Literaci do blogów [GN]

Coraz częściej w internecie szukamy informacji o literaturze

Literaci do blogów [GN]

Coraz częściej w Internecie szukamy informacji o literaturze. Autor zdjęcia: Jakub Szymczuk

Na początku XX wieku życie literackie kwitło w kawiarniach, dziś duża jego część przeniosła się do przestrzeni wirtualnej.

Mimo rozwoju techniki e-booki i wszelkie inne formy książek w wersji elektronicznej to ciągle jeszcze egzotyka. Nikt, kto naprawdę lubi książki, nie wyrzeknie się ich zapachu, nie pozbawi się przyjemności przewracania kartek ani nie będzie męczył wzroku, sczytując Dostojewskiego z laptopa. Ale coraz częściej w Internecie szukamy informacji o literaturze, wyławiamy interesujące nas fragmenty dzieł albo chcemy o niej dyskutować na różnego rodzaju forach. Coraz chętniej z Sieci korzystają też sami pisarze, najczęściej w celu autopromocyjnym, choć nie tylko. Oprócz stron o charakterze typowo informacyjnym znaleźć można też np. blogi, na których literaci umieszczają swoje nowe utwory. W ten sposób stajemy się świadkami powstawania tomów poezji czy zbiorów opowiadań. Funkcja „skomentuj” umożliwia to, co kiedyś było zupełnie niedostępne — dialog z autorem. A uwagi czytelników mogą mieć wpływ na ostateczny kształt dzieła.

Wieszak na różności

Dla wielu literatów blog jest także rodzajem dziennika, w którym na gorąco notują swoje spostrzeżenia. Ma on wówczas wyraźne piętno osobiste, choć w przypadku Internetu trudno mówić o intymności właściwej papierowym odpowiednikom tego zjawiska. Taką formę sieciowej aktywności wybrał poeta Artur Nowaczewski na stronie nowaczewski.blog.pl. — Kiedy zaczynałem pisać blog, równolegle prowadziłem też papierowy dziennik — wspomina autor. — Ale były to takie „notatki intelektualisty”, do których niespecjalnie chciało mi się wracać. Blog miał być tematyczny, zawierać wspomnienia z dzieciństwa, które stanowiły tło kulturowe dla mojego pierwszego tomiku. Z czasem strona stała się takim „wieszakiem” na to, co mi akurat w duszy gra. Myślę, że przede wszystkim jednak jest miejscem kontaktu z czytelnikami. Ten, kto pisze, czeka na reakcję, na jakąś formę dyskusji. Stopniowo wokół blogu tworzą się małe grupy koleżeńskie. Charakterystyczne jest to, że wśród komentujących przeważają moi koledzy po piórze.

Blogi poetów i krytyków literackich stają się dziś tym, czym dla staropolskich twórców były silva rerum — szlacheckie księgi, w których teksty o charakterze literackim lub refleksyjnym mieszały się z zapiskami z życia codziennego czy nawet przepisami kulinarnymi. Na blogu redagowanym przez krytyka Jerzego Sosnowskiego (jerzysosnowski.pl) gazetowa współczesność przeplata się z notatkami z lektur — rozpiętych od Kochanowskiego po Masłowską. Także poeta i krytyk Radosław Wiśniewski oprócz wierszy i miniesejów zamieszcza na blogu jurodiwy-pietruch.blog.pl fotografie i komentarze do bieżących wydarzeń. — Blog traktuję jak na poły publiczny dziennik — wyznaje Wiśniewski. — Owszem, rządzą nim pewne ogólne reguły, np. unikam tematów osobistych, emocjonalnych. Piszę o tym, co mnie zajmuje, dziwi, denerwuje, zamyśla. Stąd wybuchowa mieszanka wierszy, fragmentów szkiców literackich, felietonów, momentalnych wypowiedzi na zadany, bolący temat. Dlaczego ta forma pisania, a nie — powiedzmy — grzeczny dziennik w zeszyciku czy gotowa literacka forma pozornego dziennika, z góry przeznaczonego do publikacji? Podoba mi się blogowy luz i momentalność czytelniczej reakcji. Traktuję to jako laboratorium refleksji, wylęgarnię pomysłów na teksty, artykuły. Testuję je wstępnie w tej przestrzeni.

Krytyka i bluzgi

„Zacisznym” blogom przeciwstawić należy serwisy, na których toczą się dyskusje na temat literatury. Nie od dziś wiadomo, że artyści lubią funkcjonować w grupach. Na początku XX wieku życie literackie kwitło w kawiarniach, dziś duża jego część przeniosła się do przestrzeni wirtualnej. Ze szkodą dla poziomu tego życia — dodajmy. Bo internetowa anonimowość pozwala na zbluzganie utworu bez względu na jego

poziom. A nawet jeśli „krytyk” już ujawnia swoje personalia, łatwiej jest mu wydawać ostre sądy na odległość niż wówczas, gdy musiałby spojrzeć autorowi w twarz. Stąd rosnący poziom złośliwości, jaki można np. zaobserwować w serwisie Nieszuflada.pl, przeznaczonym dla poetów. Młodzi adepci literatury wklejają tam swoje utwory, wystawiając się niejednokrotnie na szyderstwo. To prawda, że krytyka na starcie niejednemu piszącemu wyszła na dobre, jednak ci, którzy wydają tak ostre sądy, często nie mają do tego żadnych uprawnień, bo sami są grafomanami.

Sam pomysł stworzenia „Nieszuflady” trzeba, mimo wszystko, ocenić pozytywnie. Strona nie tylko próbuje młode talenty w tyglu krytyki, ale także spełnia funkcję informacyjną. Do niedawna częstymi gośćmi serwisu byli znani pisarze, którym każda zalogowana osoba mogła zadać pytanie. Ostatnio zdarza się to, niestety, coraz rzadziej. Spada też poziom dyskusji w wątkach proponowanych przez internautów. W założeniu administratorów ma go prawdopodobnie podnosić poeta Jacek Dehnel, jednak jego potrzeba wypowiadania się na niemal każdy temat (bez względu na to, czy ma coś do powiedzenia, czy nie) bywa irytująca.

Brak merytorycznych dyskusji jest też jedną z przyczyn sukcesywnego staczania się strony kumple.blog.pl. „Kumple” od początku mieli pełnić rolę „Pudelka dla literatów”, ale jeszcze kilka lat temu można było tu znaleźć jakiś obraz życia literackiego w naszym kraju. Dziś ten blog z rzadka bywa aktualizowany, a pod przypadkowymi informacjami pojawiają się równie przypadkowe komentarze.

Nie do ogarnięcia

Z możliwości komentowania zrezygnowali już na starcie twórcy portalu Literackie.pl i kto wie, czy nie była to trafna decyzja. Portal jest po prostu formą prezentacji kilkudziesięciorga poetów zaproszonych przez jego twórców. Zawiera ich wizytówki, wybrane utwory, czasem przekłady, dzienniki, fotografie. Dowodzi, że łatwiej wypromować się w grupie niż pojedynczo.

Z podobnego założenia wychodzą szefowie wrocławskiego Biura Literackiego, którzy w nowoczesny sposób promują wydawanych przez siebie autorów. Strona internetowa tego wydawnictwa to nie tylko reklamy książek, ale także eseje, dyskusje, informacje o imprezach i multimedia. Świetnym pomysłem okazał się np. konkurs „Nakręć wiersz”, w którym internauci mieli za zadanie nagrać teledysk do wybranego przez siebie wiersza. Z takich możliwości Internetu korzysta coraz więcej wydawnictw i pism literackich.

Dla początkujących poetów, którzy dopiero próbują zaistnieć w światku literackim, pomocny może być serwis Poezja-polska.pl. Mogą tu czytać wiersze starszych kolegów po piórze, sami publikować, a przede wszystkim znajdą bodaj najpełniejszy katalog konkursów, w których warto spróbować swoich sił. Tu dopiero przekonujemy się, jak wiele odbywa się w naszym kraju imprez literackich. Oczywiście różnią się one rangą i poziomem, ale sam fakt, że tyle jest osób, często w małych miejscowościach, którym chce się organizować podobne wydarzenia, nastraja optymistycznie.

Ogarnięcie całego zjawiska, jakim jest współczesna polska literatura w Internecie, nie wydaje się możliwe. Z ciekawszych propozycji można jeszcze wymienić serwis Niedoczytania.pl oraz stronę Gilling.info, której autor Michał Kobyliński zamieszczał fotorelacje ze wszystkich ważniejszych imprez literackich w kraju. W ciągu czterech i pół roku zebrało się tych fotoreportaży ok. 400, a zdjęć ok. 20 tysięcy. Jednak zmęczony poeta-fotoreporter, który próbował pójść tropem internetowych informacji i ogarnąć życie literackie w realu, zawiesił działalność przynajmniej na rok. Za dużo tej literatury!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama