Śmierć jest częścią życia. Jak dobrze przeżyć czas żałoby?

Poczucie straty po śmierci bliskiej osoby jest czymś naturalnym. Jak przeżyć czas żałoby, aby to poczucie nie zniszczyło nas ani nie zostało zepchnięte głęboko w podświadomość?

Poczucie straty po śmierci bliskiej osoby jest czymś naturalnym. Podobnie, jak kolejno przechodzone fazy szoku, zaprzeczenia, niezgody, smutku. Problemem jest to, że współczesna kultura nie chce mówić o śmierci, nie uczy nas, jak się przygotować na śmierć innych ani jak dobrze przeżywać czas żałoby. Wydana właśnie przez wydawnictwo W drodze książka „Życie zmienia się, ale się nie kończy” podejmuje te tematy i może się okazać nieocenioną pomocą dla osób, które zmagają się z własną bezradnością w obliczu umierania i śmierci.

Pierwszym pytaniem, które często sobie zadajemy jest to, dlaczego to się stało. Dlaczego teraz? Dlaczego właśnie on/ona? Pytanie to pojawia się szczególnie w przypadku niespodziewanego odejścia bliskiej osoby — w wyniku wypadku czy nagłej choroby. Ale nie jest też obce w sytuacjach, gdy dana osoba przez lata zmaga się z jakimś problemem zdrowotnym. Można powiedzieć, że śmierć nigdy nie przychodzi „w dobrym momencie”. Zawsze chcielibyśmy ją odsunąć. Nieraz prosimy o to Boga, a gdy, ktoś umiera, sądzimy, że nasze prośby nie zostały wysłuchane. Nie jest to jednak prawda. Pierwszy rozdział książki przypomina podstawową prawdę, że Bóg nie chce niczyjej śmierci, ale jest ona skutkiem zła, które sprowadził na świat grzech pierworodny. Nie można nigdy sądzić, że Bóg karze daną osobę śmiercią za jej konkretne, osobiste grzechy. Jego odpowiedzią na zło, spowodowane przez ludzki grzech, było przyjęcie na siebie ludzkiego losu, doświadczenie śmierci i jej przezwyciężenie w zmartwychstaniu. To jest zawsze podstawa naszej nadziei i w tej perspektywie powinniśmy patrzeć na śmierć. Jest ona nieuchronna, ale nie jest czymś beznadziejnym. Nie jest przekreśleniem naszego życia, ale przejściem do nowego życia. Przyjęcie tej perspektywy sprawia, że nasza modlitwa przy umierającym będzie dawała pokrzepienie, a mówienie o zmarłym nie będzie potęgować bólu.

Warto myśleć o rzeczach ostatecznych: o naszej własnej śmierci, o tym, co stanie się z nami po śmierci, o spotkaniu z Bogiem w wieczności, a także o spotkaniu z tymi, którzy już odeszli przed nami. Trzeba jednak to robić w perspektywie nieskończonej miłości Bożej. Jeśli wyznajemy, że Bóg jest sprawiedliwym sędzią, to nie powinniśmy się bać Jego sprawiedliwości. Jest ona bowiem sprawiedliwością ojcowską, wynikającą z miłości. Nie pragnie On nikogo karać dla samego karania, ale dla poprawy — temu też ma służyć czyściec, który nie jest przecież Bożą odpłatą za nasze grzechy i niedoskonałości, ale stanem, który ma nas przygotować do nieba.

Trudne pytania?

Autorzy książki nie unikają także pytań, które być może komuś mogłyby się wydać dziwne czy niestosowne, ale przecież takie pytania zadaje sobie wielu z nas w obliczu śmierci. Czy w życiu wiecznym odnajdziemy naszych bliskich? Czy spotkamy się z żoną/mężem? A co, jeśli mieliśmy więcej niż jednego współmałżonka? Co w sytuacji, gdy nasze życie małżeńskie nie było idealne lub wręcz było nieudane? Jak rozumieć słowa Chrystusa, że w niebie nie będziemy się już żenić ani wychodzić za mąż? Co z dziećmi zmarłymi, zanim zdążyliśmy je ochrzcić? A co z tymi, które zmarły już po chrzcie?

Sytuacja, której z pewnością chcielibyśmy uniknąć, to samobójcza śmierć osoby bliskiej. A jednak takie sytuacje się zdarzają. Jak powinniśmy się do nich odnieść? Czy, jeśli według Kościoła samobójstwo jest grzechem ciężkim, to oznacza to, że dla samobójcy nie ma już żadnej nadziei życia wiecznego? Potrzeba tu odróżnienia oceny samego czynu, który obiektywnie jest wielkim złem od oceny konkretnego człowieka, który dopuszcza się go w okolicznościach, mogących poważnie ograniczać jego wolność i świadomość. Takimi okolicznościami może być na przykład choroba psychiczna lub rozpacz wynikająca z poczucia przytłoczenia i nieumiejętności poradzenia sobie z nieustającą presją. Dziś Kościół nie odmawia samobójcom pogrzebu, a ich wieczny los pozostaje w ręku Boga, który jako jedyny zna tajniki ludzkiego serca i sumienia.

Inne pytanie, które być może zadajemy sobie, to czy wola zmarłego jest święta? Tu również trzeba rozważyć okoliczności. Może się zdarzyć, że słowa wypowiedziane przed śmiercią w poczuciu rozgoryczenia czy zranienia stałyby się zalążkiem rodzinnego konfliktu, prowadząc do eskalacji nieprzebaczenia i poczucia krzywdy. Nie należy wtedy traktować takich słów jako nieodwołalnych, ale zawsze dążyć do pojednania i zażegnania sporów.

Żal, szok i inne uczucia

Pierwsza część książki podejmuje kwestie fundamentalne, związane z chrześcijańską wiarą dotyczącą śmierci i zmartwychwstania. Druga i trzecia natomiast zajmuje się problemem od strony psychologicznej: jak samemu dobrze przeżyć czas żałoby i pomóc innym w przeżyciu tego czasu.

Żal związany z utratą najbliższej osoby jest czymś naturalnym. Wynika z naszej potrzeby więzi, która jest jedną z najbardziej podstawowych cech naszej ludzkiej natury. Jednocześnie jednak naturalnym jest to, że w obliczu śmierci przeżywamy mieszane uczucia. Czasem jest to poczucie ulgi, gdy przez długi czas z bezradnością przyglądaliśmy się cierpieniu bliskiej osoby. Czasem jest to żal, że czegoś nie zdążyliśmy jej powiedzieć lub czegoś zrobić. Normalnym jest także stan emocjonalnego znieczulenia występujący w pierwszym okresie po śmierci bliskiej osoby. Jest to reakcja polegająca na nieświadomym odcięciu się od własnych uczuć — rodzaj psychologicznego „bezpiecznika”. W ten sposób nasza psychika nie pozwala, aby uczucia nas przytłoczyły, całkowicie odbierając wolę życia. Nie dziwmy się więc, że stojąc nad grobem bliskiej osoby nie potrafimy uronić nawet jednej łzy. Ten stan psychicznego „obezwładnienia” zazwyczaj trwa od kilku dni do kilku tygodni, ale w niektórych przypadkach blokada może przeciągać się nawet na całe lata.

Przeżywanie żałoby jest ważne i potrzebne. Owszem, może istnieć żałoba patologiczna, kiedy tak bardzo nie możemy się pogodzić z odejściem kogoś bliskiego, że trwamy w iluzji, że on ciągle jest przy nas. W pierwszym okresie po śmierci takie poczucie jest czymś naturalnym. Kiedy jednak przeciąga się na całe miesiące i lata, oznaczać może, że w rzeczywistości nie przeżyliśmy żałoby, że iluzja utrwaliła się w naszej psychice. Autorzy podają także groźny przykład nieprzeżytej żałoby w przypadku śmierci jednego z dzieci lub współmałżonka, gdy osoby pozostałe przy życiu tak bardzo „zapadają się w sobie”, że pozostają w stanie subdepresyjnym, nie radząc sobie z życiem. Dobrze przeżyta żałoba oznacza, że uznamy fakt straty, ale nie będziemy w nieskończoność koncentrować się na własnym nieszczęściu — mając świadomość, że nadal mamy dla kogo żyć, że nie pozostaliśmy na tym świecie sami, ale jest wokół nas wielu ludzi, którzy potrzebują naszej uwagi i zaangażowania.

Po czym możemy poznać, że nie radzimy sobie z przeżywaniem żałoby? Część oznak może mieć charakter psychiczny, trudniejszy do uchwycenia, wiele jednak przejawia się na zewnątrz w sposób fizyczny. Przejawami tymi może być na przykład przeciągający się tygodniami brak apetytu, bezsenność, budzenie się z koszmarami nad ranem. Nieraz zdarzają się też poważniejsze objawy psychosomatyczne — choroba, migreny, bóle. Nasza psychika ma wpływ na nasze ciało — także na działanie naszego układu odpornościowego. Problemy psychiczne, długotrwały stres związany z nieumiejętnością przeżycia żałoby mogą obniżać odporność, prowadząc do przedłużających się infekcji.

Dobrze przeżyta żałoba to przejście przez kolejne fazy — od pierwszej fazy szoku i zaprzeczenia, poprzez fazę obwiniania się za śmierć drugiej osoby, fazę złości, targowania się i zmagania, fazę głębokiego żalu i pustki aż do końcowego pożegnania się z tą osobą i akceptacji faktu jej śmierci. Uczucia towarzyszące żałobie są naturalne i dobre — ważne jednak, aby nie pozwolić im się przytłoczyć, aby nie doprowadziły do destrukcji naszego życia. Na kolejnych stronach książki autorzy opisują poszczególne uczucia i myśli towarzyszące żałobie: złość, poczucie winy, odczucie, że czegoś się nie powiedziało czy nie załatwiło, rozpacz, smutek, a w końcu — poczucie pogodzenia się z sytuacją.

Duchowo-psychologiczna perspektywa przeżywania żałoby przedstawiona w książce jest bardzo cenna. Nieraz duszpasterze mając do czynienia z osobami, które utraciły bliskich, nie potrafią wyjść poza swoją wiedzę teologiczną. I przeciwnie — psychologom, którzy rozumieją lepiej wewnątrzpsychiczne procesy towarzyszące żałobie brakuje odniesienia do rzeczy ostatecznych, do perspektywy eschatologicznego spotkania z miłującym Bogiem, która nadaje śmierć zarówno życiu, jak i umieraniu. Dobrze, że ukazała się książka łącząca obydwa spojrzenia — warto, aby sięgnęły po nią zarówno osoby same zmagające się z problemem żałoby, jak i duszpasterze, do których nieraz takie osoby zwracają się z prośbą o poradę i pomoc.

Śmierć jest częścią życia. Jak dobrze przeżyć czas żałoby?

Ewa Chalimoniuk, Krzysztof Popławski OP, Elżbieta Sobkowiak, „Życie zmienia się, ale się nie kończy. Chrześcijańskie przeżycie żałoby”. Wydawnictwo „W drodze” 2020.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama