Człowiek niknie w oczach: anoreksja to poważna choroba, która ma także swój wymiar duchowy
Człowiek niknie w oczach. Pozostają skóra i kości. Jakie są duchowe korzenie anoreksji — śmiertelnej choroby „dobrych domów”? Czy choremu pomoże modlitwa kapłana?
Każdego dnia szukam pomocy u ludzi — czytam na blogu „Lee — anoreksja moje drugie ja”. Przede mną odwiedziło go aż 353 408 osób. „Czekam na kogoś, kto powie NIE mojej anoreksji, kogoś, kto zawalczy o moje życie. Ale czy tacy ludzie istnieją? Kogo obchodzi to, że ja cały czas walczę sama i już nie mam siły? Potrafię pomagać innym chorym ale nie umiem pomóc sama sobie”.
Córeczka tatusia
— Przyczyn anoreksji jest wiele — uważa dr Barbara Lachowska, psycholog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. — Niektórzy nawet twierdzą, że by choroba wystąpiła, konieczne jest jednoczesne wystąpienie różnych czynników. Mara Selvini-Palazzoli ze szkoły mediolańskiej podaje dwa podstawowe źródła anoreksji: uwarunkowania rodzinne i model zachodniej kultury. Ważne jest przede wszystkim zauważenie problemu, bo ukrywanie choroby to jedna z cech anoreksji. Chory odrzuca wszelkie formy pomocy, w tym także pomoc lekarską. Anoreksja upowszechnia się między innymi dlatego, że zaczynamy gubić się w dobrobycie, stawiamy sobie coraz większe wymagania i żądania — dopowiada Renata Strzyżewska, psycholog kliniczny. — Anoreksja, czyli dosłownie „nałóg głodu”, to choroba bardzo dobrych domów — wyjaśnia Agata Rusak, psycholog. — Dotyka dzieci wysoko intelektualnie postawionych rodziców, ludzi ze świata sztuki, nauki. To choroba nie tych rodzin, w których panuje chaos, ale superuporządkowanych. Ciasny kołnierzyk, ostre zasady dotyczące dzieci w wieku 9—13 lat owocują znaczną większością przypadków najwcześniejszej anoreksji. Często w takich domach kontrola jedzenia jest jedyną rzeczą, która zależy od dzieci i nad którą są w stanie zapanować. Reszta jest zarządzana przez rodziców. Dzieci muszą wydrzeć sobie rejon, który należy tylko do nich. „Choćby rodzice szaleli, nie są w stanie zmusić mnie do jedzenia” — myślą. To wielki krzyk: „Zauważcie mnie!” — ale nie jako obiekt do spełniania waszych oczekiwań, lecz jako indywidualność.
Problem ten znakomicie widać w programie „Od przedszkola do Opola”. Mamusie wypychające trzy-, czteroletnie maluchy wyjaśniają: „Sama chciałam zostać piosenkarką. Jakoś nie wyszło, więc może ona...” — Tak. To troszkę jak w opowieści de Mello — wyjaśnia Agata Rusak. — Idzie matka z dwojgiem dzieci. To przyszły lekarz i przyszły prawnik — przedstawia maluchy ... Współczesna, nastawiona na kult ciała kultura nas nie rozpieszcza.
Wszyscy wokół się odchudzają. Nawet prezydent się odchudza — czytamy. Ale nie jest to podstawowa przyczyna anoreksji. Gdyby tak było, chorowalibyśmy wszyscy.
Tresura z piekła rodem
— Najczęściej osoby, które trafiały do mnie z problemem anoreksji, miały bardzo uzależniających rodziców, wręcz nadopiekuńczych, nadtroskliwych. Właściwie byli oni bogami kształtującymi swoje dzieci na swój obraz — opowiada paulin o. Augustyn Pelanowski. — Nierzadko rodzice anorektyków to ludzie z wyższym wykształceniem albo przynajmniej z wyższymi aspiracjami, ambicjami; ludzie, którzy sobie nie wyobrażają, że ich dziecko może ponieść porażkę, albo być gorsze od nich. Musi być zawsze lepsze! Charakterystyczne dla złego ducha jest to, że lubi nas atakować tymi samymi pokusami albo w ten sam sposób, tymi samymi zranieniami. Chce wytresować człowieka, doprowadzić do mechanicznych zachowań, osłabić jego wolę; tak by człowiek miał łatwość grzeszenia albo łatwość wpadania w zniewolenie. To rodzaj tresury. Człowiek zupełnie traci orientację. Liczy się jedynie lęk przed grzechem i... potrzeba jego spełnienia. Pojawiają się więzy. Zwrócenie się do Boga było w wielu przypadkach momentem zwrotnym. Rzeczywiście zaczynało się uwolnienie i uzdrowienie. Mówię „uwolnienie”, bo nareszcie ci ludzie ujawnili swój trąd — byli też zniewoleni wstydem i lękiem przed innymi.
— To paradoks: skupiając się na sobie, zamykasz się w coraz większym lęku — dodaje siostra Gertruda, przełożona z klasztoru w Rybnie, do którego trafia wiele osób chorujących na anoreksję. — Demon łapie nas w pułapki paradoksów, osoby w depresji nie mogą jeść, głodzą się, wpadają w anoreksję, ale za Chiny... nie podejmą postu. Boją się śmierci, ale często mówią o samobójstwie. Sztuczki ojca kłamstwa. Uczymy ludzi walki duchowej. Nie oczekujmy sielanki, życie jest walką.
Ogromna moc kapłaństwa
By w sposób kompletny spojrzeć na duchowy odcień anoreksji, trzeba byłoby porozmawiać i z psychoterapeutą, i z egzorcystą. Ksiądz dr Leszek Misiarczyk z Płocka jest i jednym, i drugim.
— Co może zrobić ksiądz, który siedzi sobie spokojnie w konfesjonale i nagle słyszy: „Jestem chora na anoreksję”. Może w ogóle jakoś pomóc? — Powinien pomóc. Często jest jednak tak, że księża nic nie robią. Słyszą słowo „depresja” (inna sprawa, że jest ona często zdiagnozowana przez samego penitenta) i odsyłają jedynie do psychologa. — A co mogą zrobić? — Zadziałać w sferze duchowej. Zaproponować modlitwę, nałożenie rąk. To sprawdza się zwłaszcza w sferze indywidualnego prowadzenia. Pamiętajmy, że zaburzenia w sferze psychicznej mają skutki nie tylko w sferze ciała, ale i ducha. Nie można wykluczać tej sfery! Są poziomy płytsze, gdzie psychoterapia pomoże, i przypadki depresji, gdzie farmakoterapia nie zadziałała. A modlitwa tak. Myślę, że my, księża, zbyt mało wierzymy w moc sakramentu kapłaństwa. W naszą modlitwę, nałożenie rąk, błogosławieństwo. Nie mamy świadomości ogromnej mocy płynącej z kapłaństwa, znaku krzyża, słów: „Mocą Jezusa Chrystusa bądź uwolniony”. A o takich gestach i słowach czytam na każdej stronie Ewangelii.
— Wielu psychologów i kapłanów twierdzi, że przyczyną anoreksji jest często nadopiekuńczość rodziców, którzy stają się dla dziecka niemal bogami. To prawda? — Tak. Rodzice przelewają swe kompleksy i frustracje na dzieci: „Ja nie skończyłem studiów, to ty skończ”. „Nie zrobiłem kariery, doktoratu, więc...”. Wytrzymałość organizmu dziecka ma swe granice. Ktoś, kto widzi, że nie dorasta do tego wyznaczonego ideału, koduje sobie: „Jestem kochany za coś”. Na przykład za dobre wyniki w nauce. A jeśli nie jestem w stanie tego zrealizować, pojawia się lęk, że zostanę odrzucony i, w efekcie, przestaną mnie kochać. Anoreksja jest problemem wtórnym. To działa często wedle mechanizmu: jak nie dam rady, by rodzice mnie kochali za wyniki w nauce, ucieknę w chorobę i wtedy się mną zaopiekują. Często miałem do czynienia z takimi przypadkami. Anoreksja jako ucieczka w chorobę, po to, by rodzice wreszcie się mną zajęli. I przestali ode mnie wymagać. Głównym nurtem jest jednak nienawiść do siebie. „Nie spełniam wymagań, to moja wina”. Zaczyna się rozgrzebywanie ran.
Stańcie przed lustrami
— Na anoreksję zapada aż 90 proc. kobiet i jedynie 10 proc. mężczyzn. Dlaczego? — U kobiet ta nienawiść do siebie bardzo często związana jest z ciałem — wyjaśnia ks. Misiarczyk. — Proszę zauważyć: facet przejdzie przed lustrem i nawet nie zerknie, nie drgnie mu powieka, a kobieta przystanie, poprawi kosmyk włosów. Dla niej wygląd jest niesamowicie ważny, związany z „ja”. Wedle schematu: „Jestem, bo się podobam”, „Jestem, bo jestem atrakcyjna, wzbudzam pożądanie”. Dlatego samooskarżanie kończy się często u kobiet katowaniem własnego ciała. U facetów to pójdzie raczej w poczucie pracy, działanie. Dla nich strata pracy jest większą traumą niż dla kobiet. Patowa sytuacja w przypadku anoreksji bierze się często stąd, że nie uwzględniamy sfery duchowej. Zapominamy o niej i pozostajemy bezradni. Ważny jest komponent duchowy każdego zaburzenia psychicznego. W przypadku anoreksji widać to znakomicie. Jest nienawiść do siebie, przejawiająca się w ciele, ale niewielu pyta o to, co dzieje się wówczas w sferze ducha. O zranienia, walkę duchową. Ubóstwianie ciała, jak zresztą ubóstwianie czegokolwiek ze świata stworzonego jest występowaniem przeciwko pierwszemu przykazaniu. Nic dziwnego, że do takiej sfery momentalnie dobiera się Zły. Zresztą najczęściej osoba, która czuje się nieakceptowana przez najbliższe otoczenie, czuje się też nieakceptowana przez Boga. I zaczyna Go obwiniać. — I co powinien powiedzieć ksiądz? „Twój tata nie jest taki zły, nie miał złych intencji, sam jest zraniony, przebacz mu”, czy wskazać na ojcostwo Boga, który kocha bezinteresownie? — I to, i to. Powinien powiedzieć: Bóg cię akceptuje bezwarunkowo. Nie musisz na tę miłość zasłużyć. Dla niego możesz być nawet otyła, to nie jest istotne. Ale uzdrowienie nie działa na zasadzie magicznej różdżki. Dla dziewczyny, która kościół odwiedza raz w roku i nie ma żadnego doświadczenia żywego Boga, mówienie o bezwarunkowej miłości Bożej będzie zwykłym kaznodziejskim ględzeniem. Wówczas skuteczna będzie psychoterapia — na przykład przepracowanie relacji do rodziców. Ale dziś przyszedł czas na współpracę tych sfer — mówię to jako egzorcysta i jako psychoterapeuta. Nie można jedynie faszerować ludzi prochami, psychoterapia powinna być otwarta na sferę duchową. Myślę, że my, jako egzorcyści, jesteśmy jednak bardziej otwarci na psychiatrów niż oni na nas.
— Nie mam wątpliwości. Lekarstwem na anoreksję jest miłość — opowiada mi przez telefon Iwona, która „nie jadła” przez 10 lat. — Niezależnie, czy przyjdzie do nas drogą długich kuracji u psychologa, modlitw czy spotkania ukochanej osoby. Leczy miłość. Tak było w moim wypadku.
Z blogu Lee : „Kogo obchodzi to, że ja cały czas walczę sama i już nie mam siły? Choroba zabija nie tylko ciało, lecz również duszę. To ja czy nie ja? A może mnie już nie ma? Help me! Help me!”. •
opr. mg/mg