Katecheza z cyklu "Czy warto być chrześcijaninem?"
Kto z was może Mi udowodnić grzech? (J 8, 45). Chwalcie Pana z Jego świątobliwości, Chwalcie Pana z Jego wielkiej możności, Chwalcie z mocy, chwalcie Go Z dziwnej wielkości Jego! (Ps 150 — tłum. Jan Kochanowski)
Jezus posiada ziemską Matkę — Maryję i opiekuna Józefa, który był małżonkiem Maryi Dziewicy. Jako Dziecię Jezus rodzi się w betlejemskiej stajence. Pierwsi oddają Mu pokłon aniołowie, ubodzy pasterze oraz dostojni mędrcy ze Wschodu — Trzej Królowie. Musi uciekać z rodzicami do Egiptu, aby nie spotkał się z gniewem Heroda. Po powrocie z Egiptu, w Nazarecie, pędzi ciche i zwyczajne życie w gronie rzemieślniczej rodziny — przez 30 lat.
Od razu rzuca się w oczy zwyczajność ziemskiego życia Jezusa. Oczywiście, była ona przeplatana z elementami niezwykłymi, które jednak przeważnie wymykały się ludzkim oczom. Np. Niepokalane Poczęcie Maryi, Matki Jezusa, która była wolna od dziedziczenia grzechu pierworodnego. Maryja — jako Dziewica, a więc bez udziału męża, Józefa — „za sprawą Ducha Świętego” poczęła i porodziła Syna Bożego. Narodzeniu Jezusa towarzyszy śpiew aniołów, niebiańskich duchów...
Po rozpoczęciu publicznej działalności, Jezus jada z uczniami, odpoczywa, śpi, wędruje po Palestynie, bywa zmęczony. Podobny nam w wielu sprawach. Z wyjątkiem jednego: grzechu. Jezus pozostaje bezgrzesznym, choć wciąż spotyka się z celnikami i grzesznikami, gdyż przecież słabymi i ułomnymi ludźmi byli również apostołowie i uczniowie Pańscy.
Oto bezgrzeszny Jezus jako człowiek, a zarazem najświętszy Syn Boży zakłada królestwo Boże. Przypomnijmy najpierw przypowieść o siewcy. Następnie zapytamy, co Jezus sieje, gdy zakłada królestwo Boże?
Jest to przypowieść o zasiewie i jego różnych wynikach.
Oto siewca wyszedł siać. Gdy siał, jedno (ziarno) padło koło drogi; nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padło na grunt skalisty i nie miało wiele ziemi. Wzeszło też zaraz, bo gleba nie była głęboka, lecz z nastaniem słońca zostało przypalone i nie mając korzenia — uschło. Inne z kolei wpadło między ciernie, które wyrósłszy szybko, zagłuszyły je — i nie wydało żadnego owocu. Inne wreszcie padły na ziemię dobrą. Wzeszły, wyrosły i wydały plon: jedne trzydziestokrotny, inne sześćdziesięciokrotny, a jeszcze inne stokrotny. I powiedział: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha (Mk 4, 1-9).
Siejba jest typowo palestyńska. Siano ziarno po uprzedniej podorywce a przed głębokim oraniem, które miało miejsce w porze deszczowej. Dziwi nas siewca, który rzuca ziarno na drogę lub na kamienie. Tymczasem owa „droga” jest przypadkową ścieżką wędrowców. Grunt urodzajny w Palestynie stanowi cienką warstwę gleby okrywającą skałę. Nie stawiano też wówczas strachów na wróble czy kruki. Ptaki są dla rolnika szkodnikami, dlatego staną się metaforą szatana. Poza tym należy pamiętać o palestyńskim ostrym słońcu i spiekocie, co wiąże się z okresami posuchy i nieurodzaju.
W przypowieści na pierwszy plan nie rzucają się ani siewca ani ziarno, lecz rozmaity los zasiewu. Dostrzec można szczególną gradację losów zasianego ziarna.
I (Jezus) powiedział do nich: Nie rozumiecie więc nawet tej przypowieści? Jakże zdołacie zrozumieć wszystkie inne?
Siewcą jest ten, który sieje słowo. Tymi, którzy znajdują się obok drogi, gdzie sieje się słowo, są ci, co słuchają słowa, lecz zaraz przychodzi szatan i zabiera zasiane w nich słowo. Podobni do nich są ci, co zostali posiani na gruncie skalistym: ci również, skoro tylko posłyszą słowo, przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia, są niestali. Gdy przyjdzie z czasem ucisk albo prześladowanie z powodu słowa, natychmiast poczynają się chwiać. Są i tacy, którzy zostali posiani wśród cierni. Ci słuchają wprawdzie słowa, lecz troski świata tego, ułuda bogactw oraz różne żądze przychodzą na nich i zagłuszają słowo, które staje się bezpłodne. Tymi zaś, którzy zostali posiani na ziemię uprawną, są ci, co słuchają słowa, przyjmują je i wydają plon — trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny (Mk 4, 13-20).
Jakie jest główne przesłanie przypowieści o siewcy? Przypowieść ukazuje losy „Ewangelii o królestwie Boga”. Istnieją dwie grupy słuchaczy Bożego słowa. Pierwsi — to apostołowie, uczniowie Jezusa i Jego osobiści słuchacze z Palestyny. Druga grupa słuchaczy słowa Bożego — to ci, którzy słyszą głoszenie Dobrej Nowiny poprzez Kościół: od czasów apostolskich — po dzień dzisiejszy i aż do skończenia świata.
Co jest znamienne? Znamienne jest znaczenie dobrej lub złej woli człowieka. Ostatecznie o urodzajności gleby decyduje otwarcie się człowieka na Dobrą Nowinę o zbawieniu. Zanotował św. Łukasz słowa Jezusa:
Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je (Łk 8, 21).
W kontekście całej Ewangelii Najświętsza Maryja Panna jest szczególnym wzorem dla wszystkich chrześcijan. Ona była otwarta na głos Boga. Nie tylko na słowo Boże, Maryja była otwarta na Boga.
Oczywiście, Maryja była również otwarta na słowo Boga. Św. Łukasz aż dwa razy podnosi fakt, że Maryja zachowywała słowa Boga i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 19.51). Jeszcze wcześniej, przy Zwiastowaniu Pańskim, Maryja zgodziła się z wolą Boga, aby zostać Matką Jezusa Chrystusa (Łk 1, 38). Ojciec Augustyn Jankowski, znakomity biblista pisze:
Świadomie, dobrowolnie, głęboko i konsekwentnie (Maryja) przyjęła w siebie królestwo Boże, gdy ono było tylko planem Bożym. Logos-Słowo w Niej i dzięki Niej staje się ciałem (J 1, 14) i tym samym zapoczątkowuje w sobie samym nową fazę królestwa Bożego.
Bogarodzica — to wzór podstawowy dla wszystkich, którzy słowa słuchają z rozwagą, biorą je w siebie i dochowują mu wierności (Królestwo Boże w przypowieściach, PALLOTTINUM, Poznań 1981, s. 29).
Jezus nie tylko był bezgrzeszny, lecz — jako Bóg — był, jest i będzie najświętszy. On krwią swoją nas oczyszcza i udoskonala. Natomiast Jego Matka, Maryja Dziewica — ze względu na zasługi Zbawiciela — została uwolniona spod grzechu pierworodnego i obdarzona „pełnią łaski”. Dlatego Ona jedyna z ludzi nie popełniła najmniejszego grzechu w swoim życiu. Z tego powodu jest z ludzi Najświętsza — dzięki zasługom swego umiłowanego Syna Bożego.
1. Co wskazuje na zwyczajność w życiu ziemskim Jezusa?
2. Skąd wypływała bezgrzeszność (świętość) Chrystusa? Jakie nadzwyczajne wydarzenia towarzyszyły — od czasu do czasu — życiu Jezusa?
3. Przypowieść o siewcy — to przypowieść o zasiewie ziarna i jego różnych wynikach. Spróbuj to wyjaśnić.
4. Podaj uwarunkowania gleby (roli) i klimatu w Palestynie. Jaki wpływ maja owe uwarunkowania na los zasiewu ziarna?
5. Kto siał ziarno Dobrej Nowiny w czasach Jezusa? Kto jest siewcą od zmartwychwstania Pańskiego?
6. Jaki powinien być słuchacz Dobrej Nowiny? Co znaczy „być otwartym na Boga” i na „być otwartym na słowo Boże”?
7. Wyjaśnij różnicę między bezgrzesznością (świętością) Jezusa a bezgrzesznością (świętością) Maryi Bogarodzicy?
Jan Kochanowski w pieśni XXV Czego chcesz od nas, Panie , śpiewanej do dziś w polskich świątyniach, umie docenić hojność, by nie powiedzieć rozrzutność Bożą. Hojność Boga widoczna jest w dziełach stworzenia. Powołane one zostały do istnienia wszechmocnym słowem Boga: „Niech się stanie!” Poemat ten, należy rozumieć w eucharystycznej perspektywie (E. Miodońska-Brookes). Co to znaczy? Hojność Boga wyraża się nie tylko w dziełach przyrody, lecz także — a może przede wszystkim — w towarzyszącej człowiekowi obecności Boga w Eucharystii (pod postacią chleba). Stąd rodzi się głęboka wdzięczność lirycznego podmiotu: Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy, bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Zwrot mieć „wdzięczne serce” bywa zwykle rozumiany powierzchownie, zewnętrznie, jako wdzięczność za coś człowieka dobrze wychowanego. Tymczasem wydaje się, że tu nie chodzi o zdawkowe powiedzenie Bogu: „dziękuję”. Tu chodzi o coś znacznie więcej, w wymiarze religijnym. Bóg nas hojnie obdarowuje, łącznie ze swoją ofiarną Obecnością w Eucharystii. Chodzi zatem o to, aby okazać „miłość — za Miłość” i „serce — za Serce Boga”.
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie. Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszy(s)tko Twoje, Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje. Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy, Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy. Tyś Pan wszy(s)tkiego świata, Tyś niebo zbudował I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował; Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi. Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi, A zamierzonych granic przeskoczyć się boi; Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają. Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają. Tobie kwoli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi, Tobie kwoli w kłosianym wieńcu Lato chodzi. Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa, Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa. Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie, A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie; Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności, A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości. Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny, Panie! Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie. Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi; Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi!
Franciszek Dionizy Kniaźnin w psalmie O wielkości Boga (Poezje, 1787), z właściwą dla klasycyzmu predylekcją do majestatycznego widzenia rzeczywistości, wychwala potęgę stwórczą słowa Bożego:
Ta ziemia, Twoją utwierdzona mocą; Twoim skinieniem dzień idzie za nocą; A której służą i światłość, i cienie, Prześci mgłę jej dały za odzienie. Skoroś rzekł słowo, a nieba zabrzmiały, Pola w dół poszły, a ku górze skały. (...) Niechże Ci odtąd, o rządzco Syjonu! Głos mój i lutnia brzmi moja do zgonu. Niech złych na ziemi nie postanie noga. A Ty, ma duszo! Chwal wielkiego BOGA, Który gdy spojźrzy, ziemia drży; i który Ledwo tknie ręką, z dymem pójdą góry.
Słowo ludzkie może posiadać ambiwalentną moc sprawczą. Wszystko zależy od tego, czy jest przesłaniem prawdy i dobra, czy też fałszu i zła. Co zrobić, aby ludzkie słowo mogło uczestniczyć w potędze słowa Bożego? Warto się nad tym zastanowić w kontekście Pieśni o słowie Antoniego Langego (1861-1929), poety Młodej Polski:
Są słowa święte jak ołtarze Boga, I takie mądre jak lasów milczenie, I tak podniosłe jak do niebios droga, I takie wieczne jak łzy i cierpienie. Są słowa ciche jak wiosenne kwiaty, I takie słodkie jak uśmiech kochanki, I takie wonne jak róż aromaty, I takie miękkie jak motyle tkanki. Są słowa straszne jak nędzy zaraza, I tak śmiertelne jak grobów całuny, I tak hańbiące jak rdza żelaza, I takie gróźne jak ludów trybuny. Są słowa lotne jak skrzydlate ptaki, I takie jasne jako błyskawice, I tak prorocze jak płomienne krzaki, I takie wielkie jako Austerlitze. I wiele innych słów przeszywających Powietrze ziemi żyje w naszych duszach, Echo stu wieków planety — jęczących W swoich Kainach i Prometeuszach. Wszystkie potopy światów i narodów, Wszystkie wygnania pokoleń Adama, Wszystkie nadzieje edeńskich ogrodów. I wszystkie Eli sabathani lama, I wszystkie walki ze sfinksem natury, I wszystkie wizje zagrobowych światów, I pełny spazmów głodu jęk ponury, I groźne blaski jutrzniowych szkarłatów. I wszystkie Biblie, Korany i Wedy W mózgach nam żyją, głusząc się nawzajem, Wrzawne te dźwięki czyż zleją się kiedy W nowy Alkoran nad nowym Synejm?
Medytacyjna liryka Mieczysława Jastruna (1903-1983) zajmuje we współczesnej poezji polskiej odrębne miejsce. Bliskie jest ono wielkim romantykom i Norwidowi. Widać to choćby w wierszu Który całe stworzenie utrzymujesz... (Modlitwa — W biały dzień, 1967). Puenta znajduje się w ostatniej strofie.
Który całe stworzenie Utrzymujesz w chwiejnej równowadze, Który ważysz promienie Ciężkich planet na wielkiej wadze; Który trzymasz rozdzielcze tablice, A uczestniczysz w ziemskich trwogach, I znasz naszych oddechów tajemnicę, Bo oddechem jesteś, tchnieniem Boga; Duchu wiecznej przemiany materii, W jednej ręce masz ład, w drugiej chaos; Nie zna nikt ciemności tak niezmiernej Jak ta, którą twe światło wydało. Spraw, abyśmy powrócić mogli Do słowa, jak do czystego ziarna, Do gołębi, baranków, dziecinnych modlitw - I aby oddalona była krwawa ofiara.
1. Kim jest dla ciebie Chrystus?, red. A.-M. Carre OP, przeł. Halina Zawadzka, Wyd. PAX, Warszawa 1973.