Sygnał - "zajęte"

Fragmenty poradnika dla małżonków - "Gdy w małżeństwie nie jest łatwo"

Sygnał - "zajęte"

Maureen Rogers Law, Lanny Law

GDY W MAŁŻEŃSTWIE NIE JEST ŁATWO

ISBN: 83-7318-202-0

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



SYGNAŁ - "ZAJĘTE"

Roger wraz ze swym wspólnikiem otworzył restaurację w samym sercu miasta, gdzie wiele interesów ubijanych jest podczas kolacji i drinków. Restauracja odniosła sukces i otrzymała doskonałe referencje w miejscowym magazynie. Roger przyznał, że jest pracoholikiem, ale dodał też, że jego ciężka praca przyniosła wymierne korzyści. „Wychowałem się w biedzie, obserwując harówkę ojca aż do emerytury. Wkrótce zabił go jednak atak serca, dziewięć miesięcy po przejściu na emeryturę". Łzy napłynęły mu do oczu, starał się wytrzeć je palcami. Drogi garnitur Rogera nie był w stanie przyćmić jego problemów.

Jessica pracowała jednakowo ciężko jako prawnik. Nawet spędzając długie godziny w biurze, często zabierała pracę do domu na noc czy na weekend. Jessica nie znała właściwie swego ojca, z wyjątkiem opowiadań o nim. Gdy miała cztery lata, ojciec opuścił dom. Wpadł w alkoholizm i dwa lata temu dowiedziała się, że zmarł jako bezdomny w Kalifornii. Matka musiała żyć z zasiłków, by wychować swoje dwie córki. Jessica przyznała, że uwielbia teraz ofiarowywać matce te rzeczy, których brakowało w domu, gdy dorastała. „Zdobycie mojej dzisiejszej pozycji wymagało ode mnie wiele ciężkiej pracy. Mimo iż mi się powiodło, nie mogę otrząsnąć się z mego dzieciństwa spędzonego w biedzie". Gdy Jessica opowiadała nam o tym, Roger był ujęty jej szczerością. Już od bardzo dawna nie rozmawiali na temat zapomnianych spraw z ich życia.

Jessica i Roger zgłosili się na terapię, gdyż oboje odczuli, że ich związkowi brakuje solidnej podstawy. Żalili się, że nie spędzają ze sobą wystarczająco dużo czasu. Unikali sytuacji znalezienia się w tym samym pokoju czy nawet domu, planowali rozkład zajęć umożliwiający spędzanie czasu daleko od siebie, unikali kładzenia się spać o tej samej porze. Aby czuć się ze sobą dobrze, potrzebowali towarzystwa innych osób.

Roger i Jessica siedzieli na kozetce daleko od siebie. Nie mogłem nie zwrócić uwagi na ich doskonale skrojone ubrania, drogą biżuterię i opalone twarze. Oboje przybyli ze swymi skórzanymi walizkami, kalendarzami i telefonami komórkowymi. Ich wystawny styl życia ostro kontrastował z ubogim poziomem wiedzy - i nieudanym życiem małżeńskim.

W trakcie rozmowy Jessica zauważyła: „Kiedyś dużo się śmialiśmy. Przypominam sobie, jak oczekiwaliśmy na każdą okazję, by być ze sobą i by nikt nam nie przeszkadzał. Nie mam pojęcia, co się z nami stało ".

„Sukces zmienił wiele rzeczy - dodał Roger trochę ponuro - Przedtem byliśmy biednymi studentami, robiącymi zakupy w najtańszych sklepach".

„Czy jednak nie było to fajne, Roger?" głośno zastanawiała się Jessica.

Roger nie odpowiedział. Zdawał się zatopiony we wspomnieniach.

Kiwając głową, powiedział nagle: „Nie wiedzieliśmy, że się zmieniamy. Może to jest jak gotowanie raka w restauracji - temperatura podnosi się niezauważalnie".

„Myślę, że jesteśmy dobrze upieczeni, a ty, Roger?!" - rzekła Jessica.

Na te słowa oboje pogrążyli się w milczeniu, wiercąc się i odwracając od siebie. Zapanowało ponure milczenie. Miałem wtenczas okazję przekonać się trochę, jak bardzo byli w swym związku napięci i zrezygnowani.

Jedyna rzecz, co do której się zgodzili, to fakt, że rzadko się kłócą. Jessica zażartowała, że jest tak dlatego, że nigdy nie rozmawiają. Gdy rozmawiają przez telefon, ich rozmowa ogranicza się do podania swego harmonogramu, dlaczego wrócą do domu spóźnieni, kto ma odebrać pranie i kto zawiezie psa do weterynarza. W domu, oboje czują się już wyczerpani. Roger rzuca się zwykle na komputer i przez kilka godzin rozsyła e-maile do przyjaciół. Jessica kończy swą papierkową robotę i przed pójściem spać bierze gorącą kąpiel. Idzie spać już o dziesiątej, a Roger odreagowuje jeszcze oglądając sport w telewizji aż do północy. Tak przez ostanich kilka lat wyglądały ich utarte zwyczaje.

Ich związek zaczął powoli przekształcać się w przewidywalną rutynę. Wspólne życie było komfortowe, choć także suche, nudne i puste. Miałem wrażenie, że rozmawiałem ze współlokatorami, a nie kochankami. Swój związek traktowali jako coś nieodwołalnego, wierząc, że miłość między nimi była wystarczająco silna, by przetrwać długi czas bez wzajemnej komunikacji.

Gdy podałem im myśl o zrobieniu czegoś wspólnie, zaprotestowali, podkreślając, że są zbyt zmęczeni, by razem gdzieś wychodzić. Roger utrzymywał, że ostatnim miejscem, w którym chciałby się spotykać, była restauracja, a Jessica unikała ludzi, spędzając większość czasu w zatłoczonym biurze lub w sali sądowej. Jednakowoż, jak na szczerych poszukiwaczy rozwiązania przystało, nie przestawali zastanawiać się nad pomysłem zrobienia czegoś wspólnie w domu, a później może i nad wspólnym wyjściem.

Zorganizowaliśmy burzę mózgów, szukając możliwości odciążenia ich tygodniowych harmonogramów. Oboje wyrazili zgodę na obcięcie kilku godzin swej pracy. Jessica postanowiła nauczyć się zostawiać pracę w biurze i zacząć bardziej angażować się emocjonalnie w domu. Roger miał zamiar dogadać się ze wspólnikiem, by ten wziął na siebie niektóre weekendy. Jessica poprosiła Rogera o ograniczenie czasu spędzanego przed komputerem, więc on z dwóch godzin zmniejszył go do jednej. Jessica zdecydowała się także, że będzie kończyć swe zajęcia wcześniej, co umożliwi jej rozmowę z Rogerem, gdy ten wstanie od komputera.

Dawne przyzwyczajenia trudno przezwyciężyć, Rogerowi i Jessice udało się w końcu nie przynosić pracy do domu. Stwierdzili, że polubili spędzać czas razem. Kiedy pojawiły się problemy, potrafili nad nimi pracować. Większość wieczorów przeznaczali odtąd dla siebie. Zaczęli robić pewne rzeczy wspólnie, pracować nad projektem, wyprowadzać psa na spacer lub choćby siedzieć przy kominku albo słuchać muzyki. Stopniowo odzyskiwali smak przygody, który niegdyś przecież w sobie odnajdywali.

Wstępowałem w związek małżeński, spodziewając się gotowego domu. Zamiast tego okazało się, że wiele jeszcze trzeba wybudować; otrzymaliśmy tylko gołe ściany.

Philip Yancey

opr. mg/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama