Dalszy rozwój idei świętego obrazu - ikony

Fragmenty książki "Ikona w życiu, w wierze i w teologii Kościoła"

Dalszy rozwój idei świętego obrazu - ikony

o. prof. Tadeusz Dionizy Łukaszuk OSPPE

Ikona w życiu, w wierze i w teologii Kościoła

ISBN: 978-83-7580-001-2

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2008



Dalszy rozwój idei świętego obrazu — ikony

Z tego, co powiedziano w poprzednim punkcie widać, że IV wiek, zwany złotym wiekiem patrystyki, przyniósł pewne głosy krytyczne pod adresem rozwijanej w tym czasie sztuki ikonicznej. Głosów tych nie można lekceważyć, ale z drugiej strony nie należy ich przeceniać. Zważywszy na wszystkie okoliczności, w jakich się pojawiły, trudno słyszeć w nich głos całego oficjalnego Kościoła. Mogą być co najwyżej dowodem na to, że w IV wieku przejawiała się u niektórych jednostek, a nawet u niektórych grup, postawa antyikoniczna. Nie były to jednak jednostki lub zespoły na tyle decydujące, żeby ich głos był w stanie zmienić kierunek rozpoczętego rozwoju. Rozwój dokonywał się wbrew ich zastrzeżeniom, jak tego dowodzi historia.

Rozwój ten — jak i sam fakt sztuki sakralnej w Kościele — był traktowany jako zjawisko na tyle normalne, że nie trzeba go było usprawiedliwiać ani nawet o nim specjalnie pisać. Rzeczoną normalnością można tłumaczyć fakt względnego milczenia większości Ojców na ten temat. O tym, co normalne i zwykłe, nie ma potrzeby pisać.

Nie znaczy to jednak, że Ojcowie Kościoła o obrazach w ogóle nie wspominają. Z życzliwymi wzmiankami na ten temat można się spotkać u Jana Chryzostoma, Cyryla Aleksandryjskiego, lecz przede wszystkim ważne jest świadectwo Ojców Kapadockich: Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nyssy. Bazyli Wielki w homilii na cześć męczennika Barlaama wzywa malarzy na pomoc, ażeby swoją sztuką w kolorach wsparli jego wysiłki przedstawienia wielkości zwycięskiego męczennika. Prezentację słowną uważa za zbyt ubogą, niedorastającą do potrzeb sytuacji. Bazyli nie ogranicza się do podkreślenia ogólnej przydatności obrazów, służących wysławianiu świętych, lecz uwydatnia naturalny związek obrazu z prototypami; w następstwie tego związku cześć oddawana obrazowi przechodzi na osobę przedstawianą. Zdanie to, przytoczone w „Horos” Soboru Nicejskiego II, nosi w sobie w zarodku właściwą teologię świętej ikony. Przyjdzie do niego jeszcze nie raz powrócić w dalszej refleksji teologicznej.

Znacznie później (na przełomie V i VI wieku), ale w tym samym duchu, pisze o znaczeniu i wartości obrazów Leoncjusz, biskup Neopolis na Cyprze. Świadectwo tego ostatniego jest o tyle ważne, że pochodzi z okresu, w którym sztuka sakralna spokojnie się rozwijała i znajdowała coraz szersze zastosowanie w życiu Kościoła. Autor uważa, że obrazy pozwalają mu na bezpośredni kontakt z przedstawianymi osobami, nawet na przekazanie pocałunku Chrystusowi i świętym męczennikom.

Z listów Grzegorza Wielkiego, papieża, dowiadujemy się, że Serenus, biskup Kościoła w Marsylii, posunął się do połamania i zniszczenia obrazów, chcąc w ten sposób przeszkodzić w oddawaniu im czci. Papież dwukrotnie pisze do niego w tej samej sprawie, chwaląc go i równocześnie ganiąc: chwali gorliwość w postawie, „by nie oddawano czci dziełom rąk ludzkich”, ale gani za fakt zniszczenia obrazów. „Dlatego bowiem — pisze papież — używa się w kościołach malowideł, by ci, którzy czytać nie umieją, patrząc przynajmniej na ściany, czytali to, czego w książkach czytać nie potrafią”. Zadanie Serenusa powinno się sprowadzać do tego, aby obrazy zachować, a ludność odwieść od oddawania im czci.

W drugim liście, pisanym w tej sprawie do Serenusa, papież powtarza zasady wyłożone poprzednio, jakimi biskup winien się kierować, zwracając uwagę na to, że malowidła w kościele należą do dawnego zwyczaju, którego naruszenie powoduje sprzeciw wiernych. Takiego akurat sprzeciwu doświadcza Serenus, zawiniwszy najpierw sam przez własną nieroztropność.

Postawa zamanifestowana przez Grzegorza Wielkiego jest wielce charakterystyczna dla chrześcijaństwa zachodniego, w którym z czasem rozwiną się i długo będą obowiązywać malowidła wspomnieniowe o pewnych wydarzeniach, tworząc w całości zjawisko zwane Biblia pauperum. Rozwój ten szedł po myśli papieża Grzegorza Wielkiego, który w malowidle kazał widzieć wyłącznie pouczenie.

Listy Grzegorza Wielkiego mają także — obok wartości decyzyjnej — duże znaczenie historyczne. Poświadczają kilka ważnych spraw: najpierw dowodzą, że w kościołach istnieją malowidła jako rzecz normalna, uświęcona starożytnym zwyczajem. Wynika z nich nadto, że zachowanie biskupa Serenusa jest absolutnym wyjątkiem w ówczesnym Kościele, widzianym z Rzymu przez papieża. Wyczytać z nich można na koniec, że istniała pewna niejasność co do tego, jaką rolę należy przypisać malowidłom; lud otaczał je czcią i był do tej czci przywiązany, biskupi zaś — i sam papież — chcieli w nich widzieć środek pouczenia prostaczków. Ta ostatnia tendencja, widoczna w postawie biskupów, stała się dominującą w Kościele zachodnim, chociaż nie da się powiedzieć, aby nurt kultyczny kiedykolwiek w nim zanikł całkowicie.

O okresie, który swój punkt kulminacyjny znajduje w pontyfikacie Grzegorza Wielkiego (590—604), ogólnie można powiedzieć, że biskupi tego czasu w czci świętych widzieli środek duszpasterskiego działania, a obrazy świętych miały uzupełniać słowa nauczania kaznodziejskiego. Na Wschodzie lud i duchowieństwo, zniechę­ceni często walką o słowa, tym bardziej szukali znaku wiary, jakim były obrazy religijne. W obrazach Chrystusa usiłuje się ukazać Jego bóstwo, dlatego nadaje się im formę wysoce hieratyczną. W VI wieku zanika jawna niechęć do czci obrazów (przejawiana tylko przez niektóre jednostki i grupy, jak wspomniano wyżej), a w miejsce to rozpowszechnia się ich kult, przy czym lud nie traktuje religijnych wizerunków jedynie jako „Biblii ubogich”, ale jako źródła Bożych łask i błogosławieństw. Teologii czci obrazów w tym czasie jeszcze nie było. Miała ją wypracować dopiero nadchodząca przyszłość.

UWAGA! W wersji internetowej nie zachowano przypisów

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama