W życiu potrzebna jest harmonia różnych elementów - bez niej trudno o dobrostan psychiczny i fizyczny. Czy wiemy, jakie czynniki wpływają na tę harmonię?
"Tryby" nr 1/2012
Osiągniecie dobrostanu psychicznego, fizycznego, socjalnego i innego nie jest w życiu łatwe. Przynajmniej tak się wydaje. A próbowaliśmy? Czy wiemy, jakie czynniki wpływają na zdrowie psychiczne?
Zdrowie psychiczne definiuje się często jako „pełen dobrostan psychiczny, fizyczny i w relacjach społecznych”. Co zrobić, żeby go osiągnąć?
— Eric Berne wypracował metodę, w której położył nacisk na rozwijanie i akcentowanie w swoim życiu pięciu sfer: aktywności, rozrywki, wycofania, intymności i rytuałów. Czas na nie powinniśmy znaleźć w każdym dniu, każdym tygodniu i w ciągu całego roku. Wystarczy wziąć do ręki Księgę Koheleta i otworzyć trzeci rozdział. On świetnie pokazuje, że jest czas rodzenia, czas umierania, czas sadzenia, wyrywania tego, co zasadzone itd. Chodzi o to, żeby była harmonia — czas na wszystko.
Dzięki rytuałom mamy poczucie przynależności do jakiejś grupy |
Czym więc są poszczególne sfery w teorii Bernego?
— Aktywność związana jest z naszą pracą: praca zawodowa, studencka, wszystko to, co robimy. To jest element, na który zwykle poświęcamy najwięcej czasu. Druga sfera to rozrywka. To są nasze spotkania, rozmowy, sport — wszystko to, co jest związane z naszym hobby, co dostarcza nam radości, przyjemności.
Trzecia sfera, której każdy z nas potrzebuje, to wycofanie. To czas mojej refleksji, zadawania sobie ważnych pytań — o co mi w życiu naprawdę chodzi, co jest dobre? Do tego potrzeba ciszy, czasu tylko dla siebie. Wycofaniem się może być np. czytanie książki.
Czwartą sferą jest tzw. intymność — chodzi o takie sytuacje, gdzie mogę się przed kimś otworzyć, mówić szczerze o swoich osobistych sprawach nie bojąc się, że będę wyśmiany, zlekceważony. Mamy w sobie głód bliskich relacji z ludźmi, potrzebujemy takiej otwartości, bliskości, ciepła w relacjach międzyosobowych.
Pozostaje jeszcze sfera rytuałów...
— To są pewne zachowania w dużej mierze ustalone kulturowo czy religijnie, od takich drobnych, jak np. sposób przywitania się, żegnania się, przepraszania, proszenia o coś, po te poważniejsze, jak np. udział w uroczystościach uczelnianych, państwowych, religijnych. Rytuałami są np. strój, symbole, które się nosi. Zwykle jest tam coś powtarzalnego, bo chodzi o to, żeby to był element wspólnotowy. Dzięki rytuałom mamy poczucie przynależności do jakiejś grupy.
Kiedy jesteśmy w kościele, oprócz wymiaru religijnego, ma to też wymiar psychiczny. Myślimy wtedy, że te osoby, które są wokół nas, mają z nami coś wspólnego, że tak naprawdę nie jesteśmy wśród obcych. Nawet jeśli nie znamy ludzi, to udział w rytuale powoduje, że możemy poczuć się wspólnotą.
Czy teorię Bernego możemy odnieść do życia chrześcijan?
— Proszę zobaczyć, ile w Ewangelii jest tych momentów, gdzie Chrystus pokazuje, jak te sfery realizować w życiu. Aktywność — bardzo często widzimy Go nauczającego, spotykającego się z ludźmi. Rozrywka — chociażby spotkanie na weselu w Kanie Galilejskiej. Jest sfera wycofania się, wtedy kiedy Chrystus udaje się np. na górę na modlitwę, całą noc spędza na rozmyślaniu. Jest sfera intymna, kiedy rozmawia z Nikodemem albo ze swoim Ojcem. Rytuały to chociażby pielgrzymki do Jerozolimy czy spotkania w synagogach.
Skoro Biblia przynosi konkretne propozycje na osiągnięcie równowagi w życiu, to czy oznacza to, że ludzie wierzący są szczęśliwsi?
— Religia pomaga w wielu sferach. Religijność może dawać poczucie szczęścia z dobrze zrealizowanego swojego życia czy danego zadania, przejścia przez sytuację trudną,Ź gdy zmagamy się z cierpieniem, chorobą, śmiercią. Religia może być tym elementem, który — mówiąc biblijnie — może nas przeprowadzić przez dolinę cienia. Daje ona rozwiązanie i usensownia nasze życie, pokazuje inny horyzont.
Religia pomaga też w tym, że nie muszę wybierać po omacku, wskazuje to, co dobre. Od Pana Boga i ludzi wierzących mamy podpowiedź, jak dobrze funkcjonować, żeby nie narażać się na wyrzuty sumienia, na konsekwencje zachowań, które nam osobiście przynoszą szkodę. Z psychologicznego punktu widzenia chodzi o to, by nie narażać się na doświadczanie wewnętrznych konfliktów, dysharmonii, dysonansów.
Każdy jednak przeżywa chwile zwątpienia, stres.
— Życie w stresie, w sytuacjach kryzysowych bierze się bardzo często z tego, że trudno nam odpowiedzieć na to, co odnośnie naszego życia podpowiada Pan Bóg. Boże przykazania dają nam wskazówki jak żyć, żeby być szczęśliwym, albo jak się nie zachowywać, żeby nie burzyć naszego dobrostanu. W tym sensie można byłoby powiedzieć, że Pan Bóg pragnie naszego zdrowia psychicznego.
opr. mg/mg