Prezydent USA Donald Trump, przemawiając w poniedziałek przed izraelskim parlamentem, Knesetem, powiedział, że na Bliskim Wschodzie po dwóch latach wojen zapanował pokój, co jest początkiem nowej ery. Rozejm w wojnie Izraela ze Strefą Gazy nazwał wielkim przełomem i mówił o szansach, które tworzy.
„To nie tylko koniec wojny, to koniec ery terroru i śmierci, a początek ery wiary, nadziei i Boga. To początek harmonii między Izraelem i wszystkimi narodami tego regionu, który niedługo stanie się wspaniały. To historyczny początek nowego Bliskiego Wschodu” – oświadczył Trump.
Amerykański przywódca przemawiał ponad godzinę, a jego wystąpienie przerywały oklaski i owacje. Trump był czwartym prezydentem USA, który wygłosił orędzie w izraelskim parlamencie. Ostatnio uczynił to George W. Bush w 2008 r.
„Wreszcie skończył się długi i bolesny koszmar, zarówno dla Izraelczyków, jak i dla Palestyńczyków i wielu innych ludzi” – podkreślił Trump. W poniedziałek rano Hamas wypuścił 20 ostatnich żyjących izraelskich zakładników, co jest częścią pierwszej fazy przedstawionego przez Trumpa planu pokojowego dla Strefy Gazy. Od piątku na tym terytorium obowiązuje zawieszenie broni.
Trump nazwał rozejm „być może najtrudniejszym przełomem w historii”. Dodał, że jest on szansą dla Izraela i całego Bliskiego Wschodu, by pokonawszy „nękające region od dekad siły chaosu, terroru i zniszczenia”, budować „koalicję dumnych i odpowiedzialnych narodów”.
Zaznaczył jednocześnie, że Izrael zdobył wszystko, co było można osiągnąć siłą militarną.
„Teraz jest czas na przekształcenie zwycięstwa na polu walki w pokój i bezpieczeństwo dla całego regionu” – podkreślił.
Prezydent chwalił swoje poprzednie decyzje dotyczące Bliskiego Wschodu, w tym zawarcie tzw. Porozumień Abrahamowych, czyli normalizację stosunków państw arabskich z Izraelem. W czasie poprzedniej kadencji Trumpowi udało się doprowadzić do zawarcia takich umów między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem.
Amerykański przywódca zwrócił uwagę na korzyści ekonomiczne płynące z tych porozumień i zachęcał inne kraje do ich przyjęcia.
Trump komplementował polityków izraelskich i amerykańskich. Podziękował za współpracę premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, zaznaczając, że „nie jest on najłatwiejszym człowiekiem we współpracy”, ale „to właśnie czyni go wielkim”.
Wspominał też i dziękował swoim współpracownikom: negocjatorowi porozumienia Steve'owi Witkoffowi, swojemu doradcy, a prywatnie zięciowi Jaredowi Kushnerowi, sekretarzowi stanu Marco Rubio i ministrowi wojny Pete'owi Hegsethowi.
Prezydent skrytykował swoich poprzedników, Joe Bidena i Baracka Obamę, za błędną w jego ocenie politykę m.in. wobec Iranu.
Zwrócił się też do prezydenta Izraela Icchaka Hercoga z prośba, by ułaskawił Netanjahu, na którym ciąża zarzuty karne w procesach związanych z korupcją. Trump nazwał Netanjahu „jednym z największych przywódców czasów wojny”. „A cygara i szampan? Kogo to do cholery obchodzi” – powiedział amerykański prezydent, odnosząc się do domniemanych korzyści majątkowych, o przyjmowanie których oskarżany jest Netanjahu.
Przemówienie Trumpa zostało na krótko przerwane. Ochrona wyprowadziła dwóch deputowanych lewicowego sojuszu Hadasz-Taal, Ajmana Odeha i Ofera Kasifa, którzy trzymali kartki z hasłami wzywającymi Trumpa do uznania państwa palestyńskiego.
Amerykański przywódca zażartował, że długie wypowiedzi poprzedzających go mówców – przewodniczącego Knesetu Amira Ochany, premiera Netanjahu i lidera opozycji Jaira Lapida – opóźniły jego wylot do Egiptu, gdzie jeszcze w poniedziałek ma się odbyć szczyt na rzecz pokoju w Strefie Gazy.
Przybędą na nie wysocy rangą przedstawiciele ok. 30 krajów, w tym wiele głów państw. Na spotkaniu nie będzie Netanjahu, który otrzymał zaproszenie, ale zrezygnował z niego ze względu na rozpoczynające się wieczorem żydowskie święto Simchat Tora.
Trumpa na sali obrad Knesetu powitała kilkuminutowa owacja na stojąco.
W otwierającym przemówieniu Ochana ogłosił, że wraz z przewodniczącym Izby Reprezentantów USA Mikiem Johnsonem zacznie zbierać poparcie dla kandydatury prezydenta USA Donalda Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla w 2026 r.
„Świat potrzebuje więcej Trumpów! (...) panie prezydencie, jest pan prezydentem pokoju, nie było na świecie człowieka, który zrobiłby dla pokoju więcej niż pan” – powiedział Ochana, zwracając się bezpośrednio do amerykańskiego przywódcy.
Netanjahu nazwał Trumpa największym przyjacielem Izraela jaki kiedykolwiek zasiadał w Białym Domu i długo wyliczał jego zasługi dla Izraela.
Źródło: