Jak uniknąć bycia wmanipulowanym w zaspokajanie potrzeb osób niedojrzałych, zaburzonych lub chorych psychicznie
Żyjemy w czasach, w których coraz więcej osób nie radzi sobie z codziennymi wymogami życia albo nie potrafi nawiązać dojrzałych kontaktów z innymi ludźmi. Takie osoby czują się słabe, w jakimś sensie chore, pokrzywdzone, poranione czy bezradne. Warto podkreślić fakt, że coraz częściej współczesny człowiek przeżywa niepokój i bezradność nie tylko wobec świata zewnętrznego, ale również wobec samego siebie: wobec własnych natarczywych myśli, bolesnych emocji, a także wobec własnych lęków, słabości, uzależnień.
Znaczna część ludzi znajdujących się w tego typu sytuacji zwraca się z prośbą o pomoc do określonych osób czy instytucji, np. do kogoś z rodziny, do przyjaciół i duszpasterzy, do psychologów i terapeutów, do telefonu zaufania, do różnych poradni i ośrodków pomocy, do policji i prawników. Typową cechą zdecydowanej większości osób chorych czy niedojrzałych jest to, że zwracając się o pomoc, czynią to w taki sposób, aby to właśnie oni dyktowali warunki tym, od których oczekują pomocy. Dążąc do tego, by otrzymać pomoc na warunkach, które oni sami chcą określać, potrafią czynić to zwykle w sposób zamaskowany i trudny do odszyfrowania.
Celem takiej manipulacji ze strony osób chorych, zaburzonych czy niedojrzałych jest przymuszanie innych ludzi do rozwiązywania za nich ich własnych problemów, z którymi się do nas zwracają. Innymi słowy tacy ludzie szukają wygodnych dla siebie, magicznych form wyjścia z przeżywanych problemów, aby uniknąć konieczności podjęcia wysiłku ze swej strony i dokonania zmian we własnym postępowaniu. Ludzie ci szukają zatem łatwego szczęścia i w tym cele potrafią świetnie manipulować, szantażować psychicznie, kłamać, wzbudzać litość, wykorzystywać naiwność lub brak doświadczenia u osób, do których zwracają się po pomoc. Przypatrzmy się bliżej temu zagadnieniu.
Pierwszym przykładem ludzi, którzy mają tendencję do manipulowania nami pod pozorem szukania u nas pomocy i wsparcia, są niektóre grupy ludzi słabych czy chorych fizycznie. Już sama choroba fizyczna może być formą psychicznego szantażu. Dzieje się tak wtedy, gdy dany człowiek przerysowuje słabość swego organizmu, albo gdy wręcz wmawia sobie jakieś choroby. Coraz częściej bywa i tak, że choroba fizyczna jest efektem somatyzacji, czyli wyrażania za pomocą cielesnych słabości problemów, konfliktów i napięć spoza sfery cielesnej. W taki sposób — zwłaszcza za pomocą trudności z układem oddechowym, trawiennym i z układem krążenia — wyrażane są np. nierozwiązane i często nieświadome napięcia i trudności w sferze psychicznej, moralnej, duchowej, religijnej i społecznej. Słabość fizyczna jest wtedy znakiem ucieczki od problemów w innych sferach ludzkiego życia, a jednocześnie pretekstem, by usprawiedliwić ucieczkę od problemów psychicznych, moralnych, duchowych, religijnych, rodzinnych czy społecznych. Wielu ludzi traktuje zatem swoje słabości czy dolegliwości fizyczne jako sposób na „usprawiedliwienie” popełnionych błędów, na uwolnienie się od wymagań i dyscypliny, na pobłażanie sobie i uleganie wygodnictwu.
Drugim przykładem ludzi, którzy mają tendencję do manipulowania nami pod pretekstem szukania u nas pomocy i wsparcia, są niektóre osoby biedne materialnie lub udające, że znajdują się w skrajnie trudnej sytuacji finansowej. Także ci ludzie szukają wygodnej dla nich formy pomocy, co w tym przypadku oznacza zdobycie łatwych pieniędzy. Chcą otrzymywać pomoc ekonomiczną bez podjęcia jakiegokolwiek wysiłku z ich strony. Zwykle nie chcą pracować, zasłaniają się słabym zdrowiem czy niezdolnością do podjęcia określonego wysiłku. Jeśli te manipulacje nie okażą się skuteczne, wtedy udają skłonność do podjęcia pracy, ale usiłują dyktować nam — nierealne najczęściej - warunki, na jakich mogliby coś zrobić, albo pracują w taki sposób, aby ich zwolniono i aby znów mieli alibi do otrzymania darmowej pomocy.
Roztropna postawa wobec takich ludzi polega najpierw na przypomnieniu im biblijnej zasady, że kto nie chce pracować, ten też niech nie je. Rozsądna pomoc w takiej sytuacji bywa nazywana w krajach niemieckojęzycznych „Hilfe zur Selbsthilfe”. Oznacza ona takie pomaganie biednym czy bezrobotnym, aby uczynić ich zdolnymi do zapracowania na własne potrzeby, a nie by ich w tym wyręczać Innymi słowy chodzi o to, by tego typu ludziom dać do ręki wędkę, a nie rybę. W praktyce może to oznaczać np. oferowanie pracy dorywczej czy sezonowej, albo pomaganie w zdobyciu nowych kwalifikacji. Nawet w sytuacjach skrajnych nie powinniśmy dawać pieniędzy, a jedynie żywność lub pomoc w opłaceniu np. kursu dla bezrobotnych.
Trzecim przykładem ludzi, którzy mają tendencję do manipulowania nami pod pretekstem szukania u nas pomocy i wsparcia, są osoby przeżywające trudności psychiczne, rodzinne czy zawodowe. Również w tej grupie znaczna część ludzi posługuje się wobec nas manipulacją po to, by szukać łatwego szczęścia. Typowe strategie takiej manipulacji to: jednostronne i korzystne dla siebie przedstawianie danej sytuacji (np. konfliktów rodzinnych czy trudności w pracy zawodowej); umiejętne granie roli „ofiary”; stawianie nas w roli „zbawiciela” i obarczanie nas odpowiedzialnością za ich los; sugerowanie, że nie mamy żadnej innej możliwości, jak tylko zaakceptować ich wizję rozwiązywania ich problemów; szantażowanie nas, że zrobią sobie krzywdę, gdy nie spełnimy ich życzeń czy żądań. Ponadto tego typu ludzie potrafią psychiczne „przyssać się” do osoby, która próbuje im pomóc i na różne sposoby wykorzystywać drugiego człowieka. Działają przy tym ze zdumiewającą nieraz fantazją, tupetem, a czasem wręcz z takim psychicznym okrucieństwem i sprytem, że osoba pomagają czuje się jak w matni. Przykładem klasycznym może być zachowanie alkoholika w czynnej fazie choroby, który zrobi wszystko, aby pomoc środowiska polegała na tolerowaniu jego choroby i na tworzeniu mu komfortu picia. Jeśli jednak osoby z najbliższego środowiska ulegną presji człowieka uzależnionego, wtedy wbrew swej woli pogorszą jedynie jego sytuację.
Jak zatem powinniśmy reagować w obliczu osób, które próbują „rozwiązywać” swoje problemy naszym kosztem i dyktować nam warunki udzielania pomocy, o którą same przecież proszą? Pierwszym naszym zadaniem jest znajomość wyżej zasygnalizowanych strategii i mechanizmów, poprzez które osoby niedojrzałe, chore czy egoistyczne próbują nami manipulować, by wymusić na nas gotowe, łatwe szczęście. Drugim zadaniem jest precyzyjne i stanowcze określenie warunków, na jakich możemy kontynuować naszą pomoc (np. wyznaczenie danej osobie obowiązku kontaktowania się z określonymi specjalistami czy instytucjami, dokonanie określonych zmian w zachowaniu, zerwanie określonych więzi, włączenie się w jakiś ruch samopomocy, itd.). Jeśli osoba szukająca u nas pomocy nie spełni postawionych warunków, to powinniśmy stanowczo zrezygnować z udzielania dalszej pomocy. Trzecim zadaniem jest wyjaśnianie tym, którzy u nas szukają pomocy, że to na nich samych, a nie na nas spoczywa odpowiedzialność za ich decyzje, zachowania i postawy. My możemy jedynie wskazać im alternatywne możliwości działania w danej sytuacji oraz wyjaśniać konsekwencje każdej z wybranych alternatyw. Po czwarte, powinniśmy wyjaśniać tym, którzy proszą nas o pomoc, że w obliczu poważniejszych trudności życiowych nie istnieje łatwe rozwiązanie i że ich problemy nie są jedynie wynikiem negatywnych uwarunkowań zewnętrznych, ale mają też związek z ich wewnętrzną sytuacją i stopniem dojrzałości. Po piąte, powinniśmy otwarcie uznać — przed samym sobą i przed drugim człowiekiem - granice naszych możliwości w udzielaniu pomocy tym, którzy nie radzą sobie z jakąś cząstką ich życia. Powinniśmy także zdawać sobie sprawę, że jesteśmy odpowiedzialni za jakość naszych postaw i zachowań wobec osób szukających pomocy, ale nie za sposób, w jaki osoby te zechcą (lub nie) skorzystać z naszej pomocy.
opr. mg/mg