji tej określono jedynie górną granicę wieku dzieciństwa, niejako uchylając się przed określeniem dolnej. Jednak w preambule przywołano fragment Deklaracji Praw Dziecka z 1958 r., który mówi, że „dziecko z uwagi na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową wymaga szczególnej opieki i troski, a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”. Choć w doktrynie prawa międzynarodowego preambuła nie ma takiego znaczenia jak część merytoryczna, to stanowi jednak ogólny kontekst, w świetle którego powinny być interpretowane wszelkie niejasne i nieprecyzyjne pojęcia użyte w umowie. W zasadniczej części konwencji mówiącej o prawie do życia, nie określono wyraźnie momentu początku życia człowieka. Ten zabieg legislacyjny miał na celu przyjęcie neutralnego stanowiska, co do ustalenia początku życia i ominięcie problematyki przerywania ciąży; stanowił kompromis, który pozwolił na przyjęcie konwencji przez jak największą liczbę państw.
Poza powyższym fragmentem preambuły Konwencji Praw Dziecka i Amerykańską Konwencją Praw Człowieka z 1969 r., która gwarantuje „każdej osobie” ochronę prawa do życia „w zasadzie od momentu poczęcia” żaden inny akt prawa międzynarodowego z zakresu praw człowieka nie wypowiada się na temat ochrony człowieka od poczęcia.
Afrykańska Karta Praw i Dobrobytu Dziecka z 1990 r. definiuje dziecko jako „każdą istotę ludzką poniżej 18. roku życia”, która „ma wrodzone prawo do życia”. Inne dokumenty praw człowieka mówią: „każda istota ludzka ma prawo do życia” (Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r.); „każdy ma prawo do życia” (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 r.); „każda jednostka ma prawo do życia” (Arabska Karta Praw Człowieka z 1994 r.). Żadne z tych określeń nie wskazuje jednak wyraźnie momentu, od którego zaczyna się życie.
Widoczna jest jednak pewna niekonsekwencja, gdyż zakazuje się wykonania kary śmierci w stosunku do kobiety ciężarnej. Mówi o tym m.in. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych czy Amerykańska Konwencja Praw Człowieka. Także Rada Gospodarcza i Społeczna ONZ przyjęła w 1984 r. Rezolucję o Gwarancjach Ochrony Praw Osób Oczekujących na Karę Śmierci, w której zakazuje wykonywania wyroku na kobietach ciężarnych. Tadeusz Smyczyński, ekspert praw dziecka, stwierdził: „Pojawia się wobec tego sprzeczność, a co najmniej niespójność normy bezwzględnie zakazującej zabicia istoty poczętej w łonie kobiety skazanej na śmierć z normą, która pozwala na wykładnię dopuszczającą przerwanie ciąży również na żądanie matki. Innymi słowy, nie pozwala się na podzielenie przez dziecko poczęte losu skazanej na karę śmierci matki, ale pozwala się matce wykonać «wyrok śmierci» na własne dziecko”.
Wydaje się, że system prawny popadł w hipokryzję — i to nie tylko na poziomie międzynarodowym, ale i narodowym.
W Polsce w myśl ustawy z 1993 r. aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, w przypadku prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby lub gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu. Każdy z tych powodów z punktu widzenia prawa naturalnego, którego fundamentalną wartością jest prawo do życia, jest niedopuszczalny. Odmienną sytuacją jest śmierć dziecka, w wyniku podejmowanej próby ochrony życia matki (np. w wyniku reakcji na podanie danego leku). W każdym innym przypadku — nawet jeśli życie matki naraża się w ten sposób na niebezpieczeństwo, nie można podjąć decyzji o zabiciu drugiego człowieka, nawet w fazie początkowej jego życia. „Jeśli natomiast chodzi o przyszłą ułomność dziecka — czytamy w Deklaracji o przerywaniu ciąży Kongregacji Nauki Wiary — to nikt, nawet jego ojciec czy matka, nie może wystąpić, nawet jeśli znajduje się ono w stadium embrionalnym, by w jego imieniu wybrać śmierć zamiast życia. Samo dziecko, gdy dojdzie do wieku dojrzałego, nigdy nie będzie miało prawa do zadania sobie śmierci. Życie bowiem jest dobrem zbyt podstawowym, by można je było zestawić z największymi nawet stratami”. Natomiast co do trzeciego wyjątku w prawie polskim należy stwierdzić, że na śmierć skazuje się niewinną ofiarę gwałtu, podczas gdy sprawcy grozi maksymalnie 12 lat pozbawienia wolności.
Instytucje międzynarodowe starają się zapewniać coraz szerszy dostęp do aborcji przez wpływ na ustawodawstwa wewnętrzne. Nie dokonuje się to jednak wprost, lecz w zawoalowanej formie, pod niewinnie brzmiącymi hasłami tzw. praw reprodukcyjnych. Poza pewnymi słusznymi postulatami, pod tym hasłem kryje się także aborcja. ONZ uznaje prawa reprodukcyjne kobiet za integralną część podstawowych praw człowieka, zalecając ułatwienie dostępu do aborcji. Po raz pierwszy oficjalnie zaczęto o nich mówić na Międzynarodowej Konferencji na rzecz Ludności i Rozwoju w Kairze w 1994 r. oraz Światowej Konferencji na rzecz Kobiet w Pekinie w 1995 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje zdrowie reprodukcyjne jako „stan pełnego dobrostanu we wszystkich sprawach związanych z układem rozrodczym. Zdrowie reprodukcyjne oznacza, że ludzie mogą prowadzić satysfakcjonujące i bezpieczne życie seksualne oraz że mają zdolność do reprodukcji, jak również swobodę decydowania o tym, czy, kiedy i ile chcą mieć dzieci. Obejmuje prawo mężczyzn i kobiet do informacji i dostępu do bezpiecznych, efektywnych, przystępnych i akceptowalnych metod regulacji płodności, zgodnych z ich wyborem”. Wśród tych „metod regulacji płodności” rozumie się także aborcję.
Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Wobec Kobiet w Rekomendacji z 1999 r. stwierdza, że państwa powinny zapewnić pierwszeństwo zapobieganiu niechcianych ciąż przez środki planowania rodziny oraz edukacje seksualną oraz „jeżeli jest to możliwie, prawa kryminalizujące aborcje powinny zostać zmienione w celu likwidacji środków karnych nakładanych na kobiety, które poddają się aborcji”. Z kolei w tzw. instruktażu aborcyjnym z 2003 r. WHO rekomenduje, że „usługi aborcyjne” powinny być zagwarantowane w systemie opieki zdrowotnej.
W Raporcie Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych z 2005 r. określono prawa reprodukcyjne jako prawa człowieka, które wywodzą się z założenia, że „wszyscy ludzie mają prawo do podejmowania decyzji w wolności od dyskryminacji, przymusu i przemocy. Oznacza to również prawo wszystkich ludzi do ochrony przed nieplanowaną ciążą”.
W ostatnim czasie aborcję nie tylko forsuje się w ramach propagowania praw reprodukcyjnych, ale usiłuje się ją bezpośrednio określić jako prawo człowieka. W czerwcu tego roku Navanethem Pillay, komisarz ONZ ds. praw człowieka, na posiedzeniu Rady Praw Człowieka ONZ, zaproponowała określić aborcję jako prawo człowieka oraz umieścić powszechny dostęp do niej wśród Milenijnych Celów Rozwoju, które państwa ONZ zobowiązały się osiągnąć do 2015 r. Piąty z nich mówi o poprawie opieki zdrowotnej nad matkami. Jednak szczyt ONZ w tej sprawie we wrześniu br. nie przyjął zapisu o aborcji jako powszechnym prawie człowieka. Z kolei w marcu 2009 r. tylko dzięki sprzeciwie Polski zablokowano podobny zapis na forum Rady Gospodarczej i Społecznej ONZ. Podobne starania mają jednak dalej miejsce. Brigitta Ohlsson, członkini szwedzkiej Liberalnej Partii Ludowej, zamierza uzyskać milion podpisów pod europejską inicjatywą obywatelską, skłaniającą państwa Unii Europejskiej do akceptacji aborcji jako prawa kobiety.
Kościół przypomina, że człowiek został stworzony na „obraz i podobieństwo” Boga Stwórcy. Z tego wynika jego wrodzona godność. Jest ona źródłem obiektywnych i nienaruszalnych praw człowieka i została podkreślona przez to, że Syn Boży — Jezus Chrystus — przyszedł na świat jako człowiek. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że „życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istocie ludzkiej powinny być przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia”.
Kongregacja Nauki Wiary podkreśla z kolei, że „od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się życie, które nie jest życiem ojca ani matki, ale nowej istoty ludzkiej, która rozwija się samoistnie”. Dlatego Stolica Apostolska stoi na stanowisku, że „przerywanie ciąży jest — niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane — świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem”.
Czy walka z aborcją jest kwestią chrześcijaństwa lub jakiejkolwiek innej religii i wynika tylko z pobudek religijnych? Oczywiście, że nie. O tym, że życie zaczyna się od momentu poczęcia, mówi nauka. W apelu ponad 100 naukowców do polskich parlamentarzystów w sprawie procedury in vitro i naprotechnologii czytamy: „Życie człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia — to fakt biologiczny, naukowo stwierdzony”.
Gdzie zatem szukają podstaw światopoglądowych ci, którzy zabiegają o wprowadzenie prawa do aborcji? W pewnym sensie źródłem jest tu idea prekursora myśli oświeceniowej Kartezjusza, który sformułował zasadę, że o istnieniu człowieka świadczy świadomość. Jego hasło: „Myślę, więc jestem” sugeruje, że człowiekiem jest tylko osoba, która jest w stanie używać rozumu. To oczywiście prowadzi do stwierdzenia, że płód w łonie kobiety nie jest człowiekiem, gdyż tej zdolności jeszcze nie ma. W tym samym nurcie postuluje się eutanazję wobec ludzi, którzy już tej zdolności nie mają.
Idący za tym sposobem myślenia, australijski etyk Peter Singer jest zwolennikiem przyznania matce prawa do zabicia dziecka do 28. dnia po urodzeniu. Skoro bowiem państwa ustalają możliwość dokonywania aborcji na dany tydzień życia dziecka w łonie matki, to czemu nie można rozciągnąć tego także na okres po urodzeniu, kiedy i tak dzieci wciąż nie mają świadomości. Zdaniem Singera takie dziecko nie zdaje sobie sprawy z tego, że żyje, więc zabicie go nie jest czymś moralnie złym. Ponadto upośledzone fizycznie bądź umysłowo są ciężarem dla społeczeństwa, więc powinno się mieć prawo ich eliminowania.
Zakaz aborcji można wyprowadzić także z samego prawa naturalnego, którego fundamentalną wartością jest prawo do życia. I musi być ono respektowane jako prawo najwyższe, wobec którego wszystkie inne prawa — nawet gdyby były słuszne — są mniej ważne. Nie ma tutaj znaczenia czy ktoś jest wierzący czy nie. Świadczy o tym fakt, że wśród działaczy antyaborcyjnych jest wiele osób niewierzących i działaczy socjalistycznych. Przykład stanowi Giuliano Amato, były premier Włoch, który uznaje, że jako człowiek lewicy, musi stawać po stronie dyskryminowanych i bezbronnych, a dziś są nimi dzieci nienarodzone. „To nade wszystko dane czysto racjonalne zmuszają mnie do uznania, że życie ludzkie, gdy raz zostanie poczęte, musi być respektowane i prawem chronione”.
* * *
Deklaracja Praw Człowieka, której uchwalenie będziemy obchodzić za kilka dni miała przyczynić się do ochrony fundamentalnych praw każdego człowieka i wzrostu pokoju na świecie. Czy spełniła ona swoje zadanie? Wydaje się, że nie. Bł. Matka Teresa z Kalkuty w Liście do Polaków z 1996 r. pisała: „Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja — ponieważ, jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?”
Autor jest politologiem, alumnem Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu
opr. mg/mg