Narodziny żyjącego Boga (przedmowa)

Studium psychoanalizy

Narodziny żyjącego Boga (przedmowa)

Ana-Maria Rizzuto

NARODZINY ŻYJĄCEGO BOGA
Studium psychoanalizy

ISBN: 978-83-7505-788-1
wyd.: Wydawnictwo WAM 2011

Wybrane fragmenty
Przedmowa
Część pierwsza
Freud

Przedmowa

W książce przedstawiono wyniki badań klinicznych i rozważań teoretycznych nad powstawaniem reprezentacji Boga u osoby w toku jej rozwoju oraz posługiwaniem się przez nią tą reprezentacją w dalszym życiu.

Temat ten zainteresował mnie w październiku 1963 r. w argentyńskiej Cordobie pod wpływem niezwykłych okoliczności. Poproszono mnie o poprowadzenie kursu dotyczącego „psychologicznych podstaw wiary i duszpasterstwa” dla studentów Seminarium Papieskiego. Rektor seminarium pozostawił mi zupełną swobodę w doborze odpowiednich treści dla osób, które spędzą resztę życia zajmując się zmaganiami ludzi z Bogiem i bliźnimi. Zgodziliśmy się co do tego, że w centrum zainteresowania powinien znaleźć się proces rozwijania wiary w Boga oraz czynniki ułatwiające i zakłócające ten proces, które pojawiają się w toku ludzkiego życia, a zwłaszcza w okresie wczesnego kształtowania osobowości.

Nigdy wcześniej nie prowadzono takiego kursu. Studenci byli chętni do nauki. Początkowo to obiecujące przedsięwzięcie wprawiło mnie w zachwyt, wkrótce jednak znalazłam się w kłopotliwym położeniu. Dostępna literatura była fragmentaryczna i brakowało systematycznych badań, które dawałyby odpowiedzi na pytania postawione przez rektora.

Freud zaproponował błyskotliwe spostrzeżenia na temat roli rodziców w formowaniu się reprezentacji Boga. Jung zgromadził szczegółowe opracowania dotyczące religii, symboli, archetypów i archetypu self.Adler zamienił Boga na wartość. Inni analitycy rozwijali różne aspekty koncepcji Freuda i Junga. Nie miałam jednak pod ręką obszernych klinicznych studiów, na których mogłabym się oprzeć. Znalazłam tylko kilka opracowań w ramach psychologii rozwoju, ale większość z nich była opisowa1. Nikt nie uwzględnił obserwacji klinicznych na temat rozwoju reprezentacji Boga. Najbardziej kompetentne okazały się systematyczne obserwacje Gesella dotyczące zainteresowania dziecka Bogiem i religią, ale nie powiązał on ich z subiektywnym doświadczeniem dziecka. Podsumowując, istniejące badania przyczyniły się do opisu obserwowalnego procesu, ale nigdy nie rzuciły światła na ukryte, nieświadome przenikanie się obrazów, uczuć i pojęć, które zbiegają się razem w dziecięcy proces opracowywania reprezentacji Boga.

Naukowe studia nad religią nie pomogły wiele. Niekończące się raporty z badań, a każdy trudny do ocenienia, konkurowały ze sobą w dostarczaniu mniej lub bardziej szerokiego rozumienia arbitralnie definiowanych zachowań religijnych. Inne dostarczały danych statystycznych, porównujących niektóre z atrybutów Boga z cechami charakteryzującymi rodziców lub wyznaniem. Przytłaczająca masa papieru, wykresów i statystyk, zapisana sprzecznymi definicjami i punktami widzenia, nie stanowiła pomocy dla nauczyciela, którego zadaniem było przedstawić seminarzystom naturę psychologicznego procesu kryjącego się pod wiarą lub brakiem wiary w Boga danej osoby.

Literatura dotycząca duszpasterstwa okazała się bardziej obiecująca, ponieważ katecheci zebrali znaczące obserwacje na temat reakcji dzieci na swoje nauczanie, a także obserwacje dotyczące niektórych czynników rozwojowych, które ułatwiają lub zakłócają prawidłowy rozwój religijny dziecka. Jednak żadna teoria nie dostarczyła stosownego układu odniesienia, który umożliwiłby połączenie obserwacji w teorię procesu rozwojowego dotyczącego wiary w Boga. Co więcej, żadna teoria nie dostarczyła istotnych danych na temat nieświadomych procesów rozgrywających się w prywatnym świecie dziecka, które, jak sugerował Freud, tak wyraźnie przyczyniają się do kreowania reprezentacji Boga jako żywego psychologicznie bytu.

Czułam się zażenowana rezultatami swojego poszukiwania literatury. Ogarnęło mnie też przerażenie. Obiecałam pełny kurs spójnego nauczania, a miałam przed sobą jedynie „wpatrującą się we mnie” rozległą literaturę nie oferującą żadnej pomocy. Jedynie odwaga mogła mnie wybawić z kłopotu. Zaproponowałam zatem hipotezę opartą o wiedzę na temat rozwoju, procesów nieświadomych i wszystko, co wiedziałam na temat relacji dzieci z ich rodzicami.

Najbardziej przekonujące wydawały się spostrzeżenia Freuda. Psychoanalityczne i opisowe studia rozwoju psychicznego dostarczyły najbardziej odpowiedniego układu odniesienia. I tak z pokorą i niepokojem zaproponowałam swoją hipotezę jako kurs.

Był on cudownie pouczającym doświadczeniem. Nauczyłam się sporo o własnej ignorancji. Okazało się również, że duszpasterskie doświadczenia seminarzystów (byli zaangażowani w pracę katechetyczną) oraz ich refleksje wydają się potwierdzać moje założenia dotyczące natury procesu wierzenia w Boga.

Kurs został zrealizowany w Argentynie wiosną 1964 roku. Rok później przyjechałam do Stanów Zjednoczonych. Przekonana, że intelektualna uczciwość wymaga klinicznego eksplorowania tej hipotezy, zaproponowałam podjęcie badań pilotażowych w bostońskim szpitalu stanowym, gdzie rozpoczęłam pracę jako psychiatra. Niekończące się godziny poświęcone słuchaniu, nagrywaniu, pozyskiwaniu historii rozwoju, rysunków itd. ujawniły znaczenie Boga w świecie pragnień, lęków, nadziei i fantazji pacjentów. Zgromadzone dane zawierały sugestię na temat niewykorzystanego bogactwa spostrzeżeń dotyczących psychotycznych i neurotycznych zmagań o zachowanie równowagi psychicznej. Stanowiły obietnicę nowego i cennego pod względem diagnostycznym i prognostycznym źródła wiedzy na temat najgłębiej ukrytego działania umysłu i jego wewnętrznych obiektów. Dotarło do mnie, że przez lata leczyliśmy pacjentów bez systematycznego wsłuchiwania się w wyrażane przez nich pragnienie bliskości z Bogiem lub unikania Go2. Wnioskowałam, że jeśli Freud miał rację, jeśli Bóg jest w zasadzie „uwzniośleniem” rodzicielskich imagines, to nasza niewiedza na temat psychicznej roli Boga w życiu jednostki oznacza pomijanie ważnej i znaczącej części informacji o historii rozwoju pacjenta i jego prywatnych (świadomych i nieświadomych) opracowaniach rodzicielskich imagines.

Czułam, że pacjenci nauczyli mnie wiele na temat funkcjonowania ich wierzeń i pierwotnych obiektów. Odsłonili przede mną również fascynujący sposób poznania nieświadomych relacji z obiektem i ich metamorfozy poprzez wiarę w Boga. Przy okazji odnalazłam metodologię niezbędną do bardziej rygorystycznego badania.

Ostateczne badanie przeprowadzone zostało na dwudziestu pacjentach przyjętych na oddział prywatnego szpitala psychiatrycznego, gdzie mogły zostać pozyskane obszerne dane od pacjenta i jego krewnych, a także z innych źródeł informacji, w tym za pomocą pewnych technik projekcyjnych ad hoc3. Dane zgromadzone w ten sposób zostały wykorzystane do napisania biografii każdego pacjenta.

Mam dług wdzięczności wobec zmarłej dr Elvin Semrad, która od początku życzliwie i szczodrze poświęcając swój czas, pomagała mi, słuchając uważnie moich rozważań teoretycznych. Jestem również wdzięczna dr. Paulowi Myersonowi, którego celne i wspierające uwagi przyczyniły się do bardziej przekonującego opracowania wyników moich przemyśleń.

Książka nie zostałaby wydana bez pomocy dr. George'a Slovera, który cierpliwe poprawiał i redagował rozdział na temat Freuda, oraz Rose Moss, która wspaniałomyślnie zgodziła się na redakcję pozostałych części książki. Jestem również wdzięczna Kathryn Kravitz, A.C.S.W., która bardzo skutecznie pomogła mi w poszukiwaniach biliograficznych.

1 Bühler, Spranger i Gruber w świecie niemieckojęzycznym; Bovet, Debesse, Mendousse oraz Piaget we Francji; Gesell i Ausubel w Stanach Zjednoczonych; Gemelli we Włoszech. Wszyscy ci autorzy opublikowali własne prace lub dokonali przeglądu literatury. Większość z nich mówiła raczej o religii niż o Bogu. Metodami, których używali były: opisy obserwacji, kwestionariusze i dzienniki adolescentów, opisujące ich doświadczenia.

Klasyczne psychologiczne studia nad religią Jamesa czy Allporta nie dostarczyły systematycznych badań nad procesem rozwoju wiary w określonego Boga.

2 Odniesienia do Boga będą miały zwyczajowy charakter, tzn. poprzez rodzaj męski i nazwę własną. To opracowanie jednak pokaże, że reprezentacja Boga pochodzić może zarówno od męskich, jak i żeńskich reprezentacji. Wskazuje ono także, że dla danej jednostki słowo Bóg nie odnosi się bezpośrednio i specyficznie do istniejącej istoty wyższej — jak to postulują teologowie i filozofowie — ale do osobistego wytworu jednostki.

3Metodologia została opisana w rozdziale 5

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama